Ostatnie pożegnanie Adama Gotnera, legendy Grudnia ’70. „Zawsze był z tymi, którzy opowiadali się po stronie dobra”

2020 10 21-020

Poświęcił wszystko ideałom, dla których żył – takimi słowami żegnali dzisiaj Adama Gotnera przyjaciele, przedstawiciele „Solidarności”, samorządowcy i rodzina.

Adam Gotner był ikoną Grudnia ’70. Podczas grudniowych zajść został wielokrotnie postrzelony w plecy. Przeżył cudem. Resztę swojego życia poświęcił upamiętnianiu wydarzeń grudniowych. Zaangażował się w budowę pomników Grudnia ’70. Zadbał też o opiekę nad grobami ofiar tamtych wydarzeń.

– Adam był osobą, która nigdy nie pchała się na afisze. A jednocześnie robił tyle, że wydawało się, że to ponad siły człowieka. Zawsze był z tymi, którzy opowiadali się po stronie dobra i to dobro współtworzyli – mówi Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność.

 

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

 

UPARTY CZŁOWIEK Z POCZUCIEM HUMORU

– Miał duże poczucie humoru. Lubił żartować i opowiadać anegdoty. Był natomiast człowiekiem bardzo upartym, dążącym do celu. I jeśli coś sobie postanowił, robi to za wszelką cenę – tak Adama Gotnera wspomina poseł PiS Janusz Śniadek. 

 

2020 10 21-019

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

 

DZIEŃ, W KTÓRYM PĘKŁO NIEBO

Dniem, który zmienił życie Adama Gotnera, był 17 grudnia 1970 roku. Według relacji przedstawionej przed laty autorowi przez Adama Gotnera, wyglądał on tak:

„17 grudnia 1970 roku. Kilka minut przed godz. 6:00 Adam Gotner, młody pracownik gdyńskiej stoczni, który dzień wcześniej późnym wieczorem usłyszał przemówienie Stanisława Kociołka, sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, nawołującego stoczniowców do podjęcia pracy, jest w podmiejskiej kolejce i zmierza do stoczni. Słyszy, jak z megafonów nawołują, aby nie jechać do pracy, bo stocznia jest zamknięta.

Ufał jednak słowom Kociołka i dotarł na peron Gdynia Stocznia. Panował tam ogromny ścisk i rozgardiasz. Stoczniowcy byli zdezorientowani. „Szczekaczki” bez przerwy nawoływały, aby ludzie wrócili do domów. Tych informacji Gotner jednak nie słyszał, zagłuszał je tłum.

Zamieszanie był ogromne. Ktoś krzyknął: idziemy do przodu!. I tłum ruszał. Za chwilę okrzyk: cofamy się!. I ludzie zawracali. W pewnym momencie jednak, ok. godz. 6.30, ludzie zaczęli śpiewać hymn i ruszyli w stronę stoczni. W międzyczasie Adam Gotner przeskoczył przez barierkę, znalazł się na ulicy i próbował jak najszybciej dotrzeć do bramy stoczni. I wtedy padły strzały…

Wokół Gotnera padają ludzie. Jest wielu zabitych. Próbuje ich podnosić, ale nie daje rady. W końcu i jego dosięgają kule. zostaje ciężko ranny – trafia go sześć pocisków. Stara się uciekać, ale w pewnym momencie upada nieprzytomny na ulicę.

Ocknął się w wojskowej furgonetce jadącej do szpitala. Wraz z nim leżało w niej kilkanaście osób, w większości już nieżywych. Po chwili znów stracił przytomność.

Około godz. 7 trafił do izby przyjęć. Z rozerwanymi plecami i płucami kilka godzin czekał na swoją kolej, na przemian odzyskując i tracąc przytomność. Lekarze po prostu myśleli, że już umarł, albo za chwilę to nastąpi. Wreszcie jednak jeden z nich go obejrzał, pan Adam trafił na stół operacyjny. Odratowano go cudem”.

WALKA AŻ DO ZWYCIĘSTWA

17 grudnia 1970 roku odcisnął piętno na życiu Adama Gotnera. Bardzo mocno zaangażował się w to, aby pamięć o Grudniu ’70 i jego ofiarach była kultywowana. W gdyńskiej stoczni pracował do 1989 roku, później był radnym Gdyni pierwszej kadencji, działał na rzecz budowy pomników poległych stoczniowców.

CZUWAŁ

W latach 1998-2001, wraz z Ewą Stojowską, odwiedził na cmentarzach wszystkie ofiary tamtych wydarzeń, aby sprawdzić, czy są godnie pochowani. W efekcie doprowadził do sfinansowania nowych pomników. Ostatnią rzeczą, w jaką się zaangażował był film „Czarny czwartek”, na planie którego był konsultantem.

– Po obejrzeniu filmu mąż ciężko się rozchorował. Sprawił to stres, który po raz drugi przeżywał – mówiła autorowi w 2015 roku Grażyna Gotner.

Adam Gotner zmarł w piątek nad ranem. Miał 75 lat. Pochowany został na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni.

 

2020 10 21-018

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

 

 

Marcin Lange/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj