Takiego niebezpieczeństwa nie było tam od 40 lat. Brudnica mniszka zagraża lasom na Półwyspie Helskim. Gąsienice niewielkiego motyla, które bardzo szybko są w stanie zjeść całe igliwie sosny, zostały zauważone przez leśników.
Zagrożenie dotyczy obszaru około tysiąca hektarów. Jak mówi Piotr Gawęda z Zespołu Ochrony Lasu, konieczne są zdecydowane działania.
– Wszystko wskazuje na to, że owad został tam zawleczony z drewnem, w którym były poczwarki. Będziemy musieli wykonać zabieg przy użyciu środka biologicznego. Będą to prawdopodobnie dwa wczesnoranne loty pod koniec maja – zaznacza Gawęda.
OPRYSKI SĄ NIEGROŹNE DLA CZŁOWIEKA
Leśnicy podkreślają, że jaja brudnicy z Helu mają zaskakująco wysoką żywotność – na poziomie 97 proc. Problem brudnicy dotyczy także lasów okolic Lubichowa i Kalisk. To łącznie kilkanaście tysięcy hektarów, na których walka z motylem trwa od dwóch lat. Lotnicze opryski środkiem biologicznym nie są groźne dla człowieka. Potrwają przez co najmniej dwa tygodnie na przełomie maja i czerwca.
Największa w Polsce gradacja szkodnika wystąpiła 40 lat temu. Opryskiem objęto dwa miliony hektarów lasów. W akcję zaangażowano 180 samolotów i śmigłowców.
Sebastian Kwiatkowski/ua