Oficjalnie rozpoczęto budowę parku rozrywki „Majaland”. Mieszkańcy Osowej protestują

(Fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

W środę 9 listopada wmurowano kamień węgielny pod budowę centrum rozrywki „Majaland”. Powstaje ono mimo protestu okolicznych mieszkańców i działkowców, według których działanie parku zakorkuje okolicę. Obawiają się hałasu nie tylko samych urządzeń, ale też bawiących się na nich osób.

Chociaż pierwsze prace przy zbiegu ulic Meteorytowej i Nowy Świat zaczęły się już w lipcu, dopiero teraz oficjalnie rozpoczęto budowę. Inwestor zadbał o oprawę – była postać pszczółki Mai, kapsuła czasu i dziura w betonowej wylewce, do której włożono nie tylko akt poświadczający budowę, ale też pluszowe maskotki.

Otwarcie zaplanowano na 2024 rok i – jak deklarowali w trakcie prezentacji zagraniczni właściciele parku Majaland – centrum ma pełnić rolę „przystawki” dla innych parków, należących do belgijskiej grupy Plopsa. W Polsce działają jeszcze dwa – w Kownatach przy granicy z Niemcami i w Warszawie.

UCIĄŻLIWE SĄSIEDZTWO?

To właśnie kompleks przy zachodniej granicy ma być docelowym miejscem wycieczek, a atrakcje w stolicy i Gdańsku – według zakładanego modelu biznesowego – mają zostawiać ochotę „na więcej”.

Steve Van den Kerkhof, prezes firmy Plopsa, w trakcie prezentacji założeń parku twierdził, że nie będzie to uciążliwe sąsiedztwo. Belgowie przyjechali przygotowani, bo w trakcie prezentacji odnoszono się do argumentów mieszkańców protestujących przeciwko budowie.

PARK NIE BĘDZIE DUŻY

– Podobnie jak w Belgii otwieramy parki satelitarne, tak jak wiosną tego roku w Warszawie. To parki mniejsze niż w Kownatach, 25 tysięcy metrów kwadratowych i około trzystu tysięcy odwiedzających w ciągu roku. Budujemy teraz park w Gdańsku, podobny do tego w Warszawie. W tych trzech parkach łącznie chcemy przekroczyć milion odwiedzających w roku. Nie zamierzamy rozbudowywać parków w Gdańsku i Warszawie. Jedynym dużym parkiem będzie ten w Kownatach, gdzie możemy się rozwijać – mówił na placu budowy Steve van der Kerkhof.

„JEDYNIE 300 TYSIĘCY ODWIEDZAJĄCYCH”

Biznesmen zapewniał, że celem firmy nie jest budowanie dużego parku w Gdańsku ani naśladowanie tego w Kownatach. Jako porównanie do budowy w Gdańsku wybrano jeden z największych parków rozrywki w Polsce – położoną w Zatorze „Energylandię”.

– W Gdańsku będziemy mieli jedynie 300 tysięcy odwiedzających w roku, tam jest milion siedemset tysięcy. Powierzchnia parku w Gdańsku to 25 tysięcy metrów powierzchni, nie ponad pół miliona metrów. Jesteśmy zupełnie innym miejscem – przekonywał van den Kerkhoff, dodając, że część zewnętrzna parku nie będzie podobna do tej w Kownatach głównie z powodu swojej wielkości.

SPRZECIW MIESZKAŃCÓW

Te słowa nie przekonały jednak mieszkańców, z których część przyszła na wmurowanie kamienia węgielnego. Przeciwko są przede wszystkim działkowcy z Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Przystań” – najbliższego sąsiada powstającego Majalandu.

– Miasto zbagatelizowało to, jaki wpływ na środowisko i na hałas będzie miał ten park. Wiemy, jakie tu jest zagęszczenie samochodów na rondzie, kiedy auta w korku stoją na obwodnicy w godzinach szczytu i czekają na wjazd. Tak jest teraz, a jak przyjedzie kolejnych trzysta tysięcy ludzi? Dalej jesteśmy pełni obaw – mówił po wyjściu ze spotkania Andrzej Wilanowski, prezes ROD „Przystań”.

HAŁAS I KORKI

Protestujący nadal uważają, że wystawienie planu zagospodarowania dla tego terenu w okresie pandemii realnie wpłynęło na możliwość wyrażenia swojego sprzeciwu. Kolejnym argumentem jest hałas, który generować będą samochody, urządzenia parku i sami odwiedzający. Jak mówią mieszkańcy, „trudno się spodziewać, żeby z parku zabawy korzystać w milczeniu”.

– Dojazd z Osowej do centrum miasta zajmuje nam teraz godzinę. Dodatkowe 600 samochodów dziennie, które będą pojawiać się na parkingu Majalandu, po prostu zakorkują i tak zakorkowaną dzielnicę. Nie można tu dotrzeć wygodnie transportem publicznym, inwestorzy nie pomyśleli też o tym żeby zapewnić tu np. darmowy autobus, który proponowaliśmy – wylicza Paweł Zarzycki, radny dzielnicy Osowa i jeden z liderów Grupy Inicjatywnej „Majaland”.

KONSEKWENCJE PŁATNEGO PARKINGU

Do długiej listy problemów, które nie zostały rozwiązane, Zarzycki dołącza też…płatny parking przy centrum rozrywki. Według niego „ludzie zastawią ogródki działkowe i ulice w okolicy, a znając ceny na parkingu w Majaland Kownaty nikt nie będzie chciał płacić kilkudziesięciu złotych, jeśli można zaraz obok zaparkować w miejscu publicznym”.

– Ja jestem tu głównie po to, żeby zadać pytania inwestorom. Zobaczyć, czy składane obietnice, że park będzie współpracować z mieszkańcami żeby zminimalizować uciążliwości, czy te obietnice faktycznie się ziszczą. Na razie nie mamy żadnych informacji od inwestora i jesteśmy pełni obaw – dodaje.

Grupa Inicjatywna ma się spotkać w ciągu najbliższych dni i przedyskutować problem. – Na razie wygrała budowa – kwituje Andrzej Wilanowski.

Bartosz Stracewski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj