Stara Kiszewa – piękna wieś położona na skraju Borów Tucholskich, pomiędzy Kaszubami a Kociewiem

(Fot. Radio Gdańsk/Kasia Hirsz)

Z Radiem Gdańsk zwiedzaliśmy miejsce, w drodze do którego już jest bajecznie – mija się przepiękne ogródki pełne róż i kwiatów, których nie widuje się w mieście – a po dotarciu na miejsce słychać skowronki. Mowa o Starej Kiszewie, gdzie na miejscowym stadionie odbywał się VIII Festiwal „Kiszewskie Smaki”. To właśnie tam stanęło nasze mobilne studio, z którego ze słuchaczami witała się Beata Szewczyk.

Stara Kiszewa liczy sobie około 7 tysięcy mieszkańców, jednak w okresie wakacyjnym ta liczba praktycznie się podwaja. Nie ma co się dziwić, Znajduje się ona na skraju Borów Tucholskich, na pograniczu Kaszub i Kociewia, więc można zaczerpnąć po trochu wszystkiego, co te miejsca oferują. Są piękne jeziora, lasy, śpiewające ptaki, zabytki i całe mnóstwo domków letniskowych.

Pierwszym gościem Beaty Szewczyk był wójt gminy Stara Kiszewa, Marian Pick. Rozmawiali między innymi właśnie o bajecznym położeniu, pięknych widokach, bogactwie porostów oraz VIII Festiwalu „Kiszewskie Smaki”. Uchylili też rąbka tajemnicy na temat tego, jak wygląda praca wójta.

(fot. Radio Gdańsk/Kasia Hirsz)

– Moja intensywna praca trwa już 17 lat – od kiedy jestem wójtem. Mamy swoje zadania, musimy spełnić oczekiwania naszych mieszkańców. Przez te wszystkie lata dość mocno pracowaliśmy nad kanalizacją, nad wodociągami. Udało się to w znaczącej części. Gdyby zadać sobie pytanie, czy zmarnowałem jakiś dzień mojej pracy, to chyba trudno byłoby mi znaleźć taki moment, kiedy odpuściłem, dałem sobie trochę spokoju. Sytuacja jest bardzo intensywna. Nie należę do ludzi, którzy lubią siedzieć za biurkiem, dobrze czuję się w przestrzeni, w terenie. Dzisiaj z punktu widzenia inwestycji, bardzo ważne jest to, że budujemy hydrofornię, czyli stację uzdatniania wody, ponieważ nam jej brakuje. Mamy rozbudowaną sieć wodociągową i nie możemy zabezpieczyć w nią tej sieci. Stąd ta inwestycja jest bardzo oczekiwana. Jest ona w trakcie realizacji, myślę, że w okolicach sierpnia powinna się ona skończyć i wtedy uzupełnimy te braki wody – tłumaczył wójt gminy.

Kolejnymi gośćmi Beaty Szewczyk byli niezwykli ludzie, wybitni artyści, malarze, którzy w Starej Kiszewie są zakochani. Ryszard Rosławski, rdzenny mieszkaniec oraz Urszula Zimorska, która przeprowadziła się tutaj z Gdyni, żeby poprowadzić osadę artystyczno-wypoczynkową „Stara Baśń”.

(fot. Radio Gdańsk/Kasia Hirsz)

Z Urszulą Zimorską Beata Szewczyk rozmawiała między innymi o malarskich oczach, które „widzą więcej”. – Te wszystkie namioty to jest zupełnie inna kolorystyka w oczach malarza, niż w oczach normalnego konsumenta. Czasem się zdarza, że widzą oni te piękne kolory, jednak my od razu wkładamy je na płótno, więc musimy mieć swoją paletę. Jeśli chodzi o Starą Kiszewę, jest tu piękny, bardzo malowniczy zamek. To stara architektura, jednak jest wciąż odbudowywany – praktycznie 50 procent jest w takiej trochę „ruince”. W rzeczywistości nad tym ubolewam, jednak jeśli chodzi o obiekt artystyczny, jest piękny do malowania. Malarze lubią stare chałupy, strzechy, ruiny – opowiadała Zimorska.

Z Ryszardem Rosławskim natomiast prowadząca rozmawiała o tym, że nasi facebookowi followersi domagali się wręcz obecności artysty-kowala w naszej wyjazdowej audycji.

– To dla mnie wielki zaszczyt. Miałem taki poważny zawód, jak kowalstwo artystyczne. Zajmowałem się obiektami zabytkowymi i sakralnymi. Teraz upadłem nisko i maluję obrazy – śmiał się Rosławski.

– Kobiety mają delikatne ręce i wspaniałe predyspozycje do malowania, ja mam dwie szufle. Czasami kiedy miałem wystawę, pytano mnie: „czym pan maluje?”. Odpowiadałem żartobliwie, że biorę dwa młotki i walę. W rzeczywistości do malowania używam małych szpachelek, pędzel jest dla mnie nieodpowiednim narzędziem – tłumaczy.

Wydaje się, że „prowincja” to bardziej kategoria mentalna niż geograficzna, jednak jak twierdził nasz poprzedni rozmówca – Ryszard Rosławski – w Starej Kiszewie mamy z nią do czynienia. Andrzej Hinc, sekretarz gminy, jest jednak zdania, że jest ona pięknym, uprzywilejowanym miejscem.

(fot. Radio Gdańsk/Kasia Hirsz)

– Słowo prowincja może mieć takie znaczenie pejoratywne, tymczasem ja uważam, że położenie gminy Stara Kiszewa na pograniczu Kaszub i Kociewia jest wielkim przywilejem. Przez te dekady i wieki nabywaliśmy najlepsze, co z tych dwóch kultur można było wyciągnąć – zaznacza Hinc.

– Przyjęliśmy taką wizję, że jeżeli już coś wykonujemy, nie chcielibyśmy, żeby było to tylko użyteczne, ale także żeby odzwierciedlało pewien klimat tego miejsca. Stąd np. targowisko – połączenie drewna, cegły, tego z czego były budowane tutaj domy, czy kiszewski zamek. To jest nasza historia. Znalazło to więc odzwierciedlenie także w tej architekturze. Do tego jeszcze wybraliśmy wyśmienity zespół projektowy, bo pod kierunkiem dr Ewy Brach, studenci Politechniki Gdańskiej oddali swoje młode umysły i talent po to, żeby właśnie tę przestrzeń publiczną – a mówimy przecież o centrum Starej Kiszewy – jak najpiękniej ukształtować. Składały się na to dwa dzieła – właśnie targowisko gminne oraz przystań kajakowa nad rzeką Wierzyca – opowiada.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj