Od kilkunastu lat spotykają się tam mieszkańcy miasta, by oddać hołd bohaterom. „To dowód, że pamięć trwa i nie zginie”

Kilkadziesiąt osób przyszło wieczorem w dzień Wszystkich Świętych na Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku, by oddać hołd ofiarom komunistycznego terroru. Od kilkunastu lat spotykają się tam mieszkańcy Gdańska, kibice, duchowni, młodzież i całe rodziny. Także tym razem przyszło kilkadziesiąt osób.

– W minionych latach po raz pierwszy spotkaliśmy się nie przy symbolicznych mogiłach, a przy rzeczywistych [Inki i Zagończyka, których szczątki odnaleziono na cmentarzu – przyp. red.]. Jednak ten rok też jest specyficzny, bo jeszcze nie zdążyliśmy się pozbyć bolszewickich pomników, a już potomkowie zbrodniarzy usuwają imiona naszych bohaterów z ulic, odbierają nam zaszczyt chodzenia po ulicy pułkownika Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” i generała Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. Ale ojczyzna to pamięć i groby, i to, że się od kilkunastu lat spotykamy, jest dowodem na to, że pamięć trwa i nie zginie – podkreślali organizatorzy Zaduszek Partyzanckich z 2. Okręgu Pomorskiego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.

Nawiązano do tego, że na początku tygodnia białostoccy radni zdecydowali, że wzbudzająca wiele emocji ulica majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” stanie się ulicą Podlaską. Pierwszą nazwę przegłosowali radni poprzedniej kadencji z PiS, którzy wówczas mieli większość w radzie miasta. Natomiast w Żyrardowie rada miasta głosami Platformy Obywatelskiej przyjęła uchwałę, zmieniającą ulice Generała „Nila”-Fieldorfa na ulicę Jedności Robotniczej.

„PRZYCHODZIMY TU DLA NICH „

Na cmentarzu odczytano też fragmenty książki sanitariuszki jednego z oddziałów partyzanckich. Były przeplatane piosenkami, które żołnierze śpiewali w lesie przy ognisku.

– Przychodzimy tu, bo to jest miejsce wyjątkowe. Bardzo miło się spotyka przy grobach ludzi, których niezwykłe cenimy, których darzymy wielkim szacunkiem za to, co zrobili dla Polski, za to, co zrobili dla nas, za to, co nam przekazali, jako swój testament. Te wszystkie wartości traktuję jako nasze dziedzictwo. W ten sposób po prostu czujemy się częścią tamtej, już niestety minionej, Polski – podkreśla Anna Kołakowska.

CHCIAŁBYM, ŻEBY MOJE DZIECI TEŻ KULTYWOWAŁY TĘ TRADYCJĘ

Kilkunastoletnia Wiktoria z koleżankami przyszła na Zaduszki po raz drugi. Dlaczego?

– Pierwszy raz byłyśmy przypadkiem, ale dzisiaj już chciałyśmy specjalnie tu przyjść. Panuje tu piękna atmosfera, grana jest piękna muzyka, słuchamy ciekawych opowieści o życiu ludzi, którzy przeżyli te straszne czasy. Choć nie za bardzo interesowałam się tymi wydarzeniami wcześniej, to teraz wiem, jaki to był bardzo ważny okres w historii Polski – podkreśla Wiktoria.

– Przychodzę tutaj dlatego, żeby uczcić pamięć pomordowanych przez reżim komunistyczny Żołnierzy Wyklętych i modlić się za tych, którzy tu spoczywają na cmentarzu. Jak tylko mogę staram się być tu co roku. Chciałbym, żeby moje dzieci też kultywowały tę tradycję – podkreśla młody mężczyzna, który przyszedł z malutkim synem.

Wydarzeniu towarzyszyła też wystawa, poświęcona ekshumacjom i poszukiwaniu szczątków ofiar komunistycznego terroru, przygotowana przez IPN.

 

Posłuchaj materiału Katarzyny Moritz:

 

Katarzyna Moritz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj