Rośnie zagrożenie barszczem Sosnowskiego. Na Pomorzu jest już kilkaset siedlisk tej rośliny

(fot. Wikimedia Commons)

Na Pomorzu jest kilkaset stanowisk barszczu Sosnowskiego. Ich liczba – jak wskazują przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku – wzrasta z roku na rok. Największe siedliska zaobserwowano w okolicach Pruszcza Gdańskiego, Żukowa, Starogardu Gdańskiego i Gdyni.

Barszcz Sosnowskiego jest jedną z najbardziej toksycznych roślin w Polsce, a zetknięcie z nim jest szczególnie niebezpieczne w upalne dni. W jego soku i olejkach eterycznych występują toksyczne substancje, które pod wpływem działania promieni UVA i UVB wiążą się ze skórą, powodując oparzenia drugiego i trzeciego stopnia, ale dodatkowo mogą powodować podrażnienia górnych dróg oddechowych, nudności, wymioty, bóle głowy oraz zapalenie spojówek.

Na internetowej mapie występowania barszczu Sosnowskiego pojawiają się nowe siedliska tej groźnej rośliny w całej Polsce, zaznaczane na bieżąco >>>TUTAJ.

Z ROKU NA ROK CORAZ WIĘCEJ

Jak przekazali przedstawiciele Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku, w województwie pomorskim „naliczono już kilkaset stanowisk, a liczba z roku na rok wzrasta”. Jednocześnie wskazali, że w ostatnich dniach inspektorzy RDOŚ w Gdańsku nie otrzymali informacji od mieszkańców o pojawieniu się nowych siedlisk barszczu Sosnowskiego na terenie Pomorza.

Z internetowej mapy wynika, że na terenie województwa pomorskiego największe siedliska zaobserwowano w okolicach Pruszcza Gdańskiego, Żukowa, Starogardu Gdańskiego i Gdyni.

OPARZENI POWINNI UNIKAĆ SŁOŃCA

W przypadku natknięcia się na barszcz Sosnowskiego należy zachować ostrożność. Najlepiej nie zbliżać się do niego i nie dotykać go. Jeżeli jednak doszło do kontaktu z rośliną, trzeba niezwłocznie i dokładnie obmyć skórę wodą z mydłem i przynajmniej przez 48 godzin unikać ekspozycji podrażnionych miejsc na światło słoneczne (promieniowanie ultrafioletowe zwiększa stan zapalny i ryzyko powstania blizn).

Osoby, które zauważyły barszcz Sosnowskiego, powinny zgłosić ten fakt, dzwoniąc na numer alarmowy straży miejskiej bądź gminnej.

PAP/MarWer

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj