Dusze przodków odwiedzały swoje domy. Czym są Dziady i z czym się wiązały?

(Fot. Wikimedia Commons/Lesza Ślężyńska/www.rkp.org.pl)

Powszechnie praktykowany obecnie zwyczaj odwiedzania cmentarzy i palenia świec w dniu Wszystkich Świętych i Zaduszki jest w Polsce stosunkowo młody. Wcześniej kult zmarłych był obchodzony raczej w domu i nazywano go Dziadami. Wierzono, że w tym czasie dusze zmarłych powracają do swoich domostw.

Andrzej Karczmarzewski, rzeszowski etnograf, przypomina, że powszechny obecnie zwyczaj odwiedzania cmentarzy zaczął się dopiero w XIX stuleciu, a zwyczaj strojenia grobów zielonymi gałązkami, krzyżami z szyszek i zapalonym światłem jest jeszcze młodszy; pojawił się w okresie międzywojennym.

– Tradycja światła związana z tradycją kultu zmarłych znana była dużo wcześniej, ale wtedy światło, ogień, czyli symbol życia, palono w miejscach, gdzie spodziewano się przybycia dusz: na rozstajach dróg, łąkach, nieużytkach – opowiada Karczmarzewski.

WALKA DWÓCH MOCY

Zwyczaj zapalania ognia praktykowany w XVI-XVII wieku wynikał z ówczesnych wierzeń. – W tradycji ludowej każde przesilenie w naturze to czas siłowania się dwóch mocy: jasności i ciemności. Wierzono, że właśnie w tym czasie granica między światem żywych i zmarłych jest nikła, a dusze przodków, czyli dziadów, przychodzą do swoich domów. Stąd też dawna nazwa święta: Dziady – wyjaśnia Elżbieta Dudek-Młynarska, kierowniczka Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.

Aby powracające zza światów dusze mogły ogrzać w domach, wzniecano ogień. Właśnie stąd wzięło się obecne zapalanie zniczy na grobach.

DZIADY I DZIEŃ ZADUSZNY

Dziadami nazywano tylko dusze przodków zmarłych śmiercią naturalną. Obawiano się natomiast tych, którzy zmarli śmiercią tragiczną lub samobójczą, ponieważ ich dusze nie zaznały spokoju wiecznego i byli oni skazani na wieczne błąkanie się po ziemi jako demony.

W tamtym czasie nie była znana modlitwa za dusze w formie praktykowanej współcześnie. Początki chrześcijańskiej tradycji modlitwy za dusze zmarłych, jaką znamy dzisiaj, sięgają VII wieku, gdy rzymski Panteon został zamieniony na świątynię pod wezwaniem Wszystkich Świętych, a papież Bonifacy IV wprowadził Dzień Wszystkich Świętych. Jednak wtedy modlono się tylko za dusze świętych. Natomiast kult dusz wszystkich zmarłych, obchodzony obecnie w Dzień Zaduszny, został wprowadzony przez cystersów w X wieku, a w Polsce przyjął się dopiero w XII stuleciu. Zwyczaj ten wywodzi się z tradycji modłów za zmarłych zakonników.

– Dawniej w czasie Dziadów wspominano zmarłych, ale było to jednak raczej obcowanie żywych z umarłymi– wyjaśnia Dudek-Młynarska. Ówcześni żyjący wypełniali swoiste obowiązki wobec zmarłych różnymi obrzędami, którymi zapewniali sobie przychylność i opiekę przodków.

POWRÓT ZMARŁYCH

Na zmarłych czekano przede wszystkim w domach, a w niektórych miejscowościach regionu otwierano okna i drzwi, aby dusze mogły swobodnie wejść i uczestniczyć w przygotowanej dla nich wieczerzy.

Mawiano, że zmarli odwiedzają swoje dawne domy, gdzie zostają przez kilka dni. Dlatego w niektórych rejonach Podkarpacia gospodynie po powrocie z kościoła wyganiały dusze święconą wodą i palmą wielkanocną. Zmarli nawiedzali też pola, zatrzymując się zwłaszcza na przywłaszczonych miedzach i granicach. O północy zaś schodzili się do kościołów na nabożeństwa odprawiane przez zmarłego księdza. – Przekonanie to było tak mocne, że w wielu kościołach zostawiano mszał i stułę dla zmarłego kapłana – zaznaczył Karczmarzewski.

NIE UWIĘZIĆ DUSZY

W tym czasie nie wolno było także bielić domów, aby nie uwięzić dusz zmarłych, które w postaci małych ptaków gnieździły się w szparach. Wierzono, że uwięziona w ten sposób dusza będzie trzepotać przez cały rok, domagając się uwolnienia.

Innym zwyczajem, który dawniej był powszechnie praktykowany, a dziś w naszej kulturze został zapomniany, były uczty cmentarne na grobach zmarłych. W ucztach brali udział żyjący, ale dzielili się oni jedzeniem z duszami, zostawiając na mogiłach niewielkie ilości miodu, kaszy, chleba, maku, aby dusze miały się czym posilić.

(Fot. Wikimedia Commons/Lesza Ślężyńska/www.rkp.org.pl)

ŁĄCZNICY ZE ŚWIATEM ZMARŁYCH

Dziadami nazywano też wędrownych żebraków, którzy ze względu na swoją mobilność i brak stałego miejsca zamieszkania byli uznawani za łączników świata żywych ze światem zmarłych. W niektórych rejonach urządzano dla nich „dziadowskie bale” i zapraszano na nie żebrzących, aby najedli i napili się do syta. W zamian mieli modlić się za dusze zmarłych przodków gospodarzy.

Nawiązaniem do starej tradycji są organizowane przez parafie i wspólnoty Bale Wszystkich Świętych. Ich uczestnicy – zazwyczaj dzieci – przebierają się za wybranego świętego. Czas wspólnej zabawy poprzedza msza święta. Jak podkreślają organizatorzy, Bale Wszystkich Świętych to inicjatywa, która ma na celu pokazanie dzieciom, że święci to postacie prawdziwe, które żyły na świecie tak, jak my, a dzisiaj są przykładem dla naszego postępowania. Bale te są przeciwwagą dla wszechobecnego, niepolskiego zwyczaju, jakim jest Halloween, i propozycją dla tych, którzy chcą obchodzić Wszystkich Świętych zgodnie z polskim zwyczajem i tradycją.

PAP/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj