Nocny pożar na gdańskiej Morenie. Ktoś podpalił opony, dywan i meble… w windzie

11 osób w szpitalu po nocnym pożarze w Gdańsku. Wśród poszkodowanych jest troje dzieci. Ogień wybuchł w w windzie bloku przy ul. Bulońskiej na Morenie. Prawdopodobnie było to podpalenie. 

Poszkodowani mają objawy zatrucia dymem. Jedna z osób była nieprzytomna. Prawdopodobnie jeszcze przed przyjazdem strażaków wyszła na klatkę schodową sprawdzić, co się stało. Wszystkich poszkodowanych przewieziono do gdańskich szpitali.

Strażacy dostali zgłoszenie po godz. 2. Z dwóch klatek bloku przy ul. Bulońskiej wydobywał się gęsty, czarny dym. 30 lokatorów bloku samodzielnie wydostało się na zewnątrz. 20 ewakuowali strażacy.

PŁONĘŁA WINDA

Okazało się, że pożar jest w windzie, która stała na pierwszym piętrze. Do kabiny ktoś włożył opony rowerowe, wycieraczkę i drobne meble. Podpalił je i uruchomił windę. Płomienie szybko ugaszono i przewietrzono cały blok. Akcja ratunkowa skończyła się po godz. 5.

– Policjanci wykonują w tej chwili czynności procesowe w kierunku przestępstwa polegającego na sprowadzeniu zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu o znacznej wartości. Przyjęto już wstępne zawiadomienie o przestępstwie od administratora budynku, który oszacował straty na 450 tys. zł. – wyjaśnia aspirant Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. 

POSZUKIWANIA SPRAWCY

Jak mówi rzeczniczka gdańskiej policji, dzielnicowi rozmawiają z mieszkańcami, kryminalni sprawdzają zapisy z kamer monitoringu i szukają sprawcy tego przestępstwa. Informacje o wstępnych ustaleniach, policjanci przekazali już prokuratorowi.

– Dziś policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej oraz technik kryminalistyki z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa wykonają oględziny i zabezpieczą ślady. Opinia biegłego i informacje zdobyte przez policjantów na miejscu przestępstwa będą niezbędne do wyjaśnienia przyczyny i okoliczności pożaru – informuje asp. Karina Kamińska. – Wszystkie osoby, które mają wiedzę na temat sprawcy lub sprawców tego przestępstwa proszone są o kontakt z policją, zapewniamy anonimowość – dodaje.

Grzegorz Armatowski/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj