Polska nie poprze na żadnym kolejnym etapie legislacyjnym tzw. paktu migracyjnego; rozwiązania planowane w ramach UE de facto zachęcą przemytników do dalszego nielegalnego przemytu osób na teren UE – powiedział w poniedziałek rzecznik rządu Piotr Müller.
Müller powiedział na konferencji prasowej, że „te rozwiązania, które są planowane w ramach UE, de facto zachęcą w przyszłości wszystkich przemytników, gangsterów, którzy zajmują się nielegalnym przemytem osób na teren UE, do dalszego (tego) typu działań”.
– Polska tego dokumentu nie poprze na żadnym kolejnym etapie legislacyjnym, apelujemy do wszystkich polskich posłów w PE, aby głosowali przeciwko tym rozwiązaniom, aby w ramach dalszego procesu legislacyjnego dbali o to, aby Polska faktycznie nie musiała być objęta tego typu rozwiązaniami – powiedział rzecznik rządu.
USZCZELNIENIE GRANICY Z UKRAINĄ
Müller dodał, że przypominają mu się wypowiedzi Donalda Tuska dot. migracji, gdy był przewodniczącym Rady Europejskiej. – Mówił o tym, że właściwie każdy powinien uczestniczyć w tych mechanizmach solidarnościowych, że sami się wyłączamy z tego mechanizmu – powiedział Müller. Tymczasem – jak dodał – po latach wielu polityków Europy Zachodniej przyznało rządowi PiS rację ws. kwestii związanych z migracją.
Rzecznik rządu powiedział też, że przed wieloma miesiącami Polska zdecydowała się na zabezpieczenie granicy z Białorusią. – Wiedzieliśmy o tym, że ewentualne, masowe przemieszczenia się migrantów, którzy z tego typu szlaków przerzutowych by korzystali, będzie powodowało, że jeszcze więcej osób będzie chciało zarobić na krzywdzie tych osób (migrujących) – powiedział Müller.
POLSKA I WĘGRY GŁOSOWAŁY PRZECIW
Ministrowie spraw wewnętrznych, obradujący w czwartek w Luksemburgu, po kilkunastu godzinach negocjacji, przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system „obowiązkowej solidarności”. Polega on na tym, że choć „żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji”, to „ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy”. Liczbę tę ustalono na 30 tys.
PAP/raf