Poseł PiS Janusz Śniadek wspomina Lecha Kaczyńskiego: „W sprawach pracowniczych, problemach Solidarności, rozumieliśmy się bez słów”

– Leszku, płaczemy po tobie wszyscy. Świat pracy i prości, często ubodzy ludzie. Płaczemy, bo byłeś dobrym człowiekiem. Przypomniałeś nam, co to znaczy być Polakiem – mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości Janusz Śniadek podczas uroczystości pogrzebowych Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii na Wawelu 18 kwietnia 2010 roku. W 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej wracamy do tego bolesnego momentu. Janusz Śniadek na naszej antenie wspominał swojego przyjaciela.

– Mam wewnętrzną tęsknotę, by móc wspominać prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako przyjaciela i poprzestać na ciepłych wspomnieniach, których jest bez liku. Każda rocznica katastrofy jest wciąż dla mnie momentem pewnego niedokończonego rachunku sumienia. Wracają do mnie myśli najbardziej tragiczne. 10 kwietnia 2010 roku byliśmy na pielgrzymce w Rzymie, chwilę po piątej rocznicy śmierci wielkiego Polaka, papieża Jana Pawła II. Gdy zaczęły nadchodzić pierwsze SMS-y, to wydawało się niewiarygodne. Kiedy katastrofa się potwierdziła, natychmiast pobiegliśmy do Bazyliki Świętego Piotra i zmieniliśmy intencję mszy świętej. Około tysiąca Polaków modliło się za dusze śp. pary prezydenckiej i pozostałych osób, które zginęły – wspominał Janusz Śniadek.

– Gdy dostaliśmy informację o tragedii, podeszła do mnie kobieta i zapytała: „Co teraz będzie z nami, co będzie z Polską?”. Bez zastanowienia odpowiedziałem jej, że nie ma już Leszka, który był dla nas tarczą. Teraz będziemy musieli wszyscy bronić Polski. Ten moment jest ciągle żywy – mówił poseł.

„NIEZABLIŹNIONA RANA”

– Prezydent Lech Kaczyński w swoim przemówieniu miał powiedzieć m.in. „kłamstwo katyńskie pozostanie dla Polaków ciągle niezabliźnioną raną”. Mam uczucie, że również w sprawie katastrofy smoleńskiej ówczesny polski rząd zachował się tak, jakby chciał tuszować sprawę, a nie ją wyjaśniać. Dopóki my nie poznamy całej prawdy, rana się nie zabliźni – dodał.

„TO JEST WIELKOŚĆ POLAKÓW”

– Lech Kaczyński nauczył nas, co to znaczy być patriotą, Polakiem. W przemówieniu mówiłem, że jego śmierć przynosi dobre owoce. Miałem na myśli rodzaj pewnego pojednania, wspólnoty Polaków pogrążonych w żałobie. To jest wielkość naszego narodu, że w trudnych czasach możemy się jednoczyć – podkreślał.

„BEZ WAS NIE BYŁOBY ZWYCIĘSTWA”

w 2005 roku „Solidarność” udzieliła oficjalnego poparcia kandydatowi na prezydenta Lechowi Kaczyńskiemu. Śp. prezydent podziękował „Solidarności”. – Bez was nie byłoby tego zwycięstwa – powiedział. „Solidarność” była jednym z najważniejszych jego partnerów w okresie prezydentury.

– Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy zostali zaproszeni przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Pałacu Prezydenckiego. Wspominam te wydarzenia ze wzruszeniem do dzisiaj.

„ROZUMIELIŚMY SIĘ BEZ SŁÓW”

– Samo to, że spotkałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, było dla mnie ważne. My, w sprawach pracowniczych, problemach „Solidarności”, rozumieliśmy się bez słów. On doskonale to rozumiał – podkreślił Janusz Śniadek.

Posłuchaj rozmowy Olgi Zielińskiej z Januszem Śniadkiem:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj