Kolejna rozprawa w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Sąd przesłuchał świadków

(Fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Kolejni świadkowie zeznawali w czwartek przed gdańskim sądem w procesie dotyczącym zamachu na prezydenta Gdańska. Oskarżony Stefan W. został doprowadzony z aresztu śledczego, ale nadal nie zabierał głosu – spokojnie słuchał zeznań.

W trakcie rozprawy przesłuchano trzech świadków: mężczyznę, który widział jak Stefan W. przeskoczył przez barierki, ochroniarza, który stał pod sceną, oraz funkcjonariusza policji, który był ówczesnym komendantem komisariatu przy ul. Białej w Gdańsku.

STEFAN W. PRZESKAKIWAŁ BARIERKI W MIEJSCU, GDZIE NIE STAŁ ŻADEN OCHRONIARZ

Uczestnik koncertu, który wraz z narzeczoną stał blisko sceny i widział oskarżonego przed zbrodnią, nie wiedział, co się stało, a na policję postanowił zgłosić się po powrocie do domu.

– Około godz. 20:00, kiedy zaczęło się „Światełko do nieba”, mężczyzna przeskoczył przez barierkę i wbiegł na scenę. Stał obok barierki, która odgradzała teren sceny. Był sam. My staliśmy w okolicy kilku metrów od tej osoby.  Wiedzieliśmy, że koncert został przerwany, więc zdecydowaliśmy, że pójdziemy na dalszy spacer. Gdy wróciliśmy do domu, postanowiłem zgłosić się na policję. Wiedziałem, że w tym miejscu nie było wielu osób oprócz nas – mówił świadek.

Mężczyzna nie widział żadnego identyfikatora czy narzędzia w ręku Stefana W. Podkreślił, że barierki, przez które przeskoczył oskarżony, „to dogodne miejsce, bo nie stał tam żaden ochroniarz”.

Odpowiadał również były ochroniarz, który w noc zabójstwa pilnował sceny, na której odbywał się finał WOŚP. Zeznał, że zauważył mężczyznę na scenie, który „rzucił się na pana prezydenta, po czym podniósł ręce do góry i coś krzyczał”.

STEFAN W. PO WYJŚCIU Z WIĘZIENIA PLANOWAŁ KOLEJNE NAPADY NA BANK

Z zeznań policjanta wynika, że w nocy po zamachu skontaktował się z nim naczelnik wydziału kryminalnego, mówiąc, że zatrzymany z Targu Węglowego jest osobą, wobec której wcześniej komendant podejmował czynności.

Świadek zeznał, że te czynności polegały na powiadomieniu, że oskarżony po wyjściu na wolność planował popełnić kolejne przestępstwo polegające na dokonaniu rozboju na placówki bankowe.

Informacja o tym, że Stefan W. planował popełnić przestępstwo, podwładnemu komendantowi przekazała matka Stefana W., która przyszła na komisariat, kiedy Stefan W. kończył odbywanie kary więzienia za napady na placówki bankowe.

– Z informacji z zakładu karnego wynikało, że służba więzienna przeprowadziła rozmowy wychowawcze z oskarżonym i po wyjściu z zakładu zamierza on opuścić województwo pomorskie. Nie było wskazanego konkretnego celu, dokąd się uda – zeznał funkcjonariusz policji.

Dodał, że wykonał „niestandardową czynność”, która polegała na rozesłaniu informacji do wszystkich jednostek policji w kraju o tym, że Stefan W. wychodzi na wolność.

JEDEN ŚWIADEK SIĘ NIE STAWIŁ, ODCZYTANO ZEZNANIA INNEGO

Przed Sądem Okręgowym nie stawił się świadek Sebastian I., który razem ze Stefanem W. siedział w jednej celi, kiedy ten odsiadywał wyrok za napady na banki. Sąd za niestawienie się nałożył na niego karę porządkową w wysokości 1000 złotych.

Sędzia odczytała zeznania świadka – Anety K., która miała być przesłuchiwana na poprzedniej rozprawie, ale przebywa na stałe za granicą. Kobieta wraz ze swoim partnerem 23 grudnia 2018 r. spotkała Stefana W. w jednym ze sklepów spożywczych. Zapamiętała go, ponieważ Stefan W. awanturował się z ekspedientkami. Stefan W. miał odgrażać się pracownicom, że zrobi im krzywdę i zniszczy lokal. Partner Anety K., aby załagodzić sytuację, zaproponował Stefanowi, aby wyszli przed sklep.

Stefan W. odpowiada za zabójstwo Pawła Adamowicza z motywu zasługującego na szczególne potępienie. Grozi mu dożywocie. Na rozprawę nie przyszła wdowa po zamordowanym.

Grzegorz Armatowski/PAP/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj