Jacht motorowy, porzucony w przystani Sienna Grobla w Gdańsku, znalazł nowego właściciela

(Fot. Gdański Ośrodek Sportu)

Jednostka, o której mowa, stała bez opieki przez około pięciu lat. Pomimo licznych prób nie udało się skontaktować z właścicielem jachtu. Zdecydowano się zatem wycenić jednostkę i ogłoszono przetarg na sprzedaż, aby dać jej „drugie życie”. Niszczejący jacht trafił w ręce pasjonata Adama Otrompka, który zadeklarował, że własnoręcznie go naprawi i odnowi. Nabywca zapłacił 75 tysięcy złotych.

Jak informuje Anita Żebrowska, kierowniczka obiektów hydrotechnicznych Gdańskiego Ośrodka Sportu, jednostkę wyceniono na ponad czterysta tysięcy złotych. Ale konieczne było też uwzględnienie kosztów remontu, które trzeba przeprowadzić, by doprowadzić jacht do stanu używalności. Ostateczna kwota wyjściowa licytacji wyniosła zatem nieco ponad 63 tysiące złotych.

WŁAŚCICIEL CHCE ODNOWIĆ JACHT

Wpłynęło pięć ofert. Najwyższą kwotę, 75 tysięcy złotych, zaoferował Adam Otrompka, który ma w planach przez co najmniej najbliższy rok hobbystycznie, samodzielnie naprawiać jacht. Na czas prac 16-metrowa łódź przeprowadzona będzie do Jastarni. To nie pierwsza jednostka, której pasjonat chce nadać nowe życie – Prawie dziesięć lat temu, wspólnie z partnerką, zakupiliśmy inny stalowy wrak od Żeglugi Gdańskiej, który sami wyremontowaliśmy, a dzisiaj pływa po Zatoce Puckiej – mówi nabywca jachtu.

– Na tym statku nie ma żadnej dokumentacji, kompletne zero. Trzeba wszystko odtwarzać, każde urządzenie przeglądać. Na początek przede wszystkim ten jacht musi być porządnie umyty, bo on jest tak brudny i zapuszczony, że nawet takiej weryfikacji porządnej nie da się zrobić. Wiemy już doskonale, że całe poszycie w środku trzeba wyrzucić, no ale najważniejsze są urządzenia. Głównie chodzi o dwa potężne silniki – dodaje.

16-metrowy jacht zbudowano w stoczni na Tajwanie w latach 80-tych ubiegłego wieku.

Aleksandra Trembicka/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj