Beton zamiast zieleni. Mieszkańcy Starogardu Gdańskiego skarżą się na zrewitalizowany rynek

(Fot. Michał Husarek)

Na betonowym rynku w Starogardzie Gdańskim brakuje drzew i zieleni – mówią mieszkańcy miasta. Według nich po zakończonej dwa lata temu rewitalizacji centralna część miasta wygląda gorzej niż wcześniej. Urząd twierdzi jednak, że rynek wypiękniał i stał się bardziej funkcjonalny.

Betonoza to połączenie dwóch słów – używanego w miejskim budownictwie betonu oraz choroby, takiej jak borelioza czy skleroza. Zatem betonozę można uznać za swoistą chorobę polskich miast.

To powszechne zjawisko zarówno na terenach Polski, jak i całej Europy. W centralnych punktach miast używa się betonu, który chłonie promienie słoneczne. W efekcie odczuwalna temperatura rośnie. Drzewa na rynkach, które wcześniej dawały możliwość schronienia się przed słońcem, często są usuwane, a na ich miejscu pojawia się beton.

Do lat 90. średnia roczna temperatura powietrza latem utrzymywała stały poziom i wynosiła 16,6°C. Jednak, jak wynika z danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w 2020 roku było to już 18,5°C. W szczególnych przypadkach, w upalne dni, na terenach miast dostrzegalna jest różnica aż 20°C między miejscem zacienionym, a betonową przestrzenią.

BETON ZAMIASTU PASU ZIELENI

– Jest tu za dużo betonu, czy to na rynku, czy na alejach. Wszędzie jest bruk i betonowe płyty, a w niewielu miejscach dostrzegam zieleń drzew, trawników, czy krzewów. Całą tą śliczną zieleń zabetonowali – mówi jedna z mieszkanek Starogardu.

(fot. Radio Gdańsk/Michał Husarek)

Niektórzy mieszkańcy uważają, że rynek wygląda niekorzystnie. Przed zakończoną w 2020 roku rewitalizacją, na centralnej części rynku obok ratusza znajdował się spory pas zieleni, na którym znajdowały się drzewa. W wyniku prac archeologicznych teren ten został zamknięty na sześć lat. Po tym czasie trawnik został przykryty betonowymi płytami oraz fontanną. Nieliczna roślinność zaś najczęściej jest obecna w donicach.

– Uważam, że zjawisko betonozy niestety w znacznym stopniu dotyczy naszego rodzinnego miasta. Szczególnie można było odczuć to w ubiegłym miesiącu, kiedy wysokie temperatury powietrza były odczuwalne w centrum miasta znacznie mocniej, a wszystko to przez braki zielonych stref. Niestety podobnie jest również w deszczowe dni jesienne, gdy woda, zamiast zostać pochłonięta przez środowisko naturalne, pozostaje w dużej ilości na ulicach. Smutne jest także to, że prognozy na zwalczenia zjawiska betonozy nie są zadowalające. Coraz częściej planuje się zagospodarowanie terenu różnego rodzaju budynkami, osiedlami, a to wszystko inwestycja w szeroko rozumianą i, niestety, intensywnie doświadczaną przez mieszkańców, betonozę – wskazuje kolejny z mieszkańców Starogardu Gdańskiego.

„RYNEK WYPIĘKNIAŁ I STAŁ SIĘ FUNKCJONALNY”

Urząd miasta przeczy występowaniu zjawiska betonozy na terenie Starogardu i podaje zalety zrewitalizowanego rynku. Według nich stał się on miejscem łatwiej dostępnym dla osób niepełnosprawnych i matek z wózkami, a organizacja wszelakich jarmarków, koncertów i innych inicjatyw kulturowych również została ułatwiona.

– Rynek w Starogardzie Gdańskim po rewitalizacji wypiękniał i stał się bardziej funkcjonalny, zniknęły bariery architektoniczne, pojawiła się nowoczesna mała architektura, nasadzono 14 drzew i wiele krzewów w gruncie. Rynek ozdobiły też drzewa w donicach. Oczywiście część mieszkańców jest niezadowolona z powodu braku wystarczającej liczby drzew, które dawałyby schronienie przed palącym słońcem w letnie dni – przyznaje Magdalena Dalecka, rzecznik prasowy prezydenta miasta.

Dalecka wspomina również, że atutem Starogardu Gdańskiego jest park miejski, znajdujący się w sercu miasta. To duża oaza zieleni, gdzie można odpocząć, zrelaksować się i ochłodzić.

NASADZENIA UNIEMOŻLIWIŁY ODKRYCIA ARCHEOLOGICZNE?

Urząd miasta jako główne powody, dlaczego rynek wygląda tak, a nie inaczej, wskazuje mnogość infrastruktury podziemnej: kabli elektroenergetycznych i telekomunikacyjnych, sieci wodociągowych, kanalizacji, piwnic, czy odkryć archeologicznych. Te ostatnie szczególnie odcisnęły piętno na ograniczeniu możliwości rozwoju zieleni na starogardzkim rynku.

– Zagospodarowanie terenu w miejscu odkryć archeologicznych jest dobrym przykładem ścierania się dwóch stanowisk – mówi Janusz Karczyński, naczelnik wydziału techniczno-inwestycyjnego w starogardzkim magistracie. – Chcieliśmy w tym miejscu trochę więcej zieleni, chcieliśmy dosadzić drzewka po stronie wschodniej i zachodniej wykopalisk, ale niestety Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków się na to nie zgadzał – dodaje.

(fot. Radio Gdańsk/Michał Husarek)

Początkowo rynek miał być cały zabetonowany, nie dopuszczano nawet minimalnej ilości zieleni. Po trwających rok negocjacjach, konserwator zabytków wyraził zgodę na posadzenie roślinności nisko położonej.

– Aby działać w kierunku walki z betonozą, trzeba takie miejsca dookreślić, kierując się jakimiś wytycznymi. W przeciwnym wypadku będzie to zawsze wynikiem oceny jakiejś osoby, która niekoniecznie musi się znać na tego typu kwestiach – dodaje Karczyński.

Michał Husarek/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj