Przed gdańskim sądem początek procesu prezesa i kierownika przychodni medycznej [TYLKO U NAS]

(fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces prezesa i kierownika jednej z przychodni zdrowia. Anna i Jerzy S. są oskarżeni o wyłudzenie 850 tysięcy złotych z Narodowego Funduszu Zdrowia.

Zdaniem prokuratora Macieja Chełstowskiego oskarżeni wykorzystali dane ponad 1200 pacjentów. W raportach wykazywali fikcyjne wizyty w poradniach: położniczej, ginekologicznej i urologicznej.

– W toku procedury konkursowej, jak i w okresie obowiązywania umowy, posługiwano się poświadczającymi nieprawdę dokumentami, a w wykazach dotyczących personelu medycznego placówki wykazano osoby faktycznie niezatrudnione. W przekazywanych do Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ raportach, dotyczących zrealizowanych świadczeń medycznych, zawyżano liczby wizyt poszczególnych pacjentów, podawano fałszywe diagnozy oraz wykazywano faktycznie niewykonane procedury medyczne. Do procederu wykorzystano dane 1209 pacjentów i pacjentek. Od 2010 roku do 2013 roku wyłudzono w ten sposób nienależną refundację w łącznej kwocie przekraczającej 840 tys. złotych. Kwota ta stanowi mienie znacznej wartości. Ustalono też, że w toku kontroli przeprowadzonej w placówce w 2012 roku przez Pomorski Oddział Wojewódzki NFZ posłużono się podrobionymi kontraktami z lekarzami. Prezes zarządu spółki Annie S. oraz kierownikowi NZOZ Jerzemu S. zarzucono wyłudzenie wspólnie i w porozumieniu od NFZ na podstawie poświadczających nieprawdę dokumentów nienależnej refundacji w kwocie przekraczającej 840 000 złotych oaz posłużenie się podrobionymi dokumentami – wylicza prokurator Chełstowski.

GROZI IM 10 LAT WIĘZIENIA

Anna S jest pielęgniarką, a jej mąż Jerzy – lekarzem. Oboje usłyszeli zarzuty wyłudzenia od NFZ nienależnej refundacji oaz posłużenie się podrobionymi dokumentami.

– Nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów i odmawiam składania wyjaśnień – mówił przed sądem Jerzy S. Oskarżona nie stawiła się na dzisiejszej rozprawie. Obojgu grozi 10 lat więzienia.

Grzegorz Armatowski/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj