Bielizna na barierkach, namioty przy ulicy i jedna toaleta dla wszystkich. Ciemne strony jarmarku

(Fot. Radio Gdańsk/Aleksandra Trembicka)

Jarmark św. Dominika, który co rok odwiedzany jest przez tysiące turystów, ma swoje ciemne strony. Porozstawiane w pobliżu stoisk namioty są zaniedbane, a dookoła rozwieszana jest pościel oraz pranie. Przyjezdni handlarze nie tylko tam bowiem pracują, ale też… mieszkają. Prezydent Dulkiewicz twierdzi natomiast, że jest coraz czyściej.

W czasie jarmarku w mieście co roku mieszkańcy i turyści muszą borykać się z wieloma problemami i utrudnieniami, jak np. korki i konieczność szukania objazdów, porozrzucane śmieci, wieczorny hałas. Mieszkańcy nie ukrywają, że jest to dla nich trudny czas w roku.

TRZY TYGODNIE SNU W POLOWYCH WARUNKACH

W większości przypadków przyjezdni handlarze śpią w namiotach. Robią to, bo martwią się, że ktoś w nocy zniszczy lub ukradnie wystawiane przez nich rzeczy. Dodatkowo podkreślają, że koszt opłat za nocleg przekroczyłyby kwotę zarobku.

– Musimy kombinować. Śpimy w samochodzie. Uważam, że te kwestie powinny to być lepiej zorganizowane. Każdy z chęcią by zapłacił za możliwość przespania się w wygodnym miejscu. Niestety, wszyscy działają na własną rękę, brakuje koordynacji. Jest więc bardzo ciężko – opowiada sprzedawczyni, która przyjeżdża tu już od wielu lat.

– Śpię w aucie i boję się o swoje bezpieczeństwo. Pasami związuję boczne drzwi. Ze sobą noszę zawsze „czołówkę”, a także normalną latarkę. Czy nie byłoby fajniej w motelu, żebym się spokojnie wyspała i wykąpała? – pyta retorycznie zmartwiona.

Jak dowiedziała się nasza reporterka, niekiedy handlarze przyjeżdżają do Gdańska pracować z całymi rodzinami. Nie poszukują jednak bardziej komfortowych warunków – wśród nich są tacy, którzy śpią z małym dzieckiem w namiocie.

GDAŃSKIE SLUMSY

Przy straganach odwiedzanych przez turystów rozwieszane są między innymi brudne ręczniki, bielizna, koce. Częsty jest widok wietrzących się na busach kołder. Obok rozstawione są leżaki, na których noc spędzają wystawcy. W ciągu dnia rzucone są na nie ubrania i inne rzeczy użytku osobistego. Widok ten nie jest „atrakcyjny”, a mieszkańcy podkreślają, że nie jest to także dobra wizytówka dla miasta.

– Jak znajomi przyjeżdżają, to mówią, że to slumsy… jaki to jarmark? Co to jest za widok? Ja tylko czekam, aż taka porządna burza będzie, to zrobi z tym porządek. Tragedia! Powinno to jakoś elegancko wyglądać, a nie takie dziadostwo – skarży się mieszkanka Gdańska.

– Kupcy są tu od rana do wieczora. Nam, mieszkańcom, na czas jarmarków lepiej się wyprowadzić, niż tu mieszkać. Wieczorami jest głośno, śmieci pełno. Jarmark jest od tylu lat, a każdy kto przyjeżdża, mówi” „Jakie tu są slumsy?!” – dodaje.

WARUNKI W TOALETACH NA JARMARKU

Okazuje się również, że wbrew zapewnieniom prezydent Dulkiewicz, handlarze nie mogą komfortowo korzystać z toalet, przygotowanych specjalnie na to wydarzenie. Brak tam podziału na damską i męską strefę. Na czystość nie mogą narzekać, ale wspólne użytkowanie bywa kłopotliwe i niejednokrotnie jest powodem wstydliwych sytuacji.

– Jak weszłam do toalety, to byłam przerażona. Mężczyźni korzystają z pisuaru, a ja sobie myję ręce. To już jest naprawdę skandal. Uważam, że toaleta powinna być podzielona na męską i damską, a nie jedna wspólna – opowiada jedna z użytkowniczek.

Toaleta oraz prysznic są wspólne dla wszystkich. W jednym miejscu kąpie się kobieta, a obok mężczyzna. – Mnie to nie przeszkadza, ale dla pań może to być problem. Jest jedno wspólne wejście, z kontenera korzystają też dzieci. Niekiedy są jakieś małe dziewczynki, a dorośli faceci stoją i załatwiają potrzeby – dodaje inny handlarz.

WEDŁUG PREZYDENT JEST CORAZ LEPIEJ

Zapytana o problem prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz stwierdziła, że regularnie odbywają się rozmowy z organizatorami jarmarku.

– Rozmawiamy też z mieszkańcami śródmieścia, którzy mówią, że nigdy nie jest tak czysto, jak w czasie jarmarku. Kładziemy na to duży nacisk. To, co istotne, to zauważalna zmiana na plus, dotycząca jakości stoisk, czystości, organizacji toalet i punktów sanitarnych. – mówiła w programie „Gość Dnia Radia Gdańsk” prezydent Dulkiewicz.

Mimo tych zapewnień mieszkańcy wciąż skarżą się na nieatrakcyjny wygląd straganów przy ul. Długie Ogrody. Pozostaje zatem liczyć, że zapowiedziana interwencja władz miejskich przyniesie skutki.

Posłuchaj materiału reportera Radia Gdańsk:

Aleksandra Trembicka, Michał Porożyński/jk/raf

Reklama



Najnowsze



Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj