„Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga od lutego zostanie poddany badaniom i konserwacji – informuje Muzeum Narodowe w Gdańsku. Prace potrwają do końca przyszłego roku. Według znawczyni dzieła, prof. Beaty Możejko, tryptyk jest jednym z najważniejszych dzieł sztuki w polskich zbiorach.
Celem planowanych zabiegów będzie zachowanie świetności liczącego już ponad 550 lat arcydzieła. W ramach prac, planowane jest m.in. wykonanie badań mikroskopem skaningowym o wysokiej rozdzielczości, które umożliwią precyzyjne ustalenie miejsc, w jakich występują ewentualne defekty powierzchni, w tym odspojenia i rozwarstwienia malarskie, co pozwoli zaplanować konieczne działania konserwatorskie.
KOLEJNA RENOWACJA
Dyrektorka Centrum Badań Memlingowskich Uniwersytetu Gdańskiego prof. Beata Możejko podkreśliła, że obraz wielokrotnie przechodził renowacje – mniej lub bardziej udane.
– Pierwsze prace konserwatorskie obrazu podjęto w 1718 roku, nie były jednak one zbyt udane. Kolejną renowację podjęto w Berlinie po upadku Napoleona. W leningradzkim Ermitażu obraz był poddany zabiegom renowacyjnym dwukrotnie w 1947 i 1955 przez konserwatora malarstwa bizantyjskiego Fedora Antonovicha Kalikina – wyliczała specjalistka.
Od czasu, kiedy tryptyk wrócił do Gdańska w 1956 roku oceniono, że jego stan nie wymaga prac restauracyjnych. W 1957 roku przeprowadzono badania, w trakcie których wykonano fotografie, w tym w podczerwieni i ultrafioletach. W 1964 roku obraz był badany w Królewskim Instytucie Dziedzictwa Artystycznego w Brukseli. Kolejne prace prowadzono w latach 90. XX wieku i w początkach XXI wieku, oraz w latach 2010 i 2013.
OCENA EKSPERTÓW
Prof. Możejko przypomniała, że w 2014 roku, ze względów konserwatorskich, nie wyrażono zgody na czasowe pokazywanie obrazu na wystawie poświęconej Memlingowi w Rzymie. Dodała, że latem 2015 eksperci z dwóch instytucji krakowskich przeprowadzili badania specjalistyczne, m.in. zdjęcia o bardzo dobrej rozdzielczości i ocenili stan obrazu jako dobry.
Muzeum podało, że plan kompleksowej konserwacji oraz badań dzieła został opracowany wraz z działającą przy instytucji Komisją Memlingowską, złożoną z polskich i zagranicznych ekspertów, i że został on zatwierdzony przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Wskazano, że 3 lutego 2025 roku nastąpi przeniesienie dzieła do specjalnie przygotowanego pomieszczenia w Oddziale Sztuki Dawnej, niedostępnego dla publiczności. W przestrzeni tej prowadzone będą badania z udziałem partnerów naukowych i technicznych z kraju i zagranicy.
WYBITNE DZIEŁO
– „Sąd Ostateczny” jest – zgodnym zdaniem specjalistek i specjalistów od historii sztuki – najlepszym z zachowanych dzieł Hansa Memlinga. Uważa się również, że jest jednym z najwybitniejszych i najlepiej zachowanych przykładów malarstwa niderlandzkiego na świecie” – powiedziała prof. Beata Możejko. Dodała, że jak tylko powstał, budził zachwyt. – Jego walory artystyczne to choćby przedstawienie Michała Archanioła w zbroi, postacie zbawionych i potępionych, niezwykle kreślone diabły czy chór anielski z instrumentami muzycznymi – tłumaczyła.
Ekspertka podkreśliła, że dzieło Memlinga budziło i nadal budzi w Gdańsku „szczególne emocje” ze względu na swoją ciekawą historię. Przypomniała, że Memling rozpoczął pracę nad „Sądem Ostatecznym” w drugim roku pobytu w Brugii. Dzieło powstawało w latach 1467-1471, zostało zamówione przez jednego z najznakomitszych rezydentów włoskich w mieście, bankiera Angela di Jacopo Taniego. Tryptyk przeznaczony był do prywatnej kaplicy św. Michała znajdującej się w kościele pw. św. Bartłomieja w miejscowości Badia Fiesolana koło Florencji. Ukończone dzieło, załadowane wraz innymi kosztownościami na galerę „San Matteo”, nigdy nie dotarło do miejsca przeznaczenia. Jego droga z niderlandzkiego portu Sluis została brutalnie przerwana w kwietniu 1473 roku na wysokości Dunkierki atakiem karaweli „Peter von Danzig”, dowodzonej przez gdańskiego kapra Paula Beneke.
Bitwa była wynikiem konfliktu pomiędzy Anglią a związkiem hanzeatyckich miast, do której należał Gdańsk, Paul Beneke był przekonany, że na galerze przewożono angielski towar. Zrabowany ładunek, wraz z tryptykiem „Sąd Ostateczny” wszedł w posiadanie kapra, trzech gdańskich patrycjuszy i załogi karaweli. Decyzją Beneke dzieło podarowano gdańskiemu kościołowi Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (obecnie Bazylika Mariacka Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny).
Z LUWRU, PRZEZ BERLIN, Z POWROTEM DO GDAŃSKA
Prof. Możejko powiedziała, że obraz był podziwiany w Gdańsku i do XIX wieku nie wiedziano kto go namalował. – W początkach XVIII wieku car Piotr I zażądał go jako daru od gdańszczan, którzy odmówili. W 1807 roku w I Wolnym Mieście Gdańsk Francuzi polecili wysłać tryptyk do Luwru, skąd wrócił przez Berlin dopiero po upadku Napoleona – powiedziała.
W XIX wieku w Gdańsku zaczęto publikować prace przypisujące dzieło Hansowi Memlingowi, a przysłowiową kropkę nad i postawił w 1901 roku niemiecki historyk sztuki Aby Warburg.
Ekspertka dodała, że w czasie II wojny obraz był ukryty najpierw w kościele ewangelickim w Mierzeszynie pod Gdańskiem, a potem w Turyngii, gdzie dostał się w ręce żołnierzy Armii Czerwonej i został wywieziony do ówczesnego Leningradu do Ermitażu. Dopiero w 1956 został przez Sowietów zwrócony do Polski, wraz z innymi zabytkami, księgami itd. Najpierw był pokazywany w Warszawie, a następnie wrócił do Gdańska, do ówczesnego Muzeum Pomorskiego, obecnie Muzeum Narodowego.
„OBRAZ TEJ KLASY JEST BEZCENNY”
Zdaniem prof. Beaty Możejki, w obecnej polskiej kolekcji obraz tej klasy jest bezcenny. – Stawiamy go w jednym rzędzie obok przechowywanej w Muzeum Czartoryskich w Krakowie „Damy z gronostajem” Leonarda da Vinci – oceniła. Dodała, że historyczka sztuki Maria Poprzęcka w książce „Skarby sztuki w Polsce” wymieniła 55 „skarbów”, a „gdański” tryptyk wspomniany jest już w rozdziale pierwszym jako „Narodowe Świętości”, m.in. obok Drzwi gnieźnieńskich i obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
– Dla mnie jest pewne, że w Gdańsku to dzieło powinno być traktowane jak skarb i świętość, zabytek, na który cały czas trzeba zwracać baczną uwagę, o który trzeba dbać, i o którym trzeba edukować – stwierdziła.
CENTRUM BADAŃ MEMLINGOWSKICH
Ponad dwa lata temu na Uniwersytecie Gdańskim powstało Centrum Badań Memlingowskich, którym zarządza prof. Możejko. W ramach Centrum, prowadzone są wykłady popularno-naukowe z Instytutem Kultury Miejskiej, prelekcje w szkołach, przygotowywane są też publikacje naukowe i popularno-naukowe. Centrum współpracuje także z Muzeum Narodowym w Gdańsku. – Uważamy, że wiedzy o Memlingu i wokół Memlinga nigdy dość – powiedziała profesor.
Muzeum podało, że będzie na bieżąco informować o aktualnym stanie i postępie prac z dziełem. Zapowiedziano, że przeprowadzenie działań planowane jest do grudnia. Instytucja dostosuje również przestrzeń ekspozycyjną dla nowej odsłony tryptyku – zgodnie z najnowszymi standardami bezpieczeństwa zbiorów oraz wymogami prowadzenia działań edukacyjnych.
PAP/hb