Wciąż nie ma porozumienia w sprawie czołgu. Zdania są podzielone, a miasto unika odpowiedzi

(fot. Krzysztof Mystkowski / KFP)

Gdańsk czołgiem podzielony. Usunąć czy zostawić? Dyrektor IPN twierdzi, że miejsce tego typu obiektów jest w muzeum. Kombatanci apelują, by nie poprawiać historii.

Pytanie dotyczące czołgu od kilku tygodni zadają sobie mieszkańcy, radni, historycy czy władze miasta. Trwająca wojna w Ukrainie zrewidowała postrzeganie tego typu obiektów jak czołg z Al. Zwycięstwa w Gdańsku. Dlatego wiele osób zaczęło się domagać usunięcia tej historycznej pamiątki z przestrzeni publicznej. Radni Prawa i Sprawiedliwości chcą, by czołg zniknął z miejsca, w którym znajduje się teraz, i trafił np. do muzeum. Interpelację do prezydent Gdańska złożył w marcu w tej sprawie radny PiS Przemysław Malak.

– Po miesiącu otrzymałem odpowiedź, w której wyczytałem, że miasto zastanawia się, czy usunąć czołg. Nie jestem zadowolony, bo miasto tak naprawdę unika odpowiedzi. Nie ma odwagi ani usunąć tego czołgu, ani go pozostawić. Jest informacja, że to środowiska kombatanckie powinny o tym zdecydować. Pomnik jest dziełem, które ma coś upamiętniać – pytanie brzmi kogo czy co ma upamiętniać ten czołg – pyta radny Przemysław Malak.

CZOŁG POWINIEN ZNALEŹĆ SIĘ W MUZEUM

W podobnym tonie wypowiada się dyrektor gdańskiego oddziału IPN dr Paweł Warot.

– Uważam, że miejsce tego rodzaju obiektów jest się w muzeum. Ten czołg, tak samo jak i inne czołgi znajdujące się na terenie naszego województwa czy w innych częściach Polski, miał być symbolem sowieckiego zwycięstwa, sowieckiej dominacji. Dzisiaj widzimy szerzej to, co dzieje się na Ukrainie i musimy sobie postawić pytanie, czy my, jako suwerenny i wolny naród, możemy sobie pozwolić na to, by w naszej przestrzeni publicznej znajdowały się symbole sowieckiej dominacji – stwierdza dyrektor.

NIE MOŻEMY POPRAWIAĆ HISTORII

Do sprawy odniósł się też Pomorski Zarząd Wojewódzkiego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Gdańsku. Jego prezes, weteran II wojny światowej Henryk Bajduszewski, przypomina, że czołg jest świadectwem tego, że Polska Armia brała udział w walkach o Gdańsk.

– Jeśli chodzi o relikty historyczne, to w tej chwili nie powinniśmy ruszać ich z miejsca, bo byłaby to chwilowa zmiana historii. Ten obiekt nie świadczy o tym, że był to sowiecki czołg. Chodzi o to, że Polska Armia była uzbrojona w ten typ sprzętu wojennego. Nie możemy patrzeć na to, że to były radzieckie czołgi, tylko że to było wyposażenie 1 i 2 Armii Wojska Polskiego i nie mają prawa być ruszane z uwagi na to, że to byłoby poprawianie historii. To są ślady i te ślady historyczne muszą pozostać – mówi prezes.

Za pozostawieniem czołgu w miejscu, w którym stoi opowiedzieli się też Radni Koalicji Obywatelskiej, którzy również złożyli w tej sprawie interpelację.

„ISTOTNY JEST ASPEKT DOMINACJI ROSYJSKIEJ”

Władzom Gdańska pomoc w pozbyciu się z Alei Zwycięstwa radzieckiego czołgu oferował Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych i rządowy koordynator do spraw pomocy osobom poszkodowanym wojną w Ukrainie.

– Padają argumenty historyczne, że to czołg pierwszej brygady – zauważył Rabenda na antenie Radia Gdańsk. – Każdego zabytku historycznego można użyć jako elementu polityki historycznej. Chodzi o kontekst, w jakim on się znajduje i co niesie za sobą. Tutaj istotny jest aspekt dominacji rosyjskiej. Tam zatrzymywały się pochody pierwszomajowe, tam były przemówienia. To jest wpisane w historię miasta i tę historię powinniśmy już dawno zakończyć. Nie rozumiem oporu miasta – mówił na temat czołgu, dodając, że jego lokalne środowisko już dziewięć lat temu apelowało w tej sprawie. Całą rozmowę można wysłuchać >>>TUTAJ.

Posłuchaj materiału naszej reporterki:

Aleksandra Nietopiel/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj