Pierwsze polskie farmy wiatrowe na morzu już za cztery lata. „Szansa na stworzenie nowego przemysłu i nawet 80 tys. miejsc pracy”

grafika

– Pierwsze polskie farmy wiatrowe na morzu mogą być gotowe już w 2024 roku – zapowiedział podczas wizyty w Gdyni wiceminister klimatu i pełnomocnik rządu do spraw odnawialnych źródeł energii Ireneusz Zyska. Jego wizyta związana była z wyborem miejsca pod budowę portu instalacyjnego, który ma między innymi obsługiwać budowę farm wiatrowych w polskiej strefie Morza Bałtyckiego. – Zależy nam, aby wytworzyć jak największy tzw. local content, czyli aby w łańcuchu dostaw znajdowały się przede wszystkim polskie firmy i przedsiębiorstwa. Chcemy też wykorzystywać nasze technologie związane z budową statków instalacyjnych i obsługujących farmy oraz instalacyjnych i serwisowych portów – mówi Ireneusz Zyska.

„OGROMNA SZANSA DLA POMORZA”

– Budowa farm na Bałtyku to ogromna szansa dla Pomorza na stworzenie nowego przemysłu, który wokół branży offshore może stworzyć nawet 80 tysięcy nowych miejsc pracy – dodaje.

Z planowanej budowy farm wiatrowych na Bałtyku skorzystać chce też gdyński port. – Nasz port znajduje się najbliżej planowanej lokalizacji farm i dlatego od samego początku zabiegamy, abyśmy stali się głównym operatorem przedsięwzięcia i aby właśnie tutaj kompletowane były zestawy farm i wywożone były z Gdyni na teren montażu – mówi Adam Meller, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia S.A.

(Fot. mat. ZMPG S.A.)
Według zapowiedzi wiceministra Ireneusza Zyski, w 2030 roku moc zainstalowana w farmach wiatrowych powinna sięgnąć 6 gigawatów. Wyliczenia ekspertów pokazują, że zainstalowanie morskich farm wiatrowych o takiej mocy wygeneruje około 60 miliardów złotych wartości dodanej do PKB i 15 miliardów wpływów z tytułu podatków CIT i VAT.

Marcin Lange/mar
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj