Stefan Wilmont skazany na dożywocie. Zabójca Pawła Adamowicza usłyszał prawomocny wyrok

(Fot. Radio Gdańsk/Oskar Bąk)

Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok dożywotniego pozbawienia wolności dla zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

W pierwszej instancji Stefan Wilmont został skazany na dożywocie, z możliwością ubiegania się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie po 40 latach. Apelację złożył jego obrońca, który domagał się uznania oskarżonego za niepoczytalnego.

„TO NIE BYŁA PRZYPADKOWA OFIARA”

Sąd Apelacyjny nie uwzględnił postulatów obrońców Stefana Wilmonta dotyczących ograniczonej poczytalności. Oprócz tego zmienił uzasadnienie wyroku – mówiąc wprost, że Paweł Adamowicz nie był przypadkową ofiarą.

– Jeżeli na to spojrzymy od słów, które były wypowiadane w zakładzie karnym, poprzez przygotowania, a więc kupienie specjalistycznego noża – a to nie był zwyczajny nóż kuchenny, tylko co najmniej nóż bojowy, używany właśnie między innymi przez niektóre jednostki specjalne – w żadnym wypadku nie można mówić o przypadkowości ofiary. Samo zachowanie oskarżonego i czas, kiedy zostało ono zmaterializowane, również nie były przypadkowe – mówił sędzia Włodzimierz Brazewicz z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

– Oskarżony, kiedy już zdecydował, kto zostanie jego ofiarą, że ta decyzja padła na pana Adamowicza, prezydenta Gdańska, powiedział: „zobaczyłem, pomyślałem sobie, że jest zawsze na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy w momencie, kiedy jest światełko do nieba” – dodawał sędzia Brazewicz.

(Fot. Radio Gdańsk/Oskar Bąk)

„ZAMKNIĘCIE PEWNEGO ETAPU”

Piotr Adamowicz podkreśla, że jest zadowolony z utrzymania surowego wyroku. Jednocześnie cieszy się, że sąd podkreślił, że wybór ofiary Stefana Wilmonta nie był przypadkowy.

– To jest pewnego rodzaju zamknięcie jakiegoś etapu. Ze względu jednak na charakter zbrodni, bo to była publiczna, brutalna egzekucja, takich rzeczy się nie zapomina. Ja osobiście spędziłem całą noc na OIOMie, kiedy Paweł umierał. Takiego czegoś nie da się zapomnieć, nawet po pięciu latach – podkreślał Piotr Adamowicz, brat zamordowanego Pawła Adamowicza.

„SUROWY, ALE ADEKWATNY WYROK”

Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku. Zdaniem wymiaru sprawiedliwości zachodzi ryzyko, że w przypadku wcześniejszego zwolnienia Stefan Wilmont popełniłby kolejne morderstwo.

– Musimy pamiętać o okolicznościach, w jakich ten wyrok zapadł oraz jakiego czynu dotyczy: czynu popełnionego publicznie z powódek zasługujących na wyjątkowe potępienie. Nadto musimy też zwrócić uwagę na postawę skazanego w trakcie postępowania karnego, na postawę z której wynika, że niczego on nie zrozumiał, wręcz jeszcze demonstruje swoją nieprzychylność i dumę z tego, co zrobił – tłumaczył mecenas Jerzy Glanc, pełnomocnik rodziny Adamowiczów.

(Fot. Radio Gdańsk/Oskar Bąk)

„SPODZIEWALIŚMY SIĘ TAKIEGO WYROKU”

Obrońcy Wilmonta spodziewali się takiego wyroku. Zapowiadają jednak, że nie są to ich ostatnie kroki.

– Prawdę mówiąc, obrona spodziewała się takiego rozstrzygnięcia po tym, jak zostały oddalone wnioski dowodowe złożone w treści apelacji. Niezależnie od tego skieruje ona do tutejszego sądu wniosek o sporządzenie i doręczenie pisemnego ustalenia wyroku, po czym przystąpimy do analizy zasadności i celowości wniesienia kasacji w niniejszej sprawie – mówił adwokat Damian Witt, obrońca z urzędu Stefana Wilmonta.

(Fot. Radio Gdańsk/Oskar Bąk)

„TEGO OCZEKIWALIŚMY”

Przed sądem zebrało się kilkanaście osób, czekających na ogłoszenie wyroku. Ich zdaniem wyrok wydany przez gdański sąd apelacyjny jest adekwatny.

– Tego się spodziewaliśmy i tego oczekiwaliśmy, że morderca prezydenta Pawła Adamowicza z Gdańska zostanie skazany – powiedziała jedna z mieszkanek Gdańska.

Oskar Bąk/Joanna Stankiewicz/ua/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj