Piłka nożna była uważana za sport plebejski. Historyk sportu: „Długo się cywilizowała”

O piłce nożnej mówiło się, że to sport dla dżentelmenów, w który grają chuligani. W odróżnieniu od rugby, które było dyscypliną dla chuliganów, ale uprawianą przez dżentelmenów. Początki piłki były bardzo burzliwe – przekonywał na antenie Radia Gdańsk Mariusz Machnikowski. Audycję „Co za historia” prowadził Wojciech Suleciński. Mariusz Machnikowski, były dziennikarz naszej stacji i historyk sportu z Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku opowiadał o historii piłki nożnej w Europie.

SZCZĄTKOWE POCZĄTKI PIŁKI

Europejskie władze piłkarskie dość długo nie miały pomysłu, jak zagospodarować reprezentacyjny potencjał piłki nożnej w rozgrywkach o mistrzostwo starego kontynentu. Do zmagań drużyn europejskich dochodziło w postaci szczątkowej podczas igrzysk olimpijskich na początku XX wieku. Już w 1906 roku Grecy zorganizowali tzw. Igrzyska Międzyolimpijskie. Tam odbył się turniej piłki nożnej z udziałem drużyn europejskich.

– Potem w 1908 i 1912 także rywalizowano. Natknąłem się nawet na informację, że w reprezentacji Danii, która wówczas była potęgą, grał noblista i znakomity chemik. Potem jednak zacząłem szperać i okazało się, że raczej chodziło o któregoś z jego braci, a nie o niego – opowiadał Machnikowski.

PIŁKA NOŻNA NA MARGINESIE

Według eksperta próby olimpijskie były dodatkowo próbą uszlachetnienia piłki nożnej, ponieważ sport ten przez długi czas uważany był za dyscyplinę plebejską i pozostającą na marginesie innych sportów, uważanych wówczas za ważniejsze i szlachetne.

– Piłka nożna długo się cywilizowała. Nawet na poważnych imprezach dochodziło do rozmaitych skandali, które można by mnożyć. Drużyny schodziły z boiska, sędziowie oszukiwali. Wreszcie udało się to jakoś ogarnąć – mówił gość Radia Gdańsk.

Jeśli chodzi zaś o korzenie europejskiej piłki na Wyspach Brytyjskich, to Anglicy bardzo długo nie byli zainteresowani rywalizacją z kimkolwiek. – Wyznawali oni sformułowaną przez jednego z polityków zasadę dumnej i cudownej izolacji. Wreszcie, kiedy zaprosili Węgrów i przegrali trzy do sześciu, musieli porzucić swą dumę i przyznać, że wcale tacy wspaniali nie są i zacząć uczestniczyć w normalnej rywalizacji – wspominał rozmówca Wojciecha Sulecińskiego.

PUCHAR NARODÓW EUROPY

W połowie lat 50. wystartowały rozgrywki klubowe o mino najlepszej drużyny w Europie. Potem doczekaliśmy się roku 60, kiedy to odbyły się pierwsze mistrzostwa Europy. Ich finały rozegrano we Francji. Aż do ’76 roku brały w nich udział tylko cztery drużyny, a więc grano tylko cztery mecze. Dlatego tak bardzo trudno było się do tych rozgrywek dostać.

Nazwa Mistrzostwa Europy zaczęła obowiązywać dopiero w 1968 roku. Wcześniej wydarzenie nosiło miano Pucharu Narodów Europy. Nie wszystkie federacje piłkarskie wzięły wówczas udział w pierwszych eliminacjach. – Polacy od razu trafili na ścianę, bo w pierwszej rundzie trafili na reprezentację Hiszpanii, która strzeliła nam cztery bramki i przegraliśmy wówczas 4:2 – wspominał Mariusz Machnikowski.

POWTÓRZYĆ OSIĄGNIĘCIE

– My się teraz bardzo zachłystujemy tym, że Polska po raz trzeci w historii bierze udział w Euro. Powiedzmy sobie jednak szczerze: osiem lat temu wreszcie zakwalifikowaliśmy po raz pierwszy do mistrzostw, w których brało udział 16 drużyn. Żeby powtórzyć to osiągnięcie, musimy wyjść z grupy, bo wtedy zostanie także 16 drużyn. Cztery lata temu nie musieliśmy się nigdzie kwalifikować, bo byliśmy współgospodarzem i udział mieliśmy w pakiecie.

Anna Moczydłowska

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj