Wojewoda pomorski wygasił mandat wójta Sztutowa. Powodem łączenie działalności gospodarczej ze sprawowanym stanowiskiem

Wojewoda pomorski Dariusz Drelich wygasił mandat wójta Sztutowa Roberta Zielińskiego. Według ustaleń powodem decyzji było łączenie przez włodarza wsi działalności gospodarczej ze sprawowanym stanowiskiem, co jest prawnie zakazane. Radni i mieszkańcy udzielają poparcia wójtowi.

Włodarz Sztutowa był pełnomocnikiem swojej matki, prowadzącej wynajem pokoi dla turystów. Upoważniła go do przeprowadzania w jej imieniu czynności technicznych związanych z dokonywaniem wpisów w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej.

WOJEWODA ZAŻĄDAŁ WYJAŚNIEŃ

W lipcu ubiegłego roku pismo w tej sprawie wpłynęło do Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku. Wojewoda zażądał wówczas wyjaśnień od Rady Gminy w Sztutowie, która murem stanęła za wójtem, uznając, iż nie ma podstaw do wygaszenia mu mandatu.

– Jest to przede wszystkim kwestia interpretacji sformułowania o pełnomocnictwie i typowego sporu prawnego. Nie było to działanie niosące za sobą korzyści finansowe – tłumaczy Marcin Owsiński, przewodniczący rady gminy.

Za Zielińskim stanęli także mieszkańcy gminy, którzy między innymi na forach społecznościowych licznie wyrażali swoje zaufanie i nadzieję, iż pozostanie na stanowisku.

„BRAK SŁÓW, ALE NAM SIĘ ROK ZACZYNA”

Po wpłynięciu do gminy pisma o wygaszeniu mandatu wójta, duża część społeczeństwa Sztutowa nadal udziela mu poparcia. Gdy pojawiła się informacja o decyzji wojewody, na portalu wsi pojawiły się liczne wpisy zwolenników wójta Zielińskiego: „Brak słów, ale nam się rok zaczyna”, „Dramat!! Nie wierzę, nasz najlepszy Wójt!!! To chyba najgorsza wiadomość w nowym roku” – to tylko niektóre z nich.

Za włodarzem wsi opowiadają się także radni, którzy zapowiedzieli, że będą go bronić.

– Mamy 30 dni na podjęcie odpowiednich działań. W ramach odwołania możemy skierować sprawę do sądu. Istnieje możliwość poddania się i odpuszczenia, ale możemy też uznać, że wojewoda nie ma racji – dodaje przewodniczący.

Marcin Owsiński chce wyczerpać wszystkie możliwości prawne. Nie wyklucza, że po rozprawie przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym sprawa może trafić do Najwyższego Sądu Administracyjnego.

Witold Chrzanowski/mw

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj