Jakim trzeba być człowiekiem, żeby najpierw zagłodzić, a później wyrzucić zwierzęta do rowu na pewną śmierć? Pięcioro kociąt w ciężkim stanie trafiło do słupskiego schroniska dla zwierząt. Trwa walka o ich życie.
Marta Śmietanka, kierownik słupskiego schroniska dla zwierząt, informuje, że stan kociąt nie jest stabilny. – Rokowania są bardzo ostrożne. Kociaki mają pomiędzy dwoma a trzema miesiącami. Trudno to jednoznacznie stwierdzić, bo były mocno zagłodzone. Wbrew pozorom nie to jest najgorsze. Maluchy były zjadane żywcem przez larwy i robaki. Udało nam się zwalczyć część z nich, ale przed nami jeszcze długa droga. Jeden na pewno będzie niewidomy, dwa będą miały znaczące ubytki we wzroku, a reszta… O resztę walczymy – przyznaje.
Wstrząsające szczegóły tej sprawy, opatrzone drastycznymi zdjęciami można znaleźć na facebookowym profilu słupskiego schroniska >>>TUTAJ. Uprzedzamy, że materiał jest nieodpowiedni dla osób wrażliwych.
Posłuchaj całej audycji o determinacji, walce i nadziei:
Joanna Merecka-Łotysz/MarWer