Płot niezgody w Sopocie. Konflikt sąsiadów odciął trzy kamienice od śmietników stojących na terenie gminy

sasiedzi 5x8

Śmieci składowane na chodnikach i w piwnicach, a to 300 metrów od morza, niemalże w centrum Sopotu. Takie są skutki konfliktu dwóch wspólnot mieszkaniowych z ulicy 3 Maja. Sąsiedzi pokłócili się o bramę, a ostatecznie jedna ze wspólnot odcięła drugiej płotem dostęp do podwórka. Płot otacza też należący do gminy fragment gruntu, na którym stoją śmietniki.

Podwórko współdzielono przez lata, jak mówią starsze sąsiadki „od po wojny”. Teraz lokatorzy stojących przy ulicy 3 Maja kamienic numer 3 i numer 5 stali się dla siebie wrogami. Rykoszetem dostali mieszkańcy kamienic 1 i 7 z Bitwy pod Płowcami, którzy także korzystali z ogrodzonych teraz śmietników.

POSZŁO O BRAMĘ

– Oni dali 10 tysięcy, my daliśmy 10 tysięcy i zbudowano ogrodzenie i bramę. Zrobiliśmy to, bo przychodzili tu obcy ludzie i wyrzucali śmieci. To był rok bodajże 2012. W 2018 roku tamta wspólnota przekodowała piloty do bramy, uniemożliwiając nam wjazd samochodami. Dlaczego? To dłuższa historia – mówi lokatorka kamienicy nr 5.

Jak wspomina, starsza pani z kamienicy nr 3, która gorliwie dba o porządek, strofowała rodziny z dziećmi mieszkające w dwóch lokalach komunalnych „piątki”. Przeszkadzać miały porozrzucane zabawki, czy pozostawiane pod kamienicą dziecięce rowery, ale tez sposób parkowania samochodów. Zaczęło dochodzić do kłótni.

– Wtedy tamta wspólnota przekodowała piloty do bramy nas wjazdu na podwórko. Każdy parkował, gdzie mógł. Wpuszczano kogoś sporadycznie, jak mieliśmy np. remonty, żeby móc przywieźć materiały. Próbowaliśmy przepraszać, administratorka wysłała e-maile. Trwało to 4 lata – żali się lokatorka. Oni nadal nie oddali nam pieniędzy za bramę. Pomyśleliśmy, że trzeba postawić sprawę na ostrzu noża i zamknęliśmy im furtkę. Zamiast rozmów, wzdłuż naszej kamienicy, bez pozwolenia miasta, zbudowali płot, zostawiając nam taki wąski, mający trochę ponad metr przesmyk od klatki schodowej.

Śmieci stojące przed bramą na podwórko przy ul. 3 Maja (fot. Radio Gdańsk/Piotr Puchalski)

WYKUPIONE PODWÓRKO

– Wstyd! Zamknęli furtkę i musiałam wnuczkę prowadzić do szkoły przez piwnicę – żali się 80-latka z „trójki”. – Musieliśmy zapłacić za zrobienie drugiej furtki. Szlag człowieka trafia, bo to podwórko to nasza własność, myśmy je wykupili lata temu, a tu miesiącami remonty, cały czas bałagan, śmieci nieposegregowane i pełno ludzi, bo wszędzie wynajem. To znaczy, u nas też są turyści, ale ja pilnuję porządku. No i obsmarowali nas w gazecie. Same kłamstwa, że dzieci mi przeszkadzają, że psy. Oni mają klucze, chodzą do śmietnika.

Pani z „piątki” oponuje: – Nie mam klucza, użycza mi go sąsiadka i do śmietnika chodzę razem z nią, żeby mieć świadka, że niczego złego nie zrobiłam i żebym normalnie mogła wyjść, bez kłótni. To mnie tak stresuje, że wolę poczekać, nazbierać więcej śmieci. Zresztą, o czym my mówimy? Ta pani nie chciała mnie raz wypuścić z podwórka. Śmieci z innych kamienic lądowały pod bramą lub ścianą naszego budynku. Nasze trzymaliśmy nawet w piwnicach, zastanawiając się, co mamy z nimi zrobić.

sasiedzi planCzęść otoczonego płotem podwórka należy do gminy (fot. Radio Gdańsk/Piotr Puchalski)

OGRODZONY TEREN GMINY

Co na to urzędnicy? Przyznają, że problem jest, ale odbijają piłeczkę do mieszkańców.

– Zgodnie z prawem, gmina nie ma obowiązku zapewnienia miejsca składowania odpadów, czyli miejsca pod śmietniki. W tym przypadku z działkami należącymi do wspólnot sąsiaduje działka miejska, którą do tej pory w drodze dzierżawy przeznaczano właśnie na te potrzeby składowania odpadów udostępnialiśmy. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Wolą miasta jest, aby ten grunt służył dalej mieszkańcom, ale w drodze dzierżawy, jak było to do tej pory. Jesteśmy otwarci, mamy kilka propozycji rozwiązania, natomiast, najważniejsza rzecz, musi dojść do porozumienia wspólnot – mówi Izabela Heidrich z sopockiego magistratu.

Radio Gdańsk nie otrzymało odpowiedzi dotyczących tego, czy płot spełnia wymogi dotyczące bezpieczeństwa. Jak twierdzą lokatorzy, jest zbyt blisko kamienicy, co może utrudnić ewentualną ewakuację na wypadek zagrożenia i pracę służb ratowniczych – straży pożarnej, pogotowia. Reporter dowiedział się nieoficjalnie, że płot powstał bez wymaganych pozwoleń.

 

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj