Analitycy oceniają plany zakupu okrętów podwodnych. „Marynarka Wojenna powinna je posiadać”

(Fot. wikimedia commons)

Realizacja programu Orka to przywrócenie zdolności niezbędnych na współczesnym polu walki. Marynarka Wojenna czeka na nowe okręty podwodne, są niezbędne, a zapowiedziany przetarg pozwoli uzyskać lepszą cenę i korzyści przemysłowe – oceniają eksperci, komentując zapowiedź wicepremiera, szefa MON Mariusza Błaszczaka.

Minister obrony zapowiedział w środę rozpoczęcie realizacji programu Orka, przewidującego zakup nowych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej (więcej >>>TUTAJ). Wkrótce resort ma podać, ile okrętów i z jakim uzbrojeniem zamierza nabyć.

EKSPERCI POZYTYWNIE O PLANACH ZAKUPU

– Bardzo dobrze, że to zostało zapowiedziane, będziemy obserwować dalszy rozwój wypadków – powiedział Marek Świerczyński z Polityki Insight. Natomiast redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” Mariusz Cielma pozytywnie ocenił zapowiedź zakupu w drodze przetargu. Zaznaczył, że „postępowanie przetargowe będzie być może trwało dłużej, ale przetargi, czyli postępowania konkurencyjne, zwykle pozwalają osiągnąć lepszą cenę i korzyści dla gospodarki”.

Świerczyński przywołał wieloletnią historię programu i zmian koncepcji, dotyczących zakupu nowych jednostek, używanych okrętów jako rozwiązania pomostowego, a także wymagań dotyczących uzbrojenia jednostek w pociski manewrujące dalekiego zasięgu.

– Przypomnijmy, że minister Błaszczak obiecywał, że doprowadzi ten program do końca, wtedy była mowa o okrętach używanych – zaznaczył ekspert, nawiązując do negocjacji o remoncie i modernizacji okrętów od Szwecji jako rozwiązania pomostowego. Przypomniał, że nastąpiło to po zmianie decyzji, ponieważ „poprzednik Błaszczaka, Antoni Macierewicz, chciał pozyskać okręty z budową przynajmniej ich części w Polsce”.

MARYNARKA WOJENNA CZEKA NA OKRĘTY PODWODNE

Według Świerczyńskiego, „wracamy niejako do punktu wyjścia i do tej zdolności, która jest jedną z najbardziej ograniczonych, de facto nie istnieje, a która – jak pokazuje sytuacja na Bałtyku, na Morzu Czarnym i na światowym oceanie – jest niezwykle potrzebna, wręcz obowiązkowa, jeżeli mówimy o tzw. wielodomenowym polu walki”. Podkreślił, że okręt podwodny „to platforma najtrudniejsza do wykrycia ze wszystkich platform bojowych, wszystko inne łatwiej zaobserwować”.

Redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” również zwraca uwagę na to, że zakup ten jest potrzebny. – Okręty podwodne nowej generacji są wypatrywane przez flotę, bo zanikają nie tylko zdolności operacyjne, ale też organizacyjne i kadrowe. Jeden okręt, który posiadamy, czyli ORP Orzeł, nie jest w stanie wypełniać zadań operacyjnych. Nawet w minimalnym stopniu nie zaspokaja potrzeb i nie spełnia wymogów koniecznych, by sprostać przeciwnikowi. Dobrze, że wśród wielu programów modernizacyjnych pochylono się także nad potrzebami dywizjonu okrętów podwodnych – podkreślał Cielma.

WIELOZADANIOWE JEDNOSTKI

– Jak pokazują także działania w Ukrainie, polska Marynarka Wojenna powinna posiadać okręty podwodne. Łatwo sobie wyobrazić, jaki kłopot miałaby Flota Czarnomorska, gdyby Ukraińcy posiadali choć jeden operacyjny okręt podwodny – zauważył Cielma. – Nowy sprzęt dla dywizjonu okrętów podwodnych jest niezbędny, szczególnie że dzisiaj państwo polskie dużo inwestuje w zbrojenia, uruchomiło specjalne programy finansowe, więc środki na to zadanie też powinny się znaleźć – ocenił.

Świerczyński zwrócił uwagę na wiele zadań, jakie może wypełniać taka jednostka. – Okręt podwodny to platforma uzbrojenia, rozpoznania, skrytego patrolowania, platforma dla sił specjalnych, która możemy umieścić w dowolnym miejscu wód przybrzeżnych czy też oceanu światowego i która może wykonywać rozmaite zadania, często wiele na raz – powiedział. – Może przenosić pociski dalekiego zasięgu, startujące spod wody, a więc trudne do lokalizacji, i to oczywiście bardzo duża zaleta – dodał.

– Przypomina się program Polskie Kły, w którym okręty programu Orka miały być nosicielem pocisków manewrujących dalekiego zasięgu – powiedział Świerczyński. Użycie przez szefa MON terminu „kły” w odniesieniu do uzbrojenia dalekiego zasięgu, którym mają dysponować okręty programu Orka świadczy – zdaniem analityka – „że wicepremier przyznaje, że pewne plany, które powstały wiele lat temu i do dziś nie zostały zrealizowane, są wciąż aktualne i nabierają znaczenia”. – To pozytywna deklaracja – ocenił.

PAP/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj