Ciasno na gdańskich porodówkach. Lekarze uspokajają: bywa ciężko, ale sytuacja nie jest dramatyczna

W ostatnim czasie głośno jest o braku miejsc na porodówkach w Gdańsku. Zdarza się, że kobiety są przekierowywane do innych ośrodków. Przyczyną takich sytuacji jest między innymi zawieszenie w marcu Oddziału Ginekologiczno-Położniczego Szpitala im. Mikołaja Kopernika przy Nowych Ogrodach i „spiętrzenie” pacjentek jednego dnia – czego nie można przewidzieć.

– To typowa sytuacja dla każdego szpitala położniczego – przyznaje dr n. med. Maciej Socha, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku. – Jeśli mówimy o naszym oddziale na Zaspie, to ten odsetek przekierowań jest nieco niższy niż rok temu. W 2020 roku wynosił on 0,6 a w tym roku 0,5 procent. Przekierowania zdarzają się bardzo rzadko – mówi Maciej Socha. Nagły wzrost liczby pacjentek w tym samym terminie może spowodować, że jednego dnia na oddziale melduje się 21 kobiet a drugiego dnia tylko kilka.

OBOWIĄZEK WSKAZANIA INNEJ PLACÓWKI

Kiedy dochodzi do sytuacji, w której brakuje miejsca, szpital ma obowiązek wskazania innej placówki, do której zostanie przekazana pacjentka, lecznica musi też do tego czasu otoczyć ją opieką. – Kiedy pacjentka do nas trafia, jest triażowana w szpitalnym oddziale ratunkowym. Następnie przechodzi pełne badanie położnicze, łącznie z ultrasonografem. Po uzyskaniu informacji sprawdzamy czy coś się nie zmieniło – mówi Maciej Socha.

– Jeśli okazuje się, że nie możemy zapewnić pacjentce miejsca do hospitalizacji u nas, to zapewniamy jej miejsce w innym szpitalu. Jest to naszym obowiązkiem, który zawsze realizujemy – dodaje lekarz. Jak informuje, liczba miejsc i personelu medycznego na oddziale ginekologiczno-położniczym w szpitalu na Zaspie jest wystarczająca.

UCK PRZYJMUJE WIĘCEJ PACJENTEK

W sporadycznych przypadkach kobiety oczekujące na poród odsyłane są też z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Szpital zaznacza, że po zamknięciu oddziału ginekologiczno-położniczego przez jeden z gdańskich szpitali, Klinika Położnictwa i Ginekologii, Ginekologii Onkologicznej i Endokrynologii Ginekologicznej UCK przyjmuje więcej pacjentek.

– Zwiększyliśmy bazę łóżkową, jednak nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć napływu chętnych do porodu. W ostatnim czasie sporadycznie zdarzają się sytuacje, jak w każdym szpitalu, że pacjentka, po ocenie sytuacji położniczej, musi być przekazana do innej jednostki. Aktualnie klinika działa bez jakichkolwiek ograniczeń, staramy się zachować płynność i znaleźć miejsce dla każdej pacjentki – informuje Lucyna Nowicka, położna oddziałowa kliniki.

DODATKOWY STRES DLA KOBIET

Niepewność miejsca porodu to dodatkowy stres dla kobiet, które często nie spodziewają się takiego obrotu spraw. Taka sytuacja spotkała panią Justynę z Redy, która ostatecznie urodziła córeczkę w szpitalu na Zaspie – czyli tam gdzie chciała od początku.

– Przyjechałam na izbę przyjęć nastawiona, że mój poród zacznie się do skurczy. Sytuacja wyglądała inaczej niż zaplanowałam. Odeszły mi wody płodowe a w szkole rodzenia dostałam informację, że od tego momentu mam sześć godzin na to, by stawić się w szpitalu, co też zrobiłam. Przyjechałam z mężem. Po zbadaniu przez lekarza, który potwierdził, że faktycznie odeszły mi wody, okazało się, że nie ma miejsca na oddziale – wspomina pani Justyna, która urodziła kilka dni temu córeczkę Polę.

– Było duże rozczarowanie, łzy i strach o to, co wydarzy się dalej. Poinformowano mnie, że mogę być przetransportowana do innego szpitala. Nie zapadła jeszcze decyzja, gdzie dokładnie, ale w międzyczasie okazało się, że zwolniła się sala porodowa. Zaproponowano bym urodziła w szpitalu, do którego przyjechałam – dodaje kobieta.

SPOTAKNIE WOJEWODY I LEKARZA WOJEWÓDZKIEGO

W sprawie gdańskich porodówek kilka tygodni temu odbyło się spotkanie wojewody pomorskiego z lekarzem wojewódzkim. Ten przyznał, że żadne skargi w tej sprawie nie wpłynęły a trudna sytuacja na oddziałach miała też wcześniej wynikać z planów urlopowych personelu UCK. Zawieszony w marcu oddział Ginekologiczny w szpitalu przy Nowych Ogrodach ma zacząć działać ponownie w przyszłym roku, ale wcześniej przejdzie remont.

 

Aleksandra Nietopiel/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj