Porażka w hali Gryfia Grupy Sierleccy Czarni Słupsk z WKS Śląsk Wrocław 75:77

Fot. Czarni to Wy / Facebook

Koszykarze Grupy Sierleccy Czarni Słupsk omal nie wygrali meczu z dużo lepszym rywalem, jakim był w sobotę w hali Gryfia mistrz Polski WKS Śląsk Wrocław. Ostatecznie przegrali minimalnie 75:77.

Szansą dla Czarnych w tym meczu miało być znaczące osłabienie Śląska (brak czterech graczy: Ramljaka, Bibbsa, Tomczaka i Bendera). Ich brak nie okazał się problem dla Śląska, którzy od pierwszy minut meczu pokazał koszykówkę lepszą od Czarnych pod każdym względem. Koszykarze z Wrocławia byli bardziej ruchliwi, precyzyjni, zespołowi, z planem taktycznym i mieli indywidualności w osobie najlepszego gracza meczu, obrońcy Jeremiah Martina. Nękał on obronę Czarnych od pierwszych minut i większość ze swoich 23 punktów zdobywał prostymi wjazdami na kosz, na powstrzymanie których Czarni nie mieli żadnego pomysłu. Martins w taki właśnie sposób zdobył nawet ostatnie w meczu, zwycięskie punkty dla Śląska.

 

CZARNI JAK SPARALIŻOWANI

Czarni wyszli na boisko jak sparaliżowani. Przez pierwsze pięć minut I kwarty zdobyli ledwie siedem punktów, a w drugiej kwarcie potrzebowali ponad 3,5 minuty aby po raz pierwszy trafić do kosza. Śląsk trzymał się planu, jaki dał mu sukces w ubiegłym sezonie, w decydującym o wejściu do finału meczu z Czarnymi. Maksymalnie ograniczał możliwości ofensywne gospodarzy „zacieśniając” maksymalnie strefę podkoszową. Czarni nie potrafili tej taktyki rozbić rzutami z półdystansu i dystansu, a na całej linii zawodził rozgrywający Dante Watkins. Ten, który miał skutecznie rozciągać grę rzutami trzypunktowymi, David DiLeo, zdobył w meczu tylko 2 pkt., a w statystykach zapisał się jedynie czterema faulami. Czarnych w grze jako tako trzymali Shavone Coleman i Michał Chyliński.

Śląsk z kolei do sukcesu nie potrzebował nawet rzutów trzypunktowych (trafili tylko 4 razy przy zaledwie 13 próbach).  W ataku zespołową grą z łatwością rozmontowywał obronę Czarnych, zdobywając proste punkty spod kosza, a dodatkowym atutem były ofensywne wyczyny
Martina. Po pierwszej kwarcie goście mieli już 10 punktów przewagi, a w II kwarcie urosła ona do punktów 19 pkt. (38:19 w 16 minucie) rozwiewając w tym momencie nadzieje na dobry wynik gospodarzy.

Czarni byli bezradni. Brakowało aktywności pod koszem. Pierwsze rzuty osobiste wykonali dopiero w połowie III kwarty (Paweł Leończyk) i od tego momentu gra gospodarzy była wreszcie bardziej aktywna. Jednak mimo gromkiego wsparcia publiczności odrabianie strat szło bardzo mozolnie i nie czyniło wielki postępów. Kiedy przewaga Śląska topniała do 10-8 pkt., gracze z Wrocławia zawsze znajdowali odpowiedź i przewaga znów rosła do 13-15 pkt.

NIESAMOWITY PRZEŁOM CZWARTEJ KWARTY

 

Nadziei już prawie nie było, kiedy pod koniec meczu, na niecałe pięć minut przed końcem, zaczęły się dziać rzeczy zdumiewające. Koszykarze Śląsk prowadząc w 34 minucie różnicą 13 pkt. chyba zbyt szybko uwierzyli, że mecz jest wygrany. Zack Bryant to gracz nadal nie wkomponowany w drużynę, ale ma zalety. Potrafi wziąć piłkę i zagrać indywidualnie niekonwencjonalne akcje. Nagle popisał się trzema z rzędu takimi akcjami. Dodatkowo dwukrotnie trafił za trzy punkty Watkins i Czarni niespodziewanie objęli prowadzenie 73:72 przełamując rywala na dwie minuty przed końcem. Niestety, w końcówce mimo świetnej defensywy gospodarzy, kluczowych akcji ofensywnych nie kończyli punktami. Akcję na remis i dogrywkę 17 sekund przed końcem, kiedy trener Mantas Cesnauskis nie dysponował już przerwą na żądanie, była kolejnym popisem indolencji Watkinsa, który po meczu sam przyznał, że zawiódł drużynę.

Po meczu trener Cesnauskis szukał pozytywów podpierając się końcowym szturmem, ale poza komplementem, że „drużyna pokazała w końcówce charakter”, niewiele da się powiedzieć pozytywnego o grze Czarnych.

Nie rokuje to dobrze, bo teraz przed słupszczanami seria trudnych spotkań wyjazdowych z Legią, Anwilem, Kingiem i Spójnią.

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – WKS Śląsk Wrocław 75:77 kwarty: 17:27, 13:18, 17:12, 28:20
Czarni: Coleman 15(3×3) Watkins 12(2), Witliński 10, DiLeo 2, Chyliński 9(3) oraz Bryant 10, Leończyk 8(1), Lake 6, Musiał 3, Jankowski 0.
Śląsk: Martin 23, Dziewa 13(1), Gołębiowski 11(1), Morgan 10, Nizioł 5(1) oraz Kolenda 11(1), Parakhouski 4, Adamczak 0

Krzysztof Nałęcz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj