Niewyobrażalna skala zniszczeń. 8 lat temu przez Pomorze przeszła niszczycielska nawałnica

Skutki nawałnicy na Kaszubach, zdjęcie archiwalne (fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Pięć ofiar śmiertelnych, w tym dwie harcerki z obozu w Suszku, setki uszkodzonych lub zniszczonych domów i dziesiątki tysięcy hektarów powalonych lasów – taki był bilans nawałnicy, która 8 lat temu przetoczyła się przez Kaszuby i Bory Tucholskie. Strażacy z całej Polski przez prawie dwa tygodnie udrażniali drogi i pomagali poszkodowanym. W niektórych miejscowościach prądu nie było przez prawie miesiąc.

– To było straszne przeżycie – mówili naszemu reporterowi kilka godzin po przejściu żywiołu mieszkańcy Kaszub:

Mieszkańcy Kaszub mówią o nawałnicy i zniszczeniach; zdjęcie archiwalne (fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

OGROM ZNISZCZEŃ

Tomasz Komoszyński, ówczesny komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku podkreśla, że takiego ogromu zniszczeń nigdy nie doświadczył.

– Tej pierwszej nocy na 19 powiatów interwencje były w 16. W pierwszej fazie tak naprawdę nie mieliśmy możliwości ściągnięcia bezpośredniej pomocy z zewnątrz. Województwo kujawsko-pomorskie interweniowało, ściągaliśmy siły z województwa zachodniopomorskiego. Skala była tak ogromna, że w pierwszej fazie nie byliśmy w stanie podjąć wszystkich interwencji. Interweniowaliśmy przede wszystkim tam, gdzie było zagrożone życie ludzkie – chociażby ta słynna akcja w Suszku, w obozie harcerskim. Próbowaliśmy ściągnąć śmigłowce z różnych służb, niestety warunki pogodowe na to nie pozwalały – wyjaśnia.

W związku z nawałnicą, strażacy podjęli tysiące interwencji; zdjęcie archiwalne (fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

TYSIĄCE INTERWENCJI

Jak wspomina Piotr Socha, ówczesny zastępca komendanta wojewódzkiego PSP w Gdańsku – interwencji były tysiące. Łączność z komendą straży w Chojnicach była utrudniona. Zgłoszenia o interwencjach napływały do pomorskiej straży pożarnej nawet z sąsiednich województw.

– Były zgłoszenia właśnie o obozie w Suszku, były zgłoszenia o przygnieceniach samochodów przez drzewa, były zgłoszenia o przewróconym drzewie na przyczepkę w powiecie kartuskim, były zgłoszenia o zerwanych dachach, były zgłoszenia o nieprzejezdności dróg. Niektóre ze zgłoszeń dotyczyły nawet ludzi uwięzionych w pojazdach. Niektórzy znajdowali się w centrum orkanu i oczekiwali pilnej pomocy. Część ludzi płakała, część nerwowo reagowała na zaistniałą sytuację – ale po prostu nie ma się co dziwić – dodaje.

Powalone drzewa, zniszczone samochody – skutki nawałnicy na Kaszubach; zdjęcie archiwalne (fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

BILANS NAWAŁNICY

Leśnicy oszacowali, że nawałnica sprzed 8 lat zniszczyła na Pomorzu 49 tysięcy hektarów lasów. Najbardziej ucierpiało Nadleśnictwo Lipusz, gdzie w różnym stopniu ucierpiało około 18 tysięcy hektarów lasów – to 80 procent powierzchni tego nadleśnictwa. Uprzątnięte po nawałnicy drewno miało objętość miliona 300 tysięcy metrów sześciennych. Ważyło 900 tysięcy ton. Akcje odnowieniowe zakończyły się dopiero 3 lata temu.

Posłuchaj także:

Grzegorz Armatowski/Sebastian Kwiatkowski/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj