Gdyńska Stocznia Wojenna będzie miała nowe hale – montażową i produkcyjną. Wmurowano kamień węgielny

(fot. Radio Gdańsk/Marcin Lange)

Już za około rok PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni będzie miała najwyższą w polskiej branży stoczniowej halę montażową oraz nowoczesną halę produkcyjną. W sobotę na terenie zakładu wmurowano kamień węgielny pod inwestycję, której budowa, wraz z rozbudową nabrzeża oraz placów składowych, pochłonie 300 mln zł.

Inwestycja ściśle związana jest z realizacją programu Miecznik, w ramach którego Marynarka Wojenna RP otrzyma trzy nowoczesne fregaty. Pierwsza z nich gotowa ma być już w 2028 roku, ale – jak mówił Paweł Lulewicz, prezes PGZ Stoczni Wojennej – budowa hal nie oznacza przestoju w realizacji projektu.

– Hale będą nam potrzebne m.in. do montażu elementów fregat, ale mamy na terenie zakładu obiekty, w których rozpoczniemy produkcję jednostek. Już w sierpniu planujemy cięcie blach dla pierwszej fregaty – zapowiedział Lulewicz. – Infrastruktura, którą teraz dysponujemy, pozwala nam na start programu Miecznik. Natomiast w kolejnych etapach nowa infrastruktura będzie już niezbędna, aby zintegrować fregaty w całość i zrealizować zamówienie – wyjaśnił.

(Fot. Radio Gdańsk/Marcin Lange)

Natomiast Jacek Sasin, wicepremier, minister aktywów państwowych, podkreślił, że wyposażanie polskiej armii w nowoczesny sprzęt jest elementem odstraszania potencjalnych agresorów. – To sprzęt, który da polskiemu żołnierzowi, polskiemu marynarzowi narzędzia do tego, aby skutecznie bronić naszej niepodległości i suwerenności oraz budować naszą pozycję i dać jasny sygnał naszym wrogom, że nie warto ryzykować ataku na nas. Jesteśmy bowiem krajem silnym, krajem, który jest w stanie się obronić i jest częścią wielkiego systemu bezpieczeństwa światowego, opartego o Pakt Północnoatlantycki – przekonywał wicepremier Sasin.

fotyga sasin lulewicz

(Fot. Radio Gdańsk/Marcin Lange)

Z kolei Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, wskazywał, że inwestycja ma kluczowe znaczenie zarówno dla gospodarki, jak i dla obronności.

– Przemysł stoczniowy jeszcze kilka lat temu był na skraju upadku. Stocznia, na terenie której się znajdujemy, wówczas była w stanie upadłości likwidacyjnej, wyznaczona przez syndyka na sprzedaż. Lada moment kupić ten teren mógł deweloper i byłby koniec przemysłu stoczniowego w tym miejscu. Został jednak wykupiony przez Polską Grupę Zbrojeniową. Teraz PGZ Stocznia Wojenna rozwija się, inwestuje, zawarła też kontrakt na zakup fregat z programu Miecznik. To element gospodarczy, ale też niezwykle ważny dla obronności kraju – mówi Marcin Horała. – W podobnym stanie zapaści znalazła się bowiem Marynarka Wojenna RP, czego symbolicznym zwieńczeniem było zabranie jej dowództwa do Warszawy. Na szczęście w ostatnich latach widzimy odwrócenie tego trendu.

Zgodnie z projektem, powierzchnia zabudowy hali montażowej wyniesie blisko 6 tys. m2, a jej wysokość, sięgająca 43 metrów, będzie ją czyniła najwyższą halą w polskim przemyśle stoczniowym i jednym z największych tego typu obiektów w Europie. Niewiele mniejsza – prawie 5 tys. m2 powierzchni – będzie hala produkcyjna, w której miejsce znajdą wszystkie stoczniowe wydziały wyposażeniowe.

Według aktualnego harmonogramu pierwsza z fregat gotowa ma być w 2028 roku, kolejna – dwa lata później, a projekt zakończyć się ma w 2031 roku. Koszt budowy jednostek to ok. 8 mld zł.

Marcin Lange

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj