Bronisław Komorowski krytycznie o wypowiedzi Lecha Wałęsy: „Absolutnie się nie zgadzam”

Były prezydent Bronisław Komorowski przyjechał do Gdańska, żeby poprzeć kandydatów do parlamentu z list Koalicji Obywatelskiej. Była głowa państwa odniosła się do słów Lecha Wałęsy, który nazwał Kornela Morawieckiego „zdrajcą”. Bronisław Komorowski skomentował też „taśmy Neumanna”.

Bronisław Komorowski poparł pomorskich kandydatów Koalicji Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych. Były prezydent zachęcał do oddania głosu na Krzysztofa Liska, kandydata do Sejmu oraz Bogdana Borusewicza i Sławomira Rybickiego – kandydatów do Senatu.

 

– Bardzo blisko współpracowaliśmy z Bronisławem Komorowskim, gdy ten był jeszcze marszałkiem Sejmu. Współpraca była owocna, więc pewnie dlatego zdecydował się mnie poprzeć – mówi Krzysztof Lisek.

Jednak przekazanie poparcia odbyło się nieco w cieniu weekendowych wydarzeń. Przypomnijmy, że podczas niedzielnej konwencji Koalicji Obywatelskiej w Warszawie Lech Wałęsa nazwał pochowanego dzień wcześniej Kornela Morawieckiego „zdrajcą”.

– Z całym szacunkiem do Lecha Wałęsy, a jest go za co szanować, z jego wypowiedzią się absolutnie nie zgadzam – mówi Bronisław Komorowski. – Uważam ją za nieuzasadnioną i niewłaściwą. Nie wiadomo, na czym miałaby polegać zdrada. W podziemiu antykomunistycznym nie obowiązywała żadna zasada lojalności wobec związku zawodowego, bo nie wszyscy byli jego członkami – dodaje były prezydent.

TAŚMY NEUMANNA TO ODWRÓCENIE UWAGI OD INNEJ AFERY

Bronisław Komorowski przyznał też, że wyciągnięcie taśm Sławomira Neumanna jest próbą przykrycia afery szefa NIK – Mariana Banasia.

– Trwa kampania wyborcza i oczywiście obecnej władzy zależy na tym, by odwrócić uwagę od afery Banasia. Jest on wysokiej rangi funkcjonariuszem państwowym i to takim, który powinien stać na straży budżetu państwa polskiego i prawidłowego finansowania instytucji. PiS zależy na odwróceniu uwagi, ale pomagają też przy tym działacze dzisiejszej opozycji – komentował Bronisław Komorowski.

Niedługo po wyborze Mariana Banasia na szefa Najwyższej Izby Kontroli wybuchł skandal dotyczący należącej do niego przez lata kamienicy. Działał w niej hotel, w którym wynajmowano pokoje na godziny.

Maciej Naskręt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj