Szpital w Miastku w trudnej sytuacji. Brakuje podstawowych środków ochrony

Trudna sytuacja z zaopatrzeniem w szpitalu w Miastku. Brakuje podstawowych środków ochrony osobistej dla personelu. Nie ma fartuchów, rękawic i środków dezynfekcyjnych.

– Realizacja zamówienia z Agencji Rezerw Materiałowych jest na poziomie zaledwie kilku procent. Otrzymaliśmy 270 masek z filtrem, 900 chirurgicznych, 1500 rękawic, 20 kompletów ochrony biologicznej i 200 rękawic nitrylowych oraz 140 litrów płynu do dezynfekcji – informuje prezes placówki Renata Kiempa.

SPRZĘT NIE DOTARŁ

Szpitalowi najbardziej brakuje fartuchów barierowych, przyłbic, czepków i płynów do dezynfekcji powierzchni, a jednak mimo złożenia zapotrzebowania, sprzęt ten nie dotarł.

– Potrzebujemy około 3 tysięcy fartuchów barierowych, 5 tysięcy rękawic. Wnioskowaliśmy też o sprzęt jednorazowy do respiratorów i nadal tego nie otrzymaliśmy. Samo zabezpieczenie na miesiąc funkcjonowania dwóch respiratorów to koszt 350 tysięcy złotych – wylicza prezes Renata Kiempa.

W BYTOWIE ŚRODKÓW WYSTARCZY NA 3 TYGODNIE

W trochę lepszej kondycji jest placówka bytowska. Jak zapewnia prezes szpitala Beata Hinc, podstawowego wyposażenia dla pracowników szpitala wystarczy na trzy tygodnie funkcjonowania.

– Najbardziej brakuje nam rękawic i maseczek typu P3. Staramy się sami kupować to, co nam jest potrzebne i tam, gdzie mamy taką możliwość. Pomagają nam też mieszkańcy, którzy potrafią się skrzyknąć i dostarczyć nam potrzebny sprzęt – mówi Beata Hinc.

MARSZAŁEK APELUJE

Sytuacja szpitali na Pomorzu oceniania jest jako krytyczna. W związku z tym na początku kwietnia wicemarszałek pomorski Wiesław Byczkowski zaapelował do ministra zdrowia o interwencję w sprawie dostaw środków ochrony osobistej dla placówek podległych Samorządowi Województwa Pomorskiego.

Marcin Kamiński/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj