541. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Rozpracowano siatkę amatorów, którzy mieli w Polsce sabotować dostawy broni na Ukrainę

(Fot. Facebook.com/General Staff of the Armed Forces of Ukraine)

Trwa 541. dzień pełnoskalowej wojny rozpoczętej przez Rosjan 24 lutego 2022 r. atakiem na Ukrainę. Na koniec wczorajszego dnia Stany Zjednoczone zatwierdziły wysłanie na Ukrainę myśliwców F-16 z Danii i Holandii. Dzisiaj natomiast rosyjska telewizja poinformowała o – kolejnym w ciągu ostatnich tygodni – ataku bezzałogowego drona w Moskwie, tym razem na budynek centrum kongresowego Ekspocentr. Władze na Kremlu uważają, że są to ukraińskie operacje związane z trwającą inwazją. Z kolei ukraiński wiceminister infrastruktury zapewnił, że władze kraju mają “plan B, by zapobiec ewentualnej energetycznej katastrofie”.

21:35 „Washington Post”: Rosjanie zbudowali w Polsce siatkę amatorów mających sabotować dostawy broni na Ukrainę

Polski kontrwywiad rozpracował siatkę amatorów tworzoną przez Rosjan, Białorusinów i prorosyjskich Ukraińców, werbowanych na terytorium Polski przez rosyjską agencję szpiegowską GRU, którzy mieli m.in. sabotować dostawy broni na walczącą z Rosją Ukrainę – informuje w piątek dziennik „Washington Post”, opisując tajne metody działania Rosjan w Polsce.

Publikację tę skomentował zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

– Sprawa opisana w „Washington Post” dotyczy dużego, wielowątkowego śledztwa, o którym po raz pierwszy mówiliśmy na początku marca. To wtedy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaczęła serię zatrzymań osób podejrzanych o szpiegowanie na rzecz rosyjskiego wywiadu. Ta sprawa jest przez ABW kontynuowana – podkreślił Żaryn w rozmowie z PAP.

Przypomniał, że w sprawie jest kilkunastu podejrzanych. – Wszyscy oni usłyszeli zarzuty, a potem, zgodnie z decyzją sądów, trafili do tymczasowego aresztu – dodał.

– Ta sprawa pokazuje, że Rosjanie próbowali założyć i wykorzystywać siatkę szpiegowską przeciwko Polsce. Chcieli za jej pośrednictwem nie tylko zbierać materiały i informacje o tym, jakie działania prowadzi Polska, jakimi dokładnie trasami prowadzi działania na rzecz zaopatrzenia Ukrainy, ale również była to siatka szpiegowska wykorzystywana do działań propagandowych, a także przygotowywała się do aktów dywersji, które miały już fizycznie destabilizować trasy kolejowe – ocenił Stanisław Żaryn.

Jak podkreślił, jest to jednoznaczny sygnał, że rosyjski wywiad szuka możliwości działań asymetrycznych przeciwko Polsce, destabilizowania polskiego państwa, już przy pomocy działań fizycznych, związanych chociażby z trasami kolejowymi. – To pokazuje nowe zagrożenia dla Polski, przed którymi stajemy, nowe wyzwania i na pewno śledztwo prowadzone przez ABW musi być kontynuowane, bo widać wyraźnie, że wciąż Agencji udaje się identyfikować nowych współpracowników rosyjskiego wywiadu i na pewno to śledztwo nie może zostać ukończone bez pewności, że Rosja przestanie korzystać z takich współpracowników – zaznaczył.

– Nie możemy spocząć na laurach, bo Rosjanie wyraźnie szukają możliwości prowadzenia działań wywiadowczych przeciwko Polsce i destabilizowania polskiego państwa bardzo różnymi narzędziami, nie tylko propagandowymi czy związanymi z cyberprzestrzenią, ale również z zagrożeniami fizycznymi dla naszego państwa – dodał zastępca ministra koordynatora służb specjalnych.

Piątkowy „Washington Post” informuje, że tajemnicze „ogłoszenia o pracę” zaczęły się pojawiać na rosyjskojęzycznych kanałach na Telegramie na początku 2023 r. Nie mogąc, lub nie chcąc polegać na własnych agentach, Rosja postanowiła zebrać zespół amatorów – przekazali polscy agenci, co potwierdzają ich amerykańscy odpowiednicy.

Początkowo zlecane były niewymagające większych kwalifikacji zadania, takie jak rozpowszechnianie ulotek propagandowych w miejscach publicznych, a zapłata była skromna. W ciągu kolejnych tygodni, rekruci otrzymali zadania zwiadu w polskich portach morskich, rozmieszczenia kamer wzdłuż linii kolejowych i ukrywania urządzeń śledzących w ładunkach wojskowych – przekazali polscy śledczy. W marcu nadeszły nowe rozkazy – wykolejenia pociągów przewożących broń na Ukrainę.

Polski wywiad uważa, że tajemniczym zleceniodawcą był rosyjski Główny Zarząd Wywiadowczy (GRU), a udaremniona operacja stanowiła najpoważniejsze zagrożenie ze strony Rosji na terytorium kraju należącego do NATO od rozpoczęcia przez Moskwę inwazji w lutym ubiegłego roku.

W udzielonych wywiadach, służby podkreślały, że wydaje się, iż rekrutów bardziej motywowały pieniądze niż ideologia. Od czasu rozpracowania siatki, agenci zebrali dowody na to, że Rosja planowała inne operacje w Polsce. Współpracownicy GRU otrzymali zadanie podpalenia oraz zamachu – konkretne cele nie zostały podane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW).

– To zagrożenie zostało wyeliminowane, ale szersze zagrożenie pozostaje – przekazał pragnący zachować anonimowość przedstawiciel ABW. Ostrzegł, że rosyjskie służby pozostają aktywne w Polsce.

Spisek w Polsce „odzwierciedla model zlecania na zasadzie outsourcingu od dawna stosowany przez grupy terrorystyczne, w tym Państwo Islamskie, wykorzystujący metody online do rekrutacji agentów i zdalnego kierowania atakami mającymi na celu sianie paniki” – uważa „Washington Post”.

Przez Polskę kierowane jest ponad 80 proc. sprzętu wojskowego dostarczanego na Ukrainę, jest to masowy przepływ, który zmienił przebieg wojny, i wobec którego Rosja wydawała się być bezradna – twierdzą polscy i zachodni przedstawiciele wywiadu.

Szczegóły dotyczące wykorzystania przez Rosję popularnej aplikacji Telegram do rekrutacji agentów nie zostały wcześniej ujawnione.

Artykuł powstał na podstawie wywiadów z kilkunastoma funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa w Polsce, na Ukrainie i w Stanach Zjednoczonych, a także informacji z dokumentów, relacji podejrzanych w mediach społecznościowych oraz wywiadów z krewnymi i współpracownikami aresztowanych rekrutów. Moskwa nadal werbuje amatorów, a śledztwo w sprawie siatki sabotażowej doprowadziło ABW do innych podejrzanych. Wśród nich jest 20-letni rosyjski hokeista grający dla Zagłębia-Sosnowiec Maksim S., który został zatrzymany w czerwcu po tym, jak został przyłapany na obserwowaniu przejść granicznych z Ukrainą.

21:15 Według amerykańskiego wywiadu Ukraińcy nie zdołają odbić okupowanego Melitopola

Amerykański wywiad uważa, że wojska ukraińskie nie zdołają odbić okupowanego przez siły rosyjskie Melitopola na południu kraju i osiągnąć tym samym głównego celu trwającej kontrofensywy – informuje dziennik „Washington Post” i agencja Reutera, powołujące się na amerykańskich urzędników, którzy mieli dostęp do raportów wywiadowczych.

Prognozy wywiadu przekazane przez anonimowego amerykańskiego urzędnika generalnie zgadzają się z wcześniejszymi ocenami przedstawicieli rządu USA, że ukraińska kontrofensywa posuwa się wolniej, niż zakładano – pisze w piątek Reuters. Źródło tej agencji zaznacza jednak, że mimo pesymistycznej oceny wywiadu, urzędnicy w Waszyngtonie wierzą, że ta perspektywa wciąż może się zmienić.

O przewidywaniach wywiadu USA jako pierwszy poinformował za swoimi źródłami w czwartek dziennik „Washington Post”.

Jeżeli Ukraińcy nie zdobędą leżącego w obwodzie zaporoskim w pobliżu wybrzeża Morza Azowskiego Melitopola, nie uda im się przerwać rosyjskiego korytarza lądowego łączącego Rosję z okupowanym od 2014 roku Krymem, co jest głównym celem trwającej od czerwca kontrofensywy – podkreśliła gazeta. Zaznaczono, że odbicie tego strategicznie położonego miasta pozwoli kontrolować szlaki drogowe i kolejowe prowadzące na Krym.

„Ponura ocena” amerykańskiego wywiadu opiera się na „brutalnej biegłości” z jaką Rosjanie bronią okupowanych terenów przez sieć pól minowych i okopów – relacjonował amerykański dziennik.

Obecnie wojska ukraińskie znajdują się w pobliżu miejscowości Robotyne, leżącej ok. 75 km na północny wschód od Melitopola. Droga do Melitopola jest jednak niezwykle trudna, a wyzwaniem będzie już odbicie leżącego na niej miasta Tokmak – powiedział gazecie Rob Lee, analityk wojskowy z Foreign Policy Research Institute.

– Rosja ma trzy główne linie obrony, a za nimi ufortyfikowane miasta. Tu nie chodzi o to, czy Ukrainie uda się przerwać jedną czy dwie z nich, ale o to, czy zdoła przebić się przez wszystkie trzy i po doznanych stratach będzie dysponować wystarczającymi siłami, by osiągnąć jakiś bardziej istotny cel, jak zdobycie Tokmaku – tłumaczył Lee.

Chociaż Ukraina stosuje taktykę ograniczania strat poprzez ataki mniejszymi pododdziałami na różnych odcinkach frontu, w ostatnim czasie skierowała w okolice Robotynego dodatkowe siły, dotychczas pozostające w rezerwie. Wyposażone w zachodni sprzęt – brytyjskie czołgi Challenger 2 i amerykańskie wozy bojowe Stryker – jednostki nie zdołały jednak przerwać głównych linii obrony Rosjan – pisał „Washington Post”.

Z prognozami wywiadu zapoznali się już niektórzy amerykańscy politycy, co wywołało nową falę sporów wokół polityki USA wobec Ukrainy – odnotowuje również gazeta. Niektórzy Republikanie, powołując się na umiarkowane sukcesy kontrofensywy, sprzeciwiają się propozycji prezydenta Joe Bidena przeznaczenia na pomoc Ukrainie kolejnych 20,6 mld dolarów. Inni reprezentanci tej partii, jak również bardziej radykalni Demokraci, zarzucają administracji Bidena niedostateczne wspomaganie Ukrainie przez odmowę przekazywania bardziej zaawansowanego uzbrojenia.

Amerykańscy urzędnicy argumentują jednak, że wyposażenie Ukraińców w myśliwce F-16 czy artylerię rakietową dalekiego zasięgu ATACMS nie zmieniłoby biegu tej operacji, bo głównym problemem pozostają rozbudowane rosyjskie fortyfikacje, a nie ma dowodów, by te systemy mogły znacząco zmienić sytuację na polu walki.

Przez ostatnie dwa lata było wiele analiz dotyczących inwazji Rosji na Ukrainę, które nie zawsze dobrze przewidywały bieg wydarzeń – powiedział w piątek doradca prezydenta Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan, pytany o komentarz do doniesień „Washington Post”.

18:47 CNN: część rządu USA odnosi się sceptycznie do ataków Ukrainy na Krym

Niektórzy urzędnicy administracji prezydenta USA Joe Bidena ze sceptycyzmem podchodzą do ataków rakietowych wojsk ukraińskich na cele na okupowanym przez Rosję Krymie – informuje w piątek CNN. To rozpraszanie i marnowanie zasobów, Kijów powinien skupić się na kontrofensywie – twierdzą źródła amerykańskiej telewizji.

– Te ataki trochę wytrąciły Rosjan z równowagi, ale nie przyczyniły się do żadnych decydujących zmian (…), prawdopodobnie dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby (wojska ukraińskie) skupiły się na kontrofensywie – powiedział CNN wysoki rangą amerykański oficjel zajmujący się sprawami wojskowymi.

Według niektórych urzędników i wojskowych w Waszyngtonie ataki Ukraińców na Krym należy traktować jako w najlepszym przypadku rozpraszanie, a w najgorszym – marnowanie cennych zasobów – komentuje stacja.

Jak dodaje, wielu analityków uważa, że Ukraińcy za bardzo rozciągnęli swoje linie między wieloma kierunkami prowadzonych w ramach kontrofensywy natarć, co osłabia ich siły w konkretnych miejscach.

Mniej więcej jedna trzecia okupowanego przez Rosjan Krymu znajduje się w zasięgu przekazanej przez USA artylerii rakietowej HIMARS – przypomina CNN, opierająca się na danych z wywiadów państw Zachodu.

W ostatnich tygodniach wojska ukraińskie atakowały artylerią dalekiego zasięgu m.in. dwa mosty łączące Krym z okupowaną przez Rosjan częścią obwodu chersońskiego oraz Most Krymski, przerzucony nad Cieśniną Kerczeńską oddzielającą Krym od rosyjskiego Kraju Krasnodarskiego.

Okupowany przez Rosję od 2014 roku Półwysep Krymski służy jako centrum logistyczne dla wojsk agresora na południu Ukrainy. Siły ukraińskie zintensyfikowały ostatnio ataki na magazyny amunicji i inną infrastrukturę militarną na tym terenie – zaznacza CNN. To integralna część kontrofensywy, dzięki tym działaniom chcemy odizolować Krym i utrudnić zaopatrzenie Rosjan na południu Ukrainy – przekazało stacji ukraińskie źródło zaznajomione ze strategią Kijowa.

17:55 Ukraiński wywiad wojskowy: w okupowanym Enerhodarze ranni zostali rosyjscy policjanci

W okupowanym Enerhodarze, mieście przy Zaporoskiej Elektrowni Atomowej na południu Ukrainy, doszło do wybuchu podczas narady policji rosyjskiej i wielu funkcjonariuszy okupacyjnej formacji zostało rannych – poinformował w piątek ukraiński wywiad wojskowy (HUR).

W swoim komunikacie HUR podał, że do eksplozji doszło w trakcie narady „szefów policji miejskiej” w gabinecie jej komendanta.

– Liczne rany odniósł naczelnik oddziału miejskiego, pułkownik MSW Rosji Paweł Czesanow z Republiki Czuwaskiej – poinformował HUR. Wśród rannych jest też zastępca Czesanowa ds. pracy operacyjnej i kilku szefów wydziałów. Ich nazwisk HUR nie podał. Podkreślił, że zostali w trybie pilnym przewiezieni do miejscowego szpitala.

Ludzie ci zostali następnie przewiezieni do Melitopola, a stamtąd mają być przetransportowani śmigłowcem wojskowym do Rosji – poinformował HUR.

W komunikacie dodano, że w budynku, gdzie odbywała się narada, doszło w następstwie wybuchu do pożaru, który objął wyższe piętra. Okoliczne ulice zostały zablokowane, a w całym mieście władze okupacyjne ograniczyły możliwość przejazdu dla cywilnych mieszkańców. – W mieście całkowicie wyłączono internet – dodał wywiad ukraiński.

Południowa część obwodu zaporoskiego, w tym m.in. Enerhodar i Melitopol, jest kontrolowana przez wojska rosyjskie od przełomu lutego i marca 2022 roku, a zatem od początku napaści Rosji na Ukrainę.

17:50 „NYT”: prawie pół miliona zabitych i rannych żołnierzy w wojnie Rosji przeciwko Ukrainie

Łączna liczba zabitych i rannych żołnierzy w wojnie Rosji przeciwko Ukrainie zbliża się do 500 tysięcy – podał w piątek dziennik „New York Times”, powołując się na przedstawicieli władz USA. Według amerykańskich szacunków rosyjskie straty sięgają 300 tys., zaś ukraińskie – 170-190 tys. żołnierzy.

Jak informuje „NYT”, zgodnie z ocenami podanymi przez oficjela, w inwazji na Ukrainę zginęło 120 tys. rosyjskich żołnierzy, zaś rany odniosło 170-180 tys. Straty Ukraińców to 70 tys. zabitych i 100-120 tys. rannych. Gazeta zauważa, że Rosja ma ogółem ponad dwukrotnie więcej żołnierzy – 1,3 mln, niż Siły Zbrojne Ukrainy – ok. 500 tys.

„NYT” zastrzega, że szacunki te – oparte na zdjęciach satelitarnych, przechwyconej komunikacji oraz doniesieniach z prasy i oficjalnych statystykach – nie są dokładne i różnią się nawet wewnątrz amerykańskich agencji rządowych.

Szczególnie wiele ofiar pochłonęła bitwa o Bachmut w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. Według cytowanych przez dziennik amerykańskich i europejskich urzędników, kosztowne dla Ukrainy były zwłaszcza pierwsze tygodnie rozpoczętej w czerwcu kontrofensywy, podczas której straciła tysiące żołnierzy i do 20 proc. sprzętu wojskowego. Później jednak zmieniła taktykę, polegając w większej mierze na artyleryjskim ostrzale rosyjskich pozycji

Wysoki rangą oficjel amerykański stwierdził jednak, że w ostatnich dniach Ukraińcy zaczęli przebijać się przez pierwsze linie obrony Rosjan. Waszyngton martwi się jednak, że zmiana sposobu walki szybko wyczerpie zasoby amunicji i że Kijów jest zbyt zachowawczy, jeśli chodzi o skłonność do ponoszenia strat. Te są zaś nieuniknione przy atakowaniu linii obrony chronionych polami minowymi.

16:52 Doradca prezydenta Bidena potwierdził zgodę na przekazanie F-16 Ukrainie przez Danię i Holandię

Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan potwierdził w piątek informacje, że władze amerykańskie poprą przekazanie samolotów F-16 Ukrainie przez Danię i Holandię. Odnosząc się do pesymistycznych ocen wywiadu USA, doradca prezydenta Joe Bidena stwierdził, że wiele analiz do tej pory było błędnych i dlatego nie będzie próbował przewidywać przebiegu ukraińskiej kontrofensywy.

– Z powodów, których w pełni nie rozumiem, były wątpliwości co do tego, czy faktycznie to zrobimy. A więc by uciąć wszystkie te pytania: tak, po szkoleniu pilotów nastąpi transfer (samolotów). Pracujemy z Kongresem i z sojusznikami, by to zrealizować – powiedział Sullivan na konferencji prasowej przed szczytem przywódców USA, Japonii i Korei Płd. w Camp David.

Sullivan odniósł się w ten sposób do czwartkowych doniesień agencji Reutera, która podała, że sekretarz stanu USA Antony Blinken zapewnił w liście do szefów dyplomacji Danii i Holandii o poparciu i przyspieszeniu procedury zatwierdzania dostawy myśliwców Ukrainie po zakończeniu szkolenia pilotów. Sullivan uznał, że było to formalne potwierdzenie deklaracji prezydenta Bidena ze szczytu G7 w Hiroszimie.

Doradca prezydenta USA skomentował też czwartkowe doniesienia „Washington Post” o ocenie amerykańskiego wywiadu, który twierdzi, że trwająca ukraińska kontrofensywa nie osiągnie swojego celu i nie dotrze do Melitopola, strategicznie ważnego miasta w obwodzie zaporoskim. Sullivan oświadczył, że przez ostatnie dwa lata „było wiele analiz” dotyczących inwazji Rosji na Ukrainę i nie zawsze dobrze przewidywały bieg wydarzeń.

– Robimy wszystko, co możemy, by wspierać Ukrainę i jej kontrofensywę. Nie będziemy sabotować rezultatu. Nie będziemy przewidywać, co się stanie, bo ta wojna jest ze swojej natury nieprzewidywalna – powiedział.

Zapowiadając piątkowy trójstronny szczyt z udziałem prezydentów USA i Korei Płd. Joe Bidena i Jun Suk Jeola oraz premiera Japonii Fumio Kishidy, Sullivan powiedział, że będzie on stanowić nową erę w relacjach trzech krajów i wzniesie współpracę między nimi na „nowy poziom”. Jednym z postanowień spotkania będzie m.in. zobowiązanie do konsultacji i koordynacji odpowiedzi wszystkich państw na sytuacje kryzysowe, ustanowienie wieloletniego planu wspólnych ćwiczeń wojskowych, a także zobowiązanie do corocznych spotkań liderów trzech państw w tym formacie.

Jak stwierdził Sullivan, choć powstanie „NATO na Pacyfiku” nie jest bezpośrednim celem tej współpracy, to jednak przywódcy chcą ją zinstytucjonalizować i pogłębić tak, by nie można było łatwo odwrócić postępów i by przetrwały one przez długie lata.

15:38 Ukraiński wywiad wojskowy: jesteśmy gotowi przyjąć rosyjskich więźniów politycznych w ramach wymiany więźniów z Rosją

Przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow oświadczył w piątek, że Kijów mógłby rozważyć wymianę Rosjan skazanych na Ukrainie na obywateli rosyjskich, którzy w swym kraju otrzymali długoletnie wyroki, bo protestowali przeciwko wojnie.

– Możemy rozmawiać o wymianie rosyjskich więźniów politycznych i Ukraina jest gotowa na taki krok. Choć większość społeczeństwa rosyjskiego jest otumaniona propagandą i popiera ludobójstwo Ukraińców, to są ludzie, którzy się nie bali i wystąpili przeciwko wojnie. Dostali drakońskie wyroki i siedzą w więzieniach. A ponieważ jesteśmy krajem europejskim i demokratycznym, to naszym obowiązkiem jest pomóc tym ludziom i przypomnieć wszystkim, że terror odbywa się również w samej Federacji Rosyjskiej – powiedział Jusow, cytowany przez portal Ukrinform.

Zastrzegł, że w takiej wymianie nie chodziłoby o jeńców wojennych, którzy – jak zapewnił – są dla Kijowa priorytetem. W zamian za rosyjskich więźniów politycznych można byłoby przekazać Moskwie Rosjan, których Jusow określił jako „umownych Medwedczuków”.

Wiktor Medwedczuk, prorosyjski polityk ukraiński, został zatrzymany w kwietniu ubiegłego roku podczas próby ucieczki z Ukrainy i przekazany Rosji w ramach wymiany pięć miesięcy później. Był uważany za głównego lobbystę interesów Rosji na Ukrainie, a o jego zażyłości z Kremlem świadczy fakt, że Władimir Putin jest ojcem chrzestnym jego córki. Przy tym, Medwedczuka oddano Rosji w ramach dużej wymiany, która objęła także jeńców wojennych.

14:33 Ukraińskie media: rosyjscy wojskowi na Krymie zarabiają na ciałach zabitych żołnierzy

Na okupowanym przez Rosję Krymie szefowie komisji wojskowych żądają wysokich opłat za wydanie ciał zabitych żołnierzy ich rodzinom – podała organizacja KrymSOS, nagłaśniająca sytuację na półwyspie. Choć ciała są w kostnicy, wojskowi twierdzą, że należy je sprowadzić z frontu i rodziny muszą pokryć koszty.

Szefowie komisji żądają kwot rzędu 100-150 tys. rubli (ok. 1000-1500 USD) jako opłat za rzekome sprowadzenie ciał. Jak podaje KrymSOS, powołując się na swoje źródła, odnotowano już trzy-cztery przypadki, gdy wojskowi zażądali tych opłat. Ciała żołnierzy zostały przywiezione z frontu do kostnicy w Symferopolu, ale szefowie komisji mówią rodzinom, że należy je dopiero sprowadzić.

– „Rosyjscy komisarze wojskowi” są zbrodniarzami wojennymi, którzy od początku okupacji półwyspu nielegalnie wzywają i mobilizują miejscowych mieszkańców do armii rosyjskiej – podkreślają działacze KrymSOS. Organizacja szacowała w październiku zeszłego roku, że jeszcze przed inwazją na Ukrainę z lutego 2022 roku Rosja przeprowadziła na Krymie nielegalny pobór do armii, który objął co najmniej 34 tys. mieszkańców Krymu.

14:30 Sondaż: większość Niemców przeciwna dostarczeniu pocisków Taurus na Ukrainę

52 proc. Niemców sprzeciwia się dostarczeniu Ukrainie pocisków manewrujących Taurus – wynika z sondażu ARD. Niemcy są w tej sprawie podzieleni podobnie jak podczas niedawnej dyskusji o dostawach samolotów bojowych – komentuje w piątek portal „Tagesschau”.

52 proc. ankietowanych (osoby pełnoletnie, uprawnione do głosowania w wyborach) jest zdania, że Niemcy nie powinny dostarczać Ukrainie pocisków manewrujących, które mogą być użyte przeciwko celom na większych dystansach. Natomiast zwolennikami tego rozwiązania jest 36 proc. ankietowanych, a 12 proc. nie ma stanowiska w tej kwestii.

Co ciekawe, za wsparciem Ukrainy pociskami Taurus jest 40 proc. Niemców z zachodnich krajów związkowych i tylko 21 proc. ze wschodnich landów.

Jeśli uwzględnić preferencje wyborcze ankietowanych, to najwięcej zwolenników wysłania Taurusów na Ukrainę jest wśród wyborców Zielonych (68 proc. za, 23 proc. przeciw), a także FDP (56 proc. za). Najmniejsze poparcie wykazali wyborcy AfD (18 proc. za). Podzieleni byli wyborcy CDU/CSU (45 proc. za, 48 proc. przeciw), a także SPD (po 42 proc. zwolenników i przeciwników).

Jak podkreśliło „Tagesschau”, Ukraina przekonuje, że nie zamierza atakować żadnych celów na terytorium Rosji.

12:39 Media ukraińskie: wojna z Rosją dewastuje ukraińskie czarnoziemy, jedne z najżyźniejszych gleb świata

Wojna z Rosją oznacza nie tylko zniszczenia miejscowości oraz śmierć żołnierzy i cywilów, ale także dewastację naszych czarnoziemów, czyli jednych z najżyźniejszych gleb świata; niewykluczone, że na części gruntów rolnych trzeba będzie utworzyć strefy wykluczenia – zaalarmował portal Ukrainska Prawda.

Powszechnie znana jest historia, że w czasie II wojny światowej niemieccy okupanci jakoby wywozili czarnoziem z Ukrainy. To mit, a przynajmniej historycy nie znaleźli na to poważnych naukowych dowodów. Ale nawet ta bajka potwierdza, że ukraińskie ziemie są prawdziwym skarbem. Ukraina zajmuje mniej niż pół procent całkowitej powierzchni lądowej Ziemi, lecz posiada około 6-8 proc. globalnych zasobów czarnoziemów. To właśnie dlatego nasz kraj jest uznawany za jeden ze spichlerzy świata – czytamy na łamach ukraińskiego serwisu.

W ocenie naukowców rosyjskie ostrzały już spowodowały nieodwracalne straty ekologiczne. Przykładem są tereny pod Iziumem w obwodzie charkowskim, gdzie na powierzchni jednego kilometra kwadratowego naliczono ponad 2 tys. lejów po pociskach. Oznacza to, że wyrwano tam z ziemi około 90 tys. ton gruntu i zanieczyszczono go tonami żelaza, miedzi, siarki i innych metali, których obecność jest nie do pogodzenia z prowadzeniem działalności rolniczej.

Ukrainska Prawda przytoczyła rezultaty badań składu gleby znalezionej w leju po pocisku, którym ostrzelano jedną z miejscowości w obwodzie mikołajowskim na południu kraju. Kilogram tej gleby zawierał około 600 miligramów ołowiu, czyli ponad 20 razy więcej, niż przewidują normy.

Trzeba przy tym pamiętać, że działania bojowe często toczą się na terenach przemysłowych, gdzie jeszcze przed rosyjską inwazją występowały problemy ze skażeniem ziemi – dodano w analizie.

Niektóre szkodliwe substancje mogą przedostawać się do wód gruntowych lub roślin, a następnie do organizmów ludzi. Dlatego w wielu przypadkach jedynym rozwiązaniem będzie wyłączenie produkcji rolniczej na tych terenach – podobnie, jak w przypadku ziem, które ucierpiały na skutek katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 roku – przyznała Ukrainska Prawda.

11:56 Z danych wywiadu wynika, że Kreml mobilizuje codziennie średnio 666 ludzi do armii

W Rosji nadal trwa mobilizacja do armii, co miesiąc mobilizowanych jest około 20 tysięcy ludzi – powiedział przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow. Z danych tych wynika, że średnio codziennie mobilizowanych jest około 666 ludzi.

– Te działania trwają codziennie i każdego miesiąca, i mobilizowanych jest w każdym miesiącu blisko 20 tysięcy ludzi – powiedział Jusow, cytowany przez agencję Ukrinform.

Zwrócił uwagę, że mer Moskwy Siergiej Sobianin mówił niedawno, że na froncie jest obecnie 45 tys. mieszkańców Moskwy. – Wcześniej było ich 35 tysięcy. To oznacza, że mer przyznał, iż w ciągu kilku miesięcy zmobilizowano dodatkowo 10 tysięcy ludzi w samej tylko Moskwie. W rozmaity sposób, różnymi metodami, ale ta kampania trwa nadal – powiedział przedstawiciel wywiadu ukraińskiego.

Ocenił, że mobilizacja – mająca charakter przymusowy – obejmuje głównie tych mężczyzn, którzy niedawno otrzymali paszport Rosji. Wezwań do armii nie otrzymują natomiast dzieci urzędników i oligarchów.

Wcześniej w sierpniu wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar ostrzegała, że w Rosji trwa ukryta mobilizacja, której Kreml nie ogłasza publicznie ze względu na niezadowolenie matek i żon zmobilizowanych. Ukraina musi brać pod uwagę, że te działania trwają – mówiła wiceminister. Choć Rosjanie „tracą motywację i coraz częściej nie wiedzą, co robią na terytorium Ukrainy”, to jest ich wielu i mają przewagę liczebną – wskazała Malar.

Kreml zamierza zmobilizować na wojnę przeciwko Ukrainie kilkaset tysięcy ludzi – powiedział 14 sierpnia szef HUR Wadym Skibicki. Agresor ma zamiar odbudować zdolności bojowe i potencjał ofensywny swojej armii; Rosjanie chcą stworzyć nowe jednostki, w szczególności: pułki desantowe, dywizje i brygady zmechanizowane – powiedział Skibicki.

11:20 ABC: ranni ochotnicy z USA mówią o ciężkich stratach ukraińskich na froncie

Z relacji Amerykanów biorących udział w walkach na Ukrainie wynika, że armia ukraińska ponosi ciężkie straty podczas kontrofensywy – podała stacja telewizyjna ABC. Rozmawiała ona z dwoma byłymi żołnierzami USA, którzy zostali ranni w Donbasie i są w szpitalu w Kijowie.

Dwaj Amerykanie zaciągnęli się do oddziału sił specjalnych w armii ukraińskiej – relacjonuje ABC w materiale opublikowanym w czwartek wieczorem (czasu lokalnego). Obaj zostali ranni dwa tygodnie temu. Opisują, że ich oddział miał przejąć kontrolę nad wsią pod Donieckiem, która od 2014 roku znajdowała się pod kontrolą prorosyjskich separatystów. Jeden z rozmówców ABC, pochodzący z Teksasu i używający pseudonimu „Tango” powiedział, że jego oddział, złożony z kilkudziesięciu ludzi, poniósł straty sięgające 85 procent.

Drugi z Amerykanów, pochodzący z Alaski i przedstawiający się pseudonimem „Goldfish”, powiedział, że Rosjanie stawili „dobrze zorganizowany opór” podczas walk.

ABC cytuje też wypowiedzi żołnierzy ukraińskich rannych podczas kontrofensywy. Jeden z nich skarżył się na złą – według niego – organizację operacji i krytykował pewne decyzje taktyczne. Powiedział on, że Ukraińcy stracili jednego dnia trzy czołgi Leopard, które zostały skierowane wprost na pola minowe. Jak relacjonował, wydawało się, że świeżo zmobilizowani żołnierze ukraińscy często nie mieli odpowiedniego przeszkolenia dotyczącego skomplikowanych działań ofensywnych na polu walki.

Inny rozmówca ABC, który wstąpił do armii ukraińskiej ponad rok temu, powiedział, że w jego oddziale, skierowanym do ofensywy na początku czerwca br., rannych zostało około 80 proc. ludzi. Nikt jednak nie zginął.

Dwaj Amerykanie ranni pod Donieckiem nie zgadzają się jednak z krytyką kontrofensywy – zastrzega ABC. Uważają oni, że prowadzona jest dobrze, a ciężkie straty podczas ataków na umocnioną obronę rosyjską to coś, czego należało oczekiwać. Ukraina toczy „bardzo ciężki bój”, ale w tym boju „Ukraińcy walczą bardzo dobrze” – ocenia „Goldfish”.

10:32 WSJ: flota statków-duchów pomaga Rosji omijać sankcje i kontynuować wojnę przeciwko Ukrainie

Flota statków-duchów, opłacona przez firmy tureckie, pomaga Rosji omijać sankcje i kontynuować wojnę przeciwko Ukrainie– informuje amerykański dziennik „Wall Street Journal”.

Firma Beks Ship Management kupiła od 2021 roku 37 statków, z których wiele to starzejące się tankowce, wydając ponad pół miliarda dolarów w nieco ponad dwa lata i zwiększając wielkość swojej floty 10-krotnie. Beks, jak i inne podobne firmy, jest kluczowym elementem w rosyjskich próbach utrzymania dostaw ropy na całym świecie i finansowania wojny na Ukrainie – wskazuje „WSJ”.

Transportująca rosyjską ropę flota obejmuje setki statków na całym świecie, z których wiele należy do firm z Grecji, Indii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Turcji. Wiele działa poza standardami branżowymi, często rezygnując z ubezpieczenia firm P&I, które ubezpieczają ok. 90 proc. światowej żeglugi handlowej. Niektórzy korzystają z równoległego rosyjskiego systemu ubezpieczeniowego utworzonego po rozpoczęciu wojny.

Szczególnym problemem – zaznacza amerykański dziennik – są firmy tureckie, w tym Beks. Należące do firmy statki nie są wymienione jako ubezpieczone przez firmy P&I. Beks jest też czwartym co do wielkości armatorem w rosyjskim handlu ropą.

W ciągu ostatnich lat Beks doświadczyła szeregu wypadków należących do niej statków. Flota nadal jednak pływa i wraz z innymi firmami żeglugowymi pomaga Rosji omijać sankcję. Dochody z ropy i gazu pomogły utrzymać rosyjską gospodarkę na powierzchni jeszcze przed załamaniem się rubla w tym miesiącu, co skłoniło bank centralny do nadzwyczajnej podwyżki stóp procentowych w tym tygodniu – przypomina „WSJ”.

Dziennik zwraca uwagę, że USA i sojusznicy starają się wzmocnić proces monitorowania sankcji, m.in. w Turcji. – Amerykańscy urzędnicy podkreślają obawy Waszyngtonu co do tego, że Turcja pozostaje centrum łamania nałożonych na Rosję sankcji – podano w tekście dziennika.

– Prowadzimy w tej sprawie z Ankarą nieustające rozmowy; naszą szczerą nadzieją jest uniknięcie scenariusza, w którym sankcjami objęte zostaną firmy tureckie – wskazuje zachodni dyplomata, komentując rozmowy Waszyngtonu z tureckim rządem i sektorem prywatnym.

Należące do Beks statki ładują ropę w rosyjskim porcie Koźmin nad Pacyfikiem, gdzie surowiec sprzedaje się po cenach wyższych, niż nałożony sankcjami pułap.

– Koncern kontynuował wysyłkę ropy z portu nawet po tym, gdy departament skarbu USA wydał w kwietniu ostrzeżenie przed załadunkiem surowca w Koźminie i innych portach rosyjskiego Dalekiego Wschodu z powodu naruszenia pułapu cenowego – podkreśla „WSJ”. Zarząd firmy zapewnia, że stosuje się do mechanizmu określającego ceny rosyjskiej ropy naftowej.

Dzięki niższym cenom i tak szerokiej gamie spedytorów Rosji udało się zwiększyć udział w niektórych z największych światowych rynków ropy w trakcie wojny, zmieniając sposób, w jaki działa globalne zaopatrzenie w źródła energii. W kwietniu Moskwa wyprzedziła na krótko Arabię Saudyjską jako największy dostawca do Chin.

W Indiach zmiana była jeszcze bardziej znacząca; Moskwa dostarcza obecnie około 40 proc. indyjskiego importu ropy w porównaniu z 3 proc. przed wojną.

10:14 Media: rosyjscy inżynierowie przebywali w Iranie podczas styczniowego ataku na zakłady produkujące drony w Isfahanie

Pod koniec stycznia, gdy doszło do ataku bezzałogowców na zakłady produkujące drony bojowe w irańskim Isfahanie, na terytorium Iranu przebywali rosyjscy inżynierowie; goście z Rosji musieli wówczas schronić się w hotelu w Teheranie – ujawnił dziennik „Washington Post”.

Do Iranu wysyłano delegacje składające się zarówno z wysokiej rangi menedżerów i inżynierów, jak też pracowników fizycznych i studentów. Celem tych podróży było poznanie szczegółów technicznych dotyczących produkcji dronów bojowych Shahed z myślą o późniejszym wytwarzaniu podobnych bezzałogowców w Rosji. Do końca wiosny 2023 roku Iran odwiedziło około 200 pracowników rosyjskich zakładów zbrojeniowych w Tatarstanie i 100 studentów – ujawniono w analizie amerykańskiej gazety.

Jak podkreślono, szczególną rolę odgrywali w tych delegacjach nisko wykwalifikowani pracownicy z krajów Azji Centralnej, najprawdopodobniej pochodzenia tadżyckiego. Osoby władające językiem zbliżonym do używanego w Iranie farsi nie tylko zapoznawały się tam z procesem budowy dronów, ale też pełniły funkcję tłumaczy – czytamy na portalu „Washington Post”.

28 stycznia zakłady zbrojeniowe w Isfahanie, trzecim co do wielkości mieście Iranu, stały się celem ataku dronów przypisywanego izraelskiej agencji wywiadowczej Mosad. Ministerstwo obrony w Teheranie zapewniało wówczas, że nalot udaremniono – jeden z dronów miał zostać strącony przez obronę przeciwlotniczą, a dwa pozostałe eksplodować.

W ostatnich dniach m.in. „Washington Post”, brytyjskie ministerstwo obrony i ekspercka grupa monitoringowa Conflict Armament Research potwierdziły wcześniejsze doniesienia, że w Tatarstanie w europejskiej części Rosji produkowane są drony kamikadze bazujące na technologii irańskich bezzałogowców Shahed. W ocenie resortu w Londynie siły agresora „niemal na pewno” używają już tych dronów podczas wojny z Ukrainą.

We wrześniu 2022 roku Rosja zaczęła wykorzystywać na froncie bezzałogowce sprowadzane z Iranu. Maszyny te mają zasięg do około 1 tys. km i mogą przenosić do 50 kg materiałów wybuchowych.

Shahed to jeden z co najmniej trzech modeli dronów, które Iran dostarcza Rosji. W listopadzie ubiegłego roku analitycy ds. wojskowości odkryli, że większość półprzewodników i innych podzespołów używanych w Shahedach pochodzi z Zachodu.

09:59 Resort obrony: Rosja wzmacnia swoją narrację na okupowanych terenach Ukrainy

Rosja tworzy prokremlowską przestrzeń informacyjną na okupowanych terenach Ukrainy, m.in. poprzez integrowanie szkół ze swoim systemem edukacji i zatrudnianie w mediach dziennikarzy przysyłanych z kraju – przekazało brytyjskie ministerstwo obrony.

W codziennej aktualizacji wywiadowczej poinformowano, że 15 sierpnia pierwszy zastępca szefa rosyjskiej administracji prezydenckiej Siergiej Kirijenko udał się do Doniecka na okupowanej przez Rosję wschodniej Ukrainie, aby odwiedzić szkoły i sprawdzić ich integrację z rosyjskim systemem edukacji. Z kolei w obwodzie zaporoskim administracja okupacyjna otrzymała od Rosji instrukcje dotyczące wprowadzenia nowych standardów akredytacji instytucji edukacyjnych.

Przekazano też, że od 1 września do szkół w okupowanych regionach Ukrainy i całej Federacji Rosyjskiej trafi nowy podręcznik do historii Rosji, w którym chwalona jest tzw. specjalna operacja wojskowa, a Ukraina jest opisana jako państwo ultraterrorystyczne. Natomiast w mediach w okupowanych regionach zatrudniani są dziennikarze z Rosji. – Celem Rosji jest stworzenie prokremlowskiej przestrzeni informacyjnej w okupowanych regionach, aby osłabić ukraińską tożsamość narodową – napisano

08:43 ISW: zmarły w środę rosyjski generał Łopyriow miał rozległą wiedzę na temat rezydencji Putina nad Morzem Czarnym

Zmarły w środę w więzieniu generał rosyjskiej Federalnej Służby Ochrony (FSO) Giennadij Łopyriow, odsiadujący od 2017 roku wyrok za korupcję, prawdopodobnie był „strażnikiem tajemnic” dotyczących prywatnej rezydencji Władimira Putina w Gelendżyku nad Morzem Czarnym – powiadomił w najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

W poniedziałek, na dwa dni przed śmiercią, u Łopyriowa niespodziewanie zdiagnozowano białaczkę. Generał nagle zaczął skarżyć się na problemy z oddychaniem, mimo że dotychczasowy stan jego zdrowia nie wskazywał na możliwość wystąpienia takich objawów. Łopyriow dbał o kondycję fizyczną i regularnie uprawiał sport – przekazał ISW za rosyjskim kanałem na Telegramie WCzK-OGPU.

Śmierć Łopyriowa to kolejny przypadek nagłego zgonu osoby związanej z rosyjską armią, przemysłem zbrojeniowym, służbami specjalnymi lub branżą wysokich technologii. Doniesienia o takich zdarzeniach pojawiają się od początku inwazji Rosji na Ukrainę, rozpoczętej w lutym 2022 roku.

Od tego czasu w tajemniczych okolicznościach zmarli m.in.: szef rady dyrektorów koncernu Łukoil Rawil Maganow, szef służby transportowej w firmie Gazprom Inwest Leonid Szulman, były wiceprezes Gazprombanku Władisław Awajew, były dyrektor generalny koncernu gazowego Nowatek Siergiej Protosienia, generał Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Lew Sockow, emerytowany generał Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Jewgienij Łobaczow, były wiceszef głównego zarządu MSW ds. walki z ekstremizmem generał Władimir Makarow, konstruktor pocisków manewrujących Kalibr Paweł Kamniew oraz konstruktor nowych systemów rakietowych Angara Paweł Niestierow.

Ostatnim takim zdarzeniem była śmierć byłego wiceministra obrony Rosji generała Giennadija Żydki, który od maja do lipca 2022 roku pełnił funkcję dowódcy zgrupowania wojsk agresora na Ukrainie. Wojskowy zmarł w środę w Moskwie w wieku 58 lat.

08:01 ISW: po przełamaniu pierwszej linii rosyjskiej obrony ukraińskie wojska przejdą do ofensywy na mniej zaminowanych terenach

Prawdopodobne przełamanie przez ukraińską armię pierwszej linii rosyjskiej obrony w pobliżu miejscowości Robotyne w obwodzie zaporoskim może oznaczać, że walki przeniosą się na tereny mniej zaminowane, a zatem bardziej sprzyjające osiąganiu szybkich postępów – ocenił w najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Think tank przypomniał wnioski ze swojej analizy sprzed kilku dni, gdy – powołując się na ukraińskiego eksperta ds. wojskowości Petro Czernyka – podkreślał, że rosyjskie umocnienia składają się z trzech linii. Pierwszą stanowią głębokie na kilka kilometrów pola minowe, drugą – pozycje artylerii, a trzecią – tyły wroga.

Siły agresora włożyły wiele wysiłku w utrzymanie kontroli nad frontowymi miejscowościami Robotyne i Urożajne w obwodach zaporoskim i donieckim. Ostatnie ukraińskie postępy na tych kierunkach świadczą o prawdopodobnym przetrzebieniu rosyjskich oddziałów, walczących tam od ponad dwóch miesięcy bez możliwości rotacji. Najeźdźcy nie dysponują wartościowymi rezerwami, które mogą być szybko posłane do walki. Dlatego jest prawdopodobne, że każde kolejne przełamanie linii obronnych wroga może skutkować potencjalnie znaczącym sukcesem operacyjnym strony ukraińskiej – prognozuje ISW.

Od pierwszych dni czerwca w obwodach zaporoskim i donieckim na południu i wschodzie kraju trwa kontrofensywa przeciwko rosyjskim wojskom. Ukraińska armia, która musi pokonywać wielowarstwowe linie fortyfikacji przeciwnika, w tym pola minowe, odnotowała jak dotąd ograniczone sukcesy. Władze w Kijowie potwierdziły odzyskanie kontroli nad około 10 miejscowościami, głównie na zachodzie regionu donieckiego.

W środę ukraińska wiceminister obrony Hanna Malar poinformowała o wyzwoleniu wsi Urożajne w zachodniej części Donbasu.

7:47 Wiktor Juszczenko dla PAP: słowa Lecha Kaczyńskiego w Gruzji były proroctwem; odsłoniły prawdziwe oblicze Rosji

To proroctwo, ostrzeżenie przed rosyjskimi planami ujarzmienia sąsiadów, o których przed tysiącami Gruzinów mówił śp. prezydent Lech Kaczyński, zaczęło się niemal natychmiast spełniać, odsłaniając światu prawdziwe oblicze Rosji – powiedział były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko. Skomentował tak przemówienie polskiego prezydenta, prof. Lecha Kaczyńskiego, wygłoszone w 2008 roku w Tibilisi, kilka dni po rozpoczęciu przez Rosję wojny przeciwko Gruzji.

To wtedy polski prezydent, prof. Lech Kaczyński, wypowiedział historyczne słowa: „I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!”.

– Wydarzenia z sierpnia 2008 roku zapoczątkowały nową erę. Rosja otwarcie zakwestionowała wcześniej uznaną niepodległość państwową i integralność terytorialną byłych republik ZSRR. Gruzja stała się pierwszym punktem nowego planu, którego większość europejskich przywódców nie potrafiła odpowiednio i sprawiedliwie ocenić – zauważył ukraiński polityk, komentując rozpoczęcie wojny rosyjsko-gruzińskiej.

Prezydent Juszczenko podkreślił, że w czasie „gdy Rosja kupowała lojalność krajów starej Europy”, nikt nie wyczuł rosyjskiego zagrożenia lepiej, niż przywódcy krajów, które dopiero niedawno zrzuciły jarzmo rosyjsko-sowieckiej okupacji.

Na wiecu, którego gospodarzem był ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, polskiemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu towarzyszyli przywódcy państw Europy środkowo-wschodniej: prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves, prezydent Litwy Valdas Adamkus, premier Łotwy Ivars Godmanis oraz prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko.

– Bardzo precyzyjne słowa, które wtedy wybrzmiały, opisywały główne strategiczne zagrożenie dla całej Europy i świata na nadchodzące dziesięciolecia – wskazał. – Wielu w tamtym czasie odbierało nasze ostrzeżenia jako przejaw historycznych traum, chociaż mieliśmy absolutnie jasne poczucie, że otwiera się właśnie nowy obraz przyszłości – dodał.

Zapytany o to, czy gdyby ostrzeżenia prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego zostały przed 15 laty potraktowane poważniej, dałoby się uniknąć rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Juszczenko odpowiedział: „tylko osoba nie znająca historii może nazwać te dwie wojny zbiegiem okoliczności”.

– Z perspektywy czasu widać logiczny związek wojny przeciwko Gruzji i wszystkiego, co nastąpiło potem, z dzisiejszą wojną przeciwko Ukrainie włącznie. Polska zajmuje pozycję najsilniejszego ostrzeżenia przed złudzeniami na temat tego, czym jest Rosja; ten głos jest niezwykle potrzebny dla zwycięstwa Ukrainy – zaznaczył Juszczenko.

– Ważne, by wyciągnąć wnioski z „pojednania” z Kremlem, które opierało się wówczas na błędnym podejściu i niezrozumieniu tego, kto jest agresorem. Rosja uzyskała status aktora pokojowego i poczucie permisywizmu; wkrótce zaczęła to wykorzystywać, drwiąc z europejskiej ostrożności, politycznej naiwności i słabości – ocenił.

W nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku Rosja napadła na Gruzję. Konflikt rozpoczął się po serii osetyjsko-rosyjskich prowokacji. Pod pretekstem ochrony ludności samozwańczych republik Rosja wprowadziła do nich swoje wojska, zajmując również część terytoriów Gruzji, z których potem się wycofała. W efekcie pięciodniowej wojny Tbilisi utraciło kontrolę nad separatystycznymi regionami, a Rosja 26 sierpnia 2008 roku uznała „niepodległość” Abchazji i Osetii Południowej, co Gruzja określiła jako „jawną aneksję”.

Podczas wygłoszonego 12 sierpnia 2008 roku przemówienia w stolicy Gruzji ówczesny prezydent Polski prof. Lech Kaczyński wezwał do solidarności Zachodu wobec zagrożenia płynącego z Rosji oraz do walki przeciw imperializmowi, który Moskwa nieustannie próbuje ożywić.

Pełniący urząd prezydenta Ukrainy w latach 2005-10 Wiktor Juszczenko skomentował również obecną współpracę Warszawy i Kijowa w kontekście trwającej w swojej ojczyźnie wojny.

– Polska jest zdecydowanie strategicznym partnerem Ukrainy w całym spektrum spraw – od wzmocnienia armii ukraińskiej, udzielenia azylu milionom ludzi z Ukrainy, po aktywne wspieranie unijnych i natowskich aspiracji Kijowa – zaznaczył.

Podkreślił, że „wieloletnia ścisła współpraca, historia przyjaznych stosunków osobistych prezydentów przez większość lat naszej niepodległości stworzyły potężny zasób, z którego czerpie się obecnie pomoc militarną, gospodarczą, polityczną, a także wzajemny szacunek”.

– Polska przyspieszyła proces „europeizacji” i desowietyzacji polityki zagranicznej Ukrainy; była dla nas przykładem udanej integracji z UE i NATO – wskazał Juszczenko.

7:30 Wiceminister infrastruktury Ukrainy: mamy plan B, by zapobiec ewentualnej energetycznej katastrofie

Infrastruktura krytyczna odpowiedzialna za ogrzewanie ukraińskich domostw jest obecnie przygotowana w 60 procentach – powiedziała wiceminister infrastruktury wiceminister rozwoju społeczności, terytoriów i infrastruktury Ukrainy Oleksandra Azarkhina. – Mamy czas do zimy, by przygotować się w 100 procentach – podkreśliła.

Wiceminister rozwoju Ukrainy podkreśliła, że jednym z głównych priorytetów Ukrainy pozostaje odpowiednie zabezpieczenie obiektów infrastruktury krytycznej, które od wybuchu wojny na pełną skalę są na celowniku Rosji. – Przede wszystkim musimy odnowić i zabezpieczyć infrastrukturę krytyczną Ukrainy na wypadek kolejnych ataków – powiedziała wiceminister.

Pytana o finansowanie napraw i zabezpieczania obiektów infrastruktury krytycznej wyjaśniła, że pokrywane są, w ramach budżetu Ukrainy, z Funduszu na rzecz Likwidacji Skutków Zbrojnej Agresji. – By zapewnić bezpieczeństwo naszym obywatelom, w pierwszej kolejności zajmujemy się najbardziej krytycznymi obiektami – tłumaczyła wiceminister.

Podkreśliła, że dotychczas ok. 500 mld hrywien (blisko 136 mln dolarów – przyp. red.) zostało przeznaczonych na remont zniszczonej przez Rosjan infrastruktury krytycznej. Jak dodała, część z pożyczki Banku Światowego została przekierowana właśnie na ten cel. – Być może nie odbywa się to tak szybko jakbyśmy chcieli, ale wspólnymi siłami przygotowujemy się do nadchodzącego sezonu zimowego – wyjaśniła wiceminister.

Azarkhina nie ujawniła dokładnych danych, co do odnowionych do tej pory obiektów infrastruktury krytycznej. Zdradziła jednak, że na 1 sierpnia stan przygotowania infrastruktury odpowiedzialnej za ogrzewanie ukraińskich domostw, to ponad 60 proc. – Przedsiębiorstwa ciepłownicze są przygotowane na ponad 60 procent. Odnowiono 435 z 716 obiektów dostarczających ciepło. Musimy pamiętać, że 27 procent infrastruktury krytycznej, którą trzeba naprawić znajduje się na okupowanym terytorium – podkreśla.

– Mamy czas do zimy, by przygotować nasz system na sezon grzewczy w 100 procentach. Ale nawet wówczas nie będzie to oznaczało, że wszystko zostało już naprawione i wyremontowane. Mówimy tu o sytuacji, w której przedsiębiorstwa będą w stanie zapełnić ciepło obywatelom – zaznaczyła Azarkhina.

Podkreśliła też, że dzięki pomocy sojuszników Ukraina jest przygotowana i w razie potrzeby będzie mogła zapobiec katastrofie energetycznej. – Dzięki naszym partnerom jesteśmy przygotowani i mamy plan B, by zapobiec ewentualnej energetycznej katastrofie. Mamy na przykład przenośne kotłownie i inne rozwiązania, by móc szybko reagować na różne scenariusze – stwierdziła.

Zaznaczyła, że rząd ukraiński w planach na nadchodzącą zimę, bierze pod uwagę niesprzyjające warunki atmosferyczne. – Mamy świadomość, że zima 2023-2024 może być cięższa niż poprzednia, ze względu na warunki pogodowe i związane z nimi ataki ze strony Rosji. Bardzo ważną kwestią dla Ukrainy pozostaje obrona przeciwlotnicza i ochrona naszego nieba. Od tego w dużej mierze zależy również bezpieczeństwo energetyczne kraju – wskazała wiceminister. Dodała, że doświadczenie, które Ukraina zdobyła podczas ubiegłej zimy pomoże w przygotowaniach do nadchodzącego sezonu grzewczego.

7:12 Kolejny atak drona w Moskwie, odłamki maszyny spadły na budynek centrum kongresowego

W piątek nad ranem w Moskwie odnotowano kolejny w ostatnich tygodniach atak przy pomocy drona; maszynę zestrzelono, a jej odłamki spadły na budynek centrum kongresowego Ekspocentr na terenie dzielnicy biznesowej Moscow City – poinformowała niezależna rosyjska telewizja Nastojaszczeje Wriemia za merem Moskwy Siergiejem Sobianinem.

Uszkodzona została jedna ze ścian budynku. Nikt nie zginął ani nie został ranny. W związku z incydentem tymczasowo zamknięto przestrzeń powietrzną nad moskiewskim lotniskiem Wnukowo – przekazały władze rosyjskiej stolicy, cytowane przez opozycyjne media.

W ostatnich tygodniach i miesiącach w Moskwie oraz w okolicznych miastach doszło do wielu nalotów bezzałogowców. Władze na Kremlu uważają, że są to ukraińskie operacje związane z trwającą inwazją Rosji na sąsiedni kraj.

Ostatni taki przypadek odnotowano 11 sierpnia, gdy bezzałogowiec eksplodował w zachodniej części Moskwy. Również wówczas Sobianin powiadomił, że maszyna została zestrzelona, a w konsekwencji incydentu nikt nie ucierpiał. Pięć dni później grupa dronów miała zostać zneutralizowana w obwodzie kałuskim, regionie graniczącym z obwodem moskiewskim.

0:15 Zatwierdzono wysłanie F-16 na Ukrainę z Danii i Holandii

Stany Zjednoczone zatwierdziły wysłanie myśliwców F-16 na Ukrainę z Danii i Holandii, jak tylko zakończy się szkolenie pilotów – podał w czwartek wieczorem Reuters, powołując się na amerykańskie władze.

– Piszę, aby wyrazić pełne poparcie Stanów Zjednoczonych zarówno dla transferu myśliwców F-16 na Ukrainę, jak i dla szkolenia ukraińskich pilotów przez wykwalifikowanych instruktorów F-16 – napisał sekretarz stanu USA Antony Blinken w liście do swoich duńskich i holenderskich odpowiedników, którego kopię widział Reuters.

Waszyngton oficjalnie zapewnił Danię i Holandię, że Stany Zjednoczone przyspieszą zatwierdzenie wszystkich niezbędnych wniosków stron trzecich o transfer F-16 na Ukrainę, tak aby Kijów otrzymał myśliwce po przeszkoleniu pilotów.

– Niezwykle ważne jest, aby Ukraina była w stanie bronić się przed trwającą rosyjską agresją i naruszaniem jej suwerenności – dodał Blinken.

Wcześniej szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba oznajmił, że „wkrótce nadejdą dobre wiadomości na temat przekazania Ukrainie samolotów F-16”.

Ministrowie z 11 państw NATO powołali w lipcu na szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie koalicję w celu szkolenia ukraińskich pilotów i mechaników w użyciu i obsłudze myśliwców F-16.

PAP/ol/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj