Uczennice z Gdańska muszą zakrywać ręce i nogi na lekcjach WF? Fake newsa udostępnił m.in. Donald Tusk. Wiemy, co się wydarzyło faktycznie [TYLKO U NAS]

Temat obowiązkowego zakrywania rąk i nóg przez uczennice w polskich szkołach, który krąży już po internecie jako mem, zaczął się od artykułu na temat zdarzenia w Szkole Podstawowej nr 16 w Gdańsku. Wątek podchwycił Donald Tusk łącząc go m.in z… prezydentem Polski, szefem „Solidarności” i biskupem. Mimo że władze Gdańska zaprzeczyły jakoby treść artykułu była prawdą. Radio Gdańsk dowiedziało się, co faktycznie miało miejsce w szkole i co usłyszała uczennica od nauczyciela.

Jak można było przeczytać w artykule, 12-latka miała usłyszeć, że w SP16 w Gdańsku „nie nosi się” tęczowych torebek. Oprócz tego w tekście znalazła się nieprawdziwa informacja o tym, że „dziewczynki muszą zakrywać ręce i nogi, nawet na lekcji wychowania fizycznego muszą ćwiczyć w długich spodniach dresowych. Pod żadnym pozorem nie wolno im nosić bluzek na ramiączkach, nawet w upał”. Dalej autorka pisze o tym, aby dziewczynki nie odsłaniały zbyt wiele, żeby „nie zachęcać chłopaków”.

Temat bardzo szybko został podchwycony przez internautów. Ci zaczęli nawet udostępniać zdjęcia kobiet w burkach – zakrywających całe ciało, łącznie z twarzą, strojach charakterystycznych dla nielicznych krajów arabskich. Miały być to przykłady, jak będą wyglądać polskie uczennice. Wątek podchwycił Donald Tusk. Na swoim profilu na Twitterze opublikował zdjęcie przedstawiające m.in. prezydenta Andrzeja Dudę oraz ministra Krzysztofa Szczerskiego i europosła Ryszarda Czarneckiego, a także biskupa Mariana Florczyka i szefa „Solidarności” Piotra Dudę. Pod fotografią zadał pytanie: „czy to ci panowie stoją za nakazem noszenia długich spodni i zakrywania ramion przez uczennice polskich szkół?”. Tym samym stwierdził, że takowy zakaz istnieje.

Wpis Donalda Tuska o nieistniejącym nakazie został udostępniony i był cytowany łącznie ponad 2 tysiące razy, co zdecydowanie wpłynęło na zwiększenie zasięgu fake newsa. Tymczasem do sprawy odniósł się gdański magistrat, który zaprzeczył, aby informacje gazety były prawdziwe.

URZĄD MIASTA: NIE BYŁO MOWY O ZAKAZIE, NIE WPŁYNĘŁA TEŻ ŻADNA SKARGA

Jak można przeczytać na stronie gdańskiego samorządu, autorka artykułu „nie wspomina, by kontaktowała się z dyrekcją SP nr 16”. – Nie podaje też, od kogo uczennica miała usłyszeć, że nie nosi się tęczowych toreb. Z tekstu nie wynika ponadto, kto w czasie apelu miał pouczać uczennice na temat dopuszczalnego stroju. Anonimowo wypowiada się jedynie matka 12-latki, twierdząca, że „dzieci się przeciwko temu buntują. Może to coś da, ale póki co jest, jak jest”.

Oświadczenie w tej sprawie wydała także wiceprezydent Gdańska Monika Chabior. – Podczas wrześniowego spotkania z osobami uczęszczającymi do szkoły ustalono, że strój szkolny chłopców i dziewcząt może być kolorowy – stwierdziła. – Nie było mowy o zakazie noszenia koszulek na ramiączkach, kolorowych torebek czy krótkich spodenek. Dodatkowo, nauczyciele wychowania fizycznego zachęcają, aby dzieci podczas lekcji zrezygnowały z długich spodni i dresów na rzecz krótkich spodenek, ze względu na swobodę i higienę osobistą – podkreśliła.

Jak informuje wiceprezydent, w ubiegłym tygodniu „w szkole ponownie przeprowadzono rozmowę z uczniami i uczennicami klas szóstych w obecności pedagog szkolnej, psycholog oraz wychowawczyń” i „ponownie przedyskutowano temat”. Monika Chabior zwraca również uwagę (jako że w artykule wypowiada się anonimowo osoba mająca być matką uczennicy chodzącej do SP16), że do urzędu nie wpłynęła żadna skarga na sytuację w tej szkole.

– W tej sytuacji widać, ile szkody może narobić fake news i niesprawdzona informacja – zwraca uwagę Piotr Gierszewski, radny miejski w Gdańsku z Prawa i Sprawiedliwości, członek Komisji Edukacji, a także Komisji Rodziny i Polityki Społecznej.

RADNY WYJAŚNIA SYTUACJĘ: „JESZCZE TROCHĘ I NAUCZYCIELE BĘDĄ SIĘ BAĆ PROWADZIĆ ZAJĘCIA”

W rozmowie z Radiem Gdańsk Piotr Gierszewski wyjaśnia, co faktycznie miało miejsce w tej szkole.

– W jednej z klas nauczyciel poprosił o to, żeby uczennica ubierała się schludnie. I właśnie z tego zrobiono aferę, praktycznie rzecz biorąc, na całą Polskę, poczynając od wychowawcy klasy, a na ministrze edukacji kończąc – mówi radny.

– Jesteśmy w oświatowym matrixie, jeśli poproszenie uczennicy o schludny ubiór staje się powodem do prawie ogólnopolskiej debaty. To jest skandal. Jako wychowawca od ponad 30 lat nie wyobrażam sobie, żebyśmy musieli się tłumaczyć z normalności. Rozumiem wszczęcie dyskusji, jeśli byłby jakiś regulamin albo zarządzenie wywracające wszystko o 180 stopni, ale nie w takiej sytuacji, która miała miejsce w SP16. Dla mnie to następny etap walki hybrydowej z rządem polskim, podczas której szuka się sposobu, aby wypominać komuś normalność. Polityka powinna być daleko od szkoły. Jeszcze trochę i nauczyciele będą bać się prowadzić zajęcia. Niedługo dojdziemy do takiej sytuacji, że nie będziemy wiedzieli, co jest normą – zauważa Piotr Gierszewski.

Tomasz Modzelewski
t.modzelewski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj