Opływ Motławy znów na tapecie. Rewitalizacja niszczy przyrodę i zabytki?

(Fot. Facebook.com/Dzika Fosa Miejska (Mariusz Lehmann)

Opływ Motławy po raz kolejny budzi kontrowersje. Tym razem pojawiły się doniesienia, że prace rewitalizacyjne są prowadzone bez poszanowania dla tutejszej przyrody i zabytkowych elementów architektonicznych.

Opływ Motławy, chociaż urokliwy, nigdy nie przyciągał szczególnie dużej liczby odwiedzających. Sytuacja zmieniła się za sprawą urządzonego przez władze Gdańska właśnie w tym miejscu „wypasu owiec”. Ogrodzony siatką kawałek nieurodzajnego terenu, kilka owiec i wielka afera spowodowały, że miejsce stało się rozpoznawalne. O sprawie pisaliśmy >>>TUTAJ.

Niezależnie od tamtej „inwestycji” zaplanowano prace rewitalizacyjne, które miały nie tylko poprawić estetykę miejsca, ale też ułatwić spacerowanie i uprawianie sportu. Roboty rozpoczęto po raz pierwszy kilka miesięcy temu, ale po interwencji mieszkańców i miejskich radnych, twierdzących, że budowa w okresie lęgowym ptaków jest niedopuszczalna, wstrzymano je – okazało się, że mieli rację. Temat przycichł, a niedawno ciężki sprzęt wrócił i rozpoczęto kontynuację prac. Niestety, kontrowersje nie znikły.

– Po raz kolejny Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska wraz z wykonawcą w bardzo brutalny sposób obchodzą się z zielenią wokół terenu Opływu Motławy – alarmuje gdański radny Przemysław Majewski, pokazując otrzymane od mieszkańców zdjęcia.

(Fot. Facebook.com/Dzika Fosa Miejska (Mariusz Lehmann)

PO RAZ KOLEJNY WYCIĘTO DRZEWA

Fotografie zostały zrobione w czasie najbardziej intensywnych robót. Obecnie teren jest nieco bardziej uporządkowany, można dopatrzeć się koncepcji. Warto dodać, że samo zagospodarowanie i poprawa walorów terenu nie budzą sprzeciwu.

– To dobrze, że w jakimś stopniu udaje się to uporządkować. Problem jest inny: po raz kolejny wycięto drzewa, a miejsca wokół zbiorników wodnych, gdzie żyły ptaki, płazy i gady są teraz zagospodarowywane w mocno „budowlany sposób” – twierdzi Majewski.

CIERPIĄ TEŻ HISTORYCZNE KONSTRUKCJE?

Łyżką koparki zostały dotknięte też bastiony – jedne z największych nowożytnych elementów fortyfikacji Gdańska i konstrukcji tego typu w północnej Europie. Mieszkańcy relacjonują, że na terenach, które powinny zostać objęte szczególną ochroną, została zdjęta wierzchnia warstwa gleby.

– Po raz kolejny wystąpiłem do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, a także do Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, bo wiemy, że on już interweniował, między innymi wokół terenów Bramy Nizinnej. Zgłosiłem się też do prezydent Aleksandry Dulkiewicz z interpelacją, żeby wyjaśniła, czy taka intensywność prac i forma rewitalizacji są właściwe – informuje Majewski.

Obawy budzi to, czy prowadzone prace pozwolą na zachowanie dotychczasowego, naturalnego charakteru miejsca. A może po raz kolejny będzie wprowadzany beton i bruk? Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Odpowiedź otrzymaliśmy w środę około godziny 18:00.

Według Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska, która wspólnie z Biurem Rozwoju Gdańska oraz wykonawcą  odpowiada za roboty, wszystko jest w porządku.

DRMG NIE WIDZI PROBLEMU

– Posiadamy wszelkie wymagane prawem dokumenty i decyzje, pozwalające na realizację inwestycji związanej z zagospodarowaniem terenu wokół bastionów przy Opływie Motławy. W związku z tym, że obszar znajduje się pod ochroną konserwatorską, wymagane było uzyskanie decyzję na wycinkę drzew od PWKZ i taką decyzję posiadamy. Ponadto w ramach dokumentacji projektowej niezbędne było sporządzenie inwentaryzacji zieleni, która również podlegała ocenie konserwatora. Wszelkie działania na terenie inwestycji realizowane są zgodnie z posiadaną decyzją oraz inwentaryzacją – zapewnia Aneta Niezgoda z DRMG.

Jak przekazują urzędnicy, prowadzona inwestycja nie spełnia przesłanek określonych w rozporządzeniu „w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko”, więc nie wymagała uzyskania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych i nie musiała odbywać się pod nadzorem przyrodniczym. Według DRMG, wykonawca zawarł osobną umowę, na mocy której, chociaż nie musi,  prowadzi nadzór. Urzędnicy twierdzą też, że w trakcie wizji lokalnych na placu budowy nie stwierdzono szkód w miejscowej faunie.

– Wizje lokalne przy udziale pracowników w pobliżu prowadzonych robót wykazują w dalszym ciągu bytowanie zwierząt oraz ptactwa w tym miejscu, co świadczy o braku negatywnej ingerencji w zasoby przyrodnicze – twierdzi Niezgoda.

Po rewitalizacji teren Opływu Motławy oraz bastiony „Żubr” i „Gertruda” ma być „uporządkowany, wyposażony w ławki, leżaki i stojaki rowerowe”. Zamontowane zostanie oświetlenie i monitoring, powstanie też  ścieżka dydaktyczna dla dzieci. Przebudowie podlega również promenada pieszo-rowerowa.

Bartosz Stracewski/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj