W Polsce na nerki chorują ponad cztery miliony osób, ale 90 proc. z nich w ogóle o tym nie wie i przez lata się nie leczy. Dlaczego tak jest? Między innymi na ten temat Joanna Matuszewska rozmawiała z prof. Zbigniewem Heleniakiem, internistą, nefrologiem, transplantologiem z Katedry i Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
– Choroba nerek w większości sytuacji nie boli. Dowiadujemy się o niej, gdy choroba jest zaawansowana i coś zaczyna boleć. Jeśli choroba postępuje przewlekle, to objawy pojawiają się dopiero w zaawansowanych stadiach, których można uniknąć, badając się wcześniej – podkreślał prof. Heleniak.

Prof. Zbigniew Heleniak (Fot. Radio Gdańsk/Pola Malańska)
Jak wyjaśnił lekarz, osoby z chorobami współistniejącymi mają większe ryzyko wystąpienia przewlekłej choroby nerek.
– Jeśli chory jest pod opieką lekarską z powodu nadciśnienia lub cukrzycy, powinno się wykonać u niego badanie przesiewowe w kierunku obecności choroby nerek. Chory nie ma objawów, a my już sprawdzamy, czy on ma uszkodzone nerki. To bardzo proste, tanie badania krwi na poziom kreatyniny oraz moczu pod kątem wystąpienia zaburzeń takich jak obecność erytrocytów w białku moczu. Leczenie tzw. nefroprotekcyjne może wprowadzić nawet lekarz rodzinny – tłumaczył.
Posłuchaj całej audycji:
ua





