Miał zabić swoją 80-letnią babcię i zabrać z jej mieszkania pieniądze oraz biżuterię. Właśnie rozpoczął się jego proces

Przed gdańskim sądem rozpoczął się we wtorek proces 24-latka oskarżonego o to, że zabił swoją 80-letnią babcię, wypychając ją z okna bloku w Rumi i zrabował jej pieniądze oraz biżuterię. W śledztwie mężczyzna wyjaśniał, że śmierć staruszki była nieszczęśliwym wypadkiem.

Z odczytanego we wtorek przed sądem aktu oskarżenia wynika, że 80-latka została wypchnięta z okna swojego, ulokowanego na drugim piętrze, mieszkania po tym, jak nie zgodziła się oddać na żądanie wnuka – Kamila G. – swojej biżuterii. Po wypchnięciu staruszki przez okno wnuk zabrał z jej mieszkania 578 złotych oraz biżuterię i telefony komórkowe warte w sumie 565 zł. Mężczyzna uciekł z łupem. Tego samego dnia został zatrzymany przez policję. Z ustaleń śledztwa wynika, że przed zabiciem babci, wymusił też 20 zł od byłej partnerki.

We wtorek przed sądem Kamil G. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Sąd zdecydował o odczytaniu zeznań, które mężczyzna złożył w trakcie śledztwa.

PRZEBIEG ZDARZEŃ

Z zeznań tych wynikało, że dzień przed tym, jak zginęła jego babcia, z Kamilem G. zerwała partnerka. G. zeznawał, że „został wyrzucony przez kobietę z jej mieszkania” i postanowił pojechać do babci. Do mieszkania starszej pani dotarł po południu. Przedtem od 11:00 rano pił piwo – w sumie miał wypić sześć półlitrowych butelek.

Gdy znalazł się u babci, poprosił ją o jej złotą biżuterię. Starsza kobieta odmówiła, zaoferowała jednak wnukowi 150 zł. Jak zeznawał Kamil G., w trakcie wizyty babcia miała na niego „nakrzyczeć”. Mówiła, że nie radzi sobie w życiu i nie pracuje.

– U babci paliliśmy papierosy i babcia otworzyła na oścież okno, stała przy nim i paliła – mówił w odczytywanych zeznaniach G. Wyjaśniał, że w pewnym momencie babcia zrobiła krok w jego kierunku, dodał, że być może chciała go przytulić. W tym samym momencie G. miał wykonać krok w kierunku kobiety.

„ZOBACZYŁEM JAK UDERZA O PARAPET”

– Odepchnąłem ją w stronę okna, zobaczyłem, jak ona uderza plecami o parapet i górną częścią tułowia wychyla się poza okno. Nie wiem, czy zakręciło się jej w głowie, czy coś innego się stało – mówił.

– Podbiegłem do niej. Zobaczyłem, jak ona trzyma się rękoma za parapet zewnętrzny. Widziałem, jak zsuwa się na dół. Złapałem babcię w okolicach pasa, a gdy ona zsuwała się dalej, próbowałem ją złapać za nogi. Babcia cały czas mi się wysuwała z rąk – mówił dodając, że w końcu staruszka spadła na ziemię.

Mężczyzna dodał, że nie wyjrzał przez okno. Zabrał saszetkę ze złotem, telefon i wybiegł z mieszkania. Po ucieczce z mieszkania poszedł do lombardu, gdzie sprzedał jeden z pierścionków babci, zamówił taksówkę, pojechał nią do hotelu, gdzie wynajął pokój, a następnie pojechał do salonu gier hazardowych „pograć na automatach”. Tam zatrzymała go policja.

– Nie chciałem pozbawić życia mojej babci, nie chciałem jej zabić. Według mnie to był nieszczęśliwy wypadek – mówił.

ZEZNANIA OJCA

Głuchoniemy ojciec Kamila G. (przed sądem składał zeznania z pomocą tłumacza migowego) mówił we wtorek na rozprawie, że jego syn nie jest agresywny, a jego stosunki z babcią były przyjacielskie – wnuk gościł u niej na obiedzie dwa, trzy razy w tygodniu. Sąd odczytał jednak wcześniejsze zeznania ojca G., w których twierdził on, że synowi zdarzały się agresywne zachowania po alkoholu lub narkotykach.

Z zeznań ojca wynikało, że syn próbował go kiedyś zabić. – Kamil był leniwy, ciągle pożyczał pieniądze od babci. Gdy znalazł pracę, szybko go z niej zwalniali. Był złośliwy. Kłamał i oszukiwał wszystkich. Przez trzy lata miał zakaz zbliżania się do mojego domu – mówił w odczytanych zeznaniach ojciec.

Z wcześniejszych zeznań ojca Kamila G. wynika też, że jego 80-letniej matce zdarzały się omdlenia i zawroty głowy. Staruszka miała brać dużo leków.

ZEZNANIA PARTNERKI

We wtorek przed sądem zeznawała także była partnerka Kamila G. Para spotykała się pół roku. G. pomieszkiwał u kobiety. Dzień przed zabójstwem babci, o które jest oskarżony Kamil G., jego partnerka poinformowała go, że podjęła decyzję o rozstaniu.

– Zdarzały się kłótnie i bywał agresywny pod wpływem alkoholu. Był wtedy natrętny, nie chciał mnie wypuścić z domu, zabierał mi telefon – powiedziała. Dodała, że Kamil G. pożyczał też od niej pieniądze, części których nie oddał. Przez dłuższy czas nie miał pracy. – Nie chciałam go utrzymywać – dodała.

Kobieta wyjaśniła, że po tym, jak poinformowała G., iż podjęła decyzję o rozstaniu, pozwoliła mężczyźnie zostać na noc. Rano G. miał jej powiedzieć, że nie wyjdzie, dopóki nie dostanie pieniędzy. Kobieta odmówiła.

– On nalegał. Chciałam wyjść z domu i wezwać pomoc, bo się przestraszyłam. Kamil zablokował wyjście, chwycił mnie za nadgarstki i popchnął na kanapę. Wystraszyłam się, podeszłam do torebki i dałam mu 20 zł. Wtedy on wyszedł – mówiła.

DO 12 LAT WIĘZIENIA

Do śmierci 80-latki doszło 19 września ub. r. Policja została wezwana na jedno z osiedli w Rumi. Funkcjonariuszy poinformowano, że z drugiego piętra wieżowca wypadła kobieta. Pokrzywdzoną, która doznała licznych obrażeń głowy, klatki piersiowej i miednicy, przewieziono do szpitala, gdzie zmarła.

Prokuratura Rejonowa w Wejherowie oskarżyła Kamila G. o zabójstwo babci i rozbój na partnerce. W trakcie przesłuchań mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów. Za rozbój kodeks karny przewiduje do 12 lat więzienia, a za zabójstwo grozi minimalnie 8 lat pozbawienia wolności, a maksymalnie nawet dożywocie.

 
PAP/ako
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj