Prof. Marek Grzybowski: „Polski przemysł stoczniowy jest innowacyjny, bo musi taki być”

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Przemysł budowy i remontu statków oraz okrętów funkcjonuje i jest silnie umocowany w otoczeniu międzynarodowym. Pytanie, czy jest innowacyjny? Jest, bo musi taki być. Innych jednostek rynek międzynarodowy aktualnie nie przyjmuje – podkreślał podczas drugiej debaty w ramach III Forum Morskiego Radia Gdańsk profesor Marek Grzybowski, prezes Bałtyckiego Klastra Morskiego i Kosmicznego.

Prof. Grzybowski wskazywał na międzynarodowy wymiar gospodarki. – Uważam, że polski przemysł stoczniowy ma ścisły kontakt z rynkiem światowym, bo po prostu jesteśmy skoncentrowani głównie na eksporcie; rynek wewnętrzny nie jest adresatem, nie ma popytu wewnętrznego tak dużego, mówimy o przemyśle produkcji i remontu statków oraz produkcji i remontu okrętów. Ale żebyśmy nie ograniczyli przemysłu stoczniowego do stoczni, pamiętajmy, że funkcjonuje tutaj bardzo aktywne i ambitne otoczenie, czyli firmy projektowe, Centrum Techniki Okrętowej, Polski Przemysł Statków, który ma upoważnienia 20 bander do certyfikowania ich jednostek, i firmy, które wykonują w stoczniach usługi lub produkcję dla nich. Przemysł budowy i remontu statków oraz okrętów moim zdaniem funkcjonuje i jest silnie umocowany w otoczeniu międzynarodowym. Pytanie, czy jest innowacyjny? Jest, bo musi taki być. Innych jednostek rynek międzynarodowy aktualnie nie przyjmuje. Każde zlecenie w oparciu o własny projekt czy projekt zlecony to zlecenie, które wymusza wdrażanie innowacji, a nawet zmusza do myślenia innowacyjnego i działania w systemie projektowym, które to działanie tworzy kolejne, nowe jednostki innowacyjne. Nie chodzi o chwalenie, czy tak się dzieje, czy nie; rynek tak wymusza. Musimy robić to, czego oczekują nasi kontrahenci, którzy myślą o zastosowaniu jednostek, na których jest coraz mniej załóg, o wdrażaniu informatyki i systemów informatycznych zarówno w siłowniach, jak i na pokładach statków, w kabinach nawigacyjnych. Mówi się, że te innowacje muszą być wszędzie. W związku z tym kolejny element to związany z produkcją statków i okrętów system kształcenia, który musi się teraz dynamicznie zmieniać. Nie ma sytuacji, w której wykształcimy marynarza i stoczniowca, i on będzie przez ileś lat funkcjonował na rynku. Musimy w uczelniach i szkołach zawodowych nauczyć ludzi uczenia się i ciągłego zdobywania nowej wiedzy. Co więcej, ta wiedza musi być interdyscyplinarna – zauważył.

Prezes Bałtyckiego Klastra Morskiego i Kosmicznego przywołał jeden z przykładów innowacji stworzonej przez Polaków. – Jako innowatorzy razem z Duńczykami jedna z polskich stoczni zbudowała pierwszą elektrownię falową i ta elektrownia długo działała sprawnie; nie wiem, jak to wygląda teraz, ale na Morzu Północnym to była pierwsza konstrukcja – jeśli chodzi o projekty techniczne – projektowana przez polskich inżynierów ze Stogda, która była już dobrze pozycjonowana na rynku. Dodajmy, że jeśli chodzi o innowacje, o to, czy są tworzone, to część wykonywanych innowacji zlecają nam zleceniodawcy, ale projekty techniczne na przykład promów elektrycznych czy hybrydowych dla odbiorcy fińskiego projektują inżynierowie ze Stogda, więc mamy też swój udział w tworzeniu innowacji, bo musimy powiedzieć, że właściwie armator czy zleceniodawca wymyśla pewne rzeczy, ale praktycznie innowacje są tworzone na, powiedzmy, komputerach inżynierów, bo one dopiero widzą i scalają to, co się dzieje. Dopiero później koncentruje się, na ile to sprawdza się rynkowo – dodał.

ZACHĘCIĆ EKSPERTÓW DO PRACY W STOCZNIACH

Gość III Forum Morskiego Radia Gdańsk podkreślał, że inżynier okrętowy jest niezwykle prestiżowym zawodem. – Jest krótka sprawa: dostaje się wysokie zarobki i zawód poszukiwany na rynku międzynarodowym. Mimo że są projektanci chińscy, koreańscy i tak dalej, cały czas poszukuje się inżynierów z Polski, często takich z doświadczeniem morskim. Gdy Instytut Okrętownictwa powstał na Politechnice Gdańskiej, inżynierowie mieli tyle roboty, jeśli chodzi o projekty, że musiał powstać zakład pomocniczy. Chodzi o to, żeby inżynierowie i profesorowie z politechniki też funkcjonowali w stoczniach, bo – powiedzmy sobie szczerze – nie funkcjonują, i tu jest problem – ocenił.

Ekspert zaznaczał, że jest wielkie zapotrzebowanie na inżynierów okrętownictwa. – Do wybudowania, zaprojektowania statku potrzebni są inżynierowie. Jeszcze raz podkreślę, że zarówno inżynier, jak i technik, który przygotuje się do funkcjonowania w przemyśle budowy i – jak zakładam – remontów albo przebudów statków oraz okrętów, będzie miał przyszłość, ponieważ ten rynek ciągle się rozwija i zmienia. Przewozimy coraz więcej towarów nowoczesnymi statkami. Poza tym bardzo rozwinięty jest przemysł budowy statków rybackich i przeznaczony dla farm rybnych. Kolejny obszar aktywności to budowa i remonty statków różnego typu dla przemysłu offshore, nie tylko jeśli chodzi o ropę i gaz, ale także o przemysł morskich farm wiatrowych, a teraz rozwija się jeszcze dalej przemysł pływających morskich farm wiatrowych. Tu też potrzeba inżynierów. Kończąc studia, będąc technikiem czy osobą przygotowaną do pracy na farmach wiatrowych lub stoczniach, ma się pracę na rynku międzynarodowym – podkreślał.

Prof. Grzybowski zauważał, że innowacyjność nie ogranicza się do technicznych aspektów. –  Oszczędność energii w stoczniach można uzyskać organizacją pracy. Mówimy o innowacjach, ale to mogą być innowacje organizacyjne, automatyzacja, mechanizacja. W Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej można zobaczyć robota, na którym można już uczyć się, jak wykorzystać różnego typu urządzenia. Mamy tutaj duże pole do popisu, jeśli chodzi o usprawnienie produkcji i remontów. Nie wszędzie da się wprowadzić automatyzację, ale wprowadzane są całkiem nowe technologie, które upraszczają wykonywanie sieci kablowych i połączeń rurociągów. W tym zakresie są duże oszczędności, więc niekoniecznie cło na stal będzie tym mechanizmem, który spowoduje, że nasze stocznie będą bardziej konkurencyjne. Często właśnie wprowadzanie nowych technologii jest kluczowe. Ktoś, kto ma dom, wie, że kiedyś były tylko rury miedziane lub stalowe, a teraz są również plastikowe, a technologie łączenia tego wszystkiego są jeszcze bardziej skomplikowane. Taki postęp, jaki się dzieje w smartfonach, jest też na statkach, w transporcie morskim, w rybołówstwie, w jachtach, a także w przemyśle offshore, zarówno tym wydobywającym gaz i ropę, jak i w tym związanym z elektrowniami wiatrowymi, a mówimy już nawet o pływających panelach słonecznych, więc postęp jest bardzo duży – dodał.

Relację z całej debaty można przeczytać >>>TUTAJ.

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj