Niemal dziesięć lat temu ciało płetwonurka wydobyto z wraku „Wilhelma Gustloffa”. Śledztwo umorzono w zakresie dwóch czynów

Prokuratura Rejonowa w Lęborku umorzyła w zakresie dwóch czynów śledztwo, prowadzone w sprawie śmierci poszukiwanego od 2012 r. płetwonurka Roberta S. z Poznania, którego ciało wydobyto z wraku „Wilhelma Gustloffa” półtora roku temu.

O umorzeniu postępowania w zakresie dwóch czynów – nieumyślnego spowodowania śmierci Roberta S. oraz nieudzielenia pomocy – poinformował w środę prokurator rejonowy w Lęborku Patryk Wagner.

BRAK OZNAK DZIAŁANIA OSÓB TRZECICH

– Opinie, które uzyskaliśmy, nie wskazały, by mogło dojść do działania osób trzecich. Śledztwo w zakresie nieumyślnego spowodowania śmierci i nieudzielenia pomocy zostało umorzone ze względu na brak znamion czynu zabronionego – powiedział PAP prok. Wegner.

Dodał przy tym, że w toku prowadzonego śledztwa zostały wyłączone materiały do odrębnego postępowania, dotyczącego fałszu intelektualnego i składania fałszywych zeznań.

– To nowe postępowanie jest już prowadzone, jednak ze względu na jego dobro, nie mogę mówić o szczegółach – zaznaczył prok. Wegner. Dodał, że na tę chwilę nikomu nie przedstawiono zarzutów.

ZWŁOKI W PONAD 70-LETNIM WRAKU

6 czerwca 2019 r. pracownicy „Baltictech” wykonujący legalnie dokumentację stanu wraku statku „Wilhelm Gustloff”, który został zatopiony zimą 1945 r. na wysokości Łeby, natrafili na ciało płetwonurka. Jak ocenili, stan zwłok wskazywał na to, że były one w tym miejscu od kilku lat. O znalezisku powiadomiono policję i prokuraturę, która wszczęła śledztwo, wówczas jeszcze w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci osoby nieznanej. Miejsce odnalezienia zwłok zostało oznakowane bojką.

Ciało płetwonurka 25 czerwca 2019 r. wydobyła z wraku statku załoga jednostki Marynarki Wojennej ORP Lech z Gdyni. Miesiąc później tożsamość mężczyzny została potwierdzona na podstawie odcisku linii papilarnych. O identyfikacji zwłok poinformowano rodzinę Roberta S.

Od 2012 r. Robert S. miał status osoby zaginionej. W prowadzonym wówczas śledztwie w sprawie zaginięcia mężczyzny świadkowie, którzy mieli z płetwonurkiem schodzić pod wodę, zeznali, że nurkowali na tankowcu „Terra”, a nie na „Wilhelmie Gustloffie”, co bez zgody Urzędu Morskiego w Gdyni, byłoby nielegalne.

ZAKAZ NURKOWANIA W POBLIŻU WRAKU

Wrak leży na głębokości 45 m, kilkanaście mil na północny wschód od Łeby. Statek był wielokrotnie przeszukiwany przez wyspecjalizowane jednostki, które dostarczyły informacji na temat m.in. jego zniszczeń. Był też wielokrotnie nielegalnie plądrowany i grabiony. W 1994 r. Polska uznała wrak „Wilhelma Gustloffa” za mogiłę wojenną, co wiąże się z zakazem nurkowania nie tylko na sam statek, ale też w promieniu 500 m od niego.

30 stycznia 1945 r. płynący z Gdyni statek „Wilhelm Gustloff” został storpedowany przez radziecki okręt podwodny i zatonął. „Gustloffem” płynęło, według różnych źródeł, od ponad 6 do 10 tys. osób – głównie niemieckich cywilów. Z katastrofy uratowano ok. 1200 rozbitków.

 

PAP/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj