Maluch się dusił, a rodzice nie potrafili mu pomóc. Jego życie uratowała policjantka z Gdańska

(Fot. KMP Gdańsk)

Nie czuję się bohaterką, ale mąż jest ze mnie dumny – mówi policjantka z Gdańska, która uratowała życie 3-latkowi. Sierżant sztabowy Joanna Mariańska jechała ze swoimi dziećmi samochodem na basen. Na ulicy Bergiela zauważyła, jak rodzice małego chłopca próbują w panice mu pomóc. Okazało się, że maluch się dusi – opowiada policjantka.

– Natychmiast zatrzymałam swój samochód, podbiegłam do ludzi, aby im pomóc. Szybko połączyłam się z numerem 112 i przez najbliższe kilka minut, do czasu przyjazdu ratowników medycznych, pozostałam na linii z dyspozytorem. Doskonale wiedziałam, że w takich sytuacjach bardzo jest potrzebna koordynacja działania oraz zachowanie tzw. zimnej krwi – zaznacza funkcjonariuszka.

O ŻYCIU DZIECKA ZAWAŻYŁA REAKCJA POLICJANTKI

– Dyspozytor powiedział mi, że mam położyć dziecko na plecach i odchylić głowę do tyłu, tak, żeby udrożnić drogi oddechowe. Dziecko zaczęło normalnie oddychać, nabrało normalnych kolorów, bo wcześniej miało sine usta – mówi Joanna Mariańska.

– Asia mówi, że nie czuje się bohaterką, ale my jesteśmy dumni, że mamy taką koleżankę. Zresztą mamy mnóstwo funkcjonariuszy, którzy niejednokrotnie takich sytuacji doświadczyli – dodaje aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z gdańskiej policji. Po ośmiu minutach przyjechała karetka pogotowia i zajęła się dzieckiem. O jego życiu zaważyła błyskawiczna reakcja policjantki.

Grzegorz Armatowski/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj