Piotr Duda, przewodniczący Solidarności

– Tu nie chodzi o to, żeby rząd się nas przestraszył. Chodzi o to, żeby wreszcie stuknął się w głowę i doszedł do wniosku, że ze stroną społeczną należy rozmawiać. Do tej pory wszystkie rozwiązania wprowadzał dyktatem – w ten sposób planowane, jesienne akcje protestacyjne Solidarności podsumowuje jej przewodniczący Piotr Duda. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie przewodniczący. Witam.
Piotr Duda: Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu.

AM: Pan z kolegami z Solidarności, OPZZ i związków zawodowych chce obalić rząd?
PD: Nie. To się tak jakoś przyjęło, że Piotr Duda chce obalić rząd. Piotr Duda chce rozmawiać i prowadzić dialog. Jeżeli z drugiej strony nie ma dobrej woli do dialogu, to trzeba sobie drugą stronę do dialogu zmienić. Tylko tyle.

AM: Czyli lepiej byłoby obalić ten rząd?
PD: Nie. Lepiej by było rozmawiać i nie stosować ze strony ani związków zawodowych, ani strony rządowej dyktatur. Ale po tym pierwszym spotkaniu, które odbyło się z udziałem pana premiera Tuska, jestem pesymistą jeżeli chodzi o jakiekolwiek dojście do porozumienia w bardzo ważnych sprawach pracowniczych. Stąd te słowa, które Pani mówi. Czy to jest obalenie rządu, czy zmiana drugiej strony w negocjacjach – to na to samo wychodzi.

AM: Jesienią jakieś protesty, manifestacje? Bo rozumiem że czekacie do jesieni?
PD: Jesteśmy w trakcie referendum w zakładach pracy w całej Polsce. Członkowie Solidarności wypowiadają się w kilku punktach, szczególnie w takich jaką chcą mieć akcje. Bo czy ona będzie, to już jest sprawa przesądzona. Oczywiście zawsze można się z tego wycofać, bo przecież będziemy jeszcze mieli drugą turę rozmów. Czy to ma być strajk generalny, czy to ma być akcja demonstracyjna w Warszawie, czy może jedno i drugie. W międzyczasie też będą akcje kroczące. Dzisiaj jest akcja protestacyjna przed Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu. Nie wiadomo jak ona się skończy, także kolejne regiony też podejmują decyzje. Ale czekamy właśnie na wyniki referendum w zakładach pracy. 19 i 20 czerwca w Gorzowie Wielkopolskim jest posiedzenia komisji krajowej i wtedy będą podejmowane konkretne decyzje.

AM: Myśli Pan, że tym razem rząd się was przestraszy? Była taka dosyć głośna manifestacja w Warszawie i mamy to co mamy. Strajk generalny na Śląsku też był.
PD: To nie chodzi o to, żeby rząd się nas przestraszył, tylko żeby wreszcie rząd stuknął się w głowę i doszedł do wniosku, że ze stroną społeczną trzeba rozmawiać, a nie wprowadzać od razu różnego rodzaju rozwiązania dyktatur. Pan premier mówi, że ja stosuję dyktat, stawiając warunki, że siądziemy do rozmów jeżeli wycofa projekt ustawy o elastycznym czasie pracy z Sejmu. A przecież ten rząd od 6 lat prowadzi dyktat, forsując kolejne rozwiązania. Chociażby 67 czy elastyczny czas pracy, nawet poza komisją trójstronną. Oni nas tylko o tym informują, nie rozmawiając z nami na ten temat. Dzisiaj także ustawa antykryzysowa, która będzie na Radzie Ministrów.

AM: Dzisiaj miała być omawiana.
PD: Pewne paragrafy z tej ustawy, chociażby to, że my chcemy żeby było konkretne parametry, nie zostały przez stronę rządową uwzględnione. Po prostu oni wiedzą, co jest lepsze i pchają to do przodu.

AM: Ale czy to nie jest też tak, że związkowcy mają też swoje racje i nie chcą dyskutować? Pytam m.in. o kwestię płacy minimalnej. Bo wczoraj też był taki komunikat komisji trójstronnej pracodawcy-związkowcy, że się nie dogadaliście w sprawie wzrostu płacy minimalnej. Chcecie wzrostu po o 120 złotych, tak?
PD: Tak.

AM: A rząd jest skłonny podobno, bo nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska, o około 80 złotych.
PD: Ale to łaski nie robi. Pan minister Męcina w Katowicach na tym Europejskim Forum Gospodarczym rzucił hasło 88 złotych, bo tak wynika w tej chwili z wyliczeń samych wszystkich parametrów, które są do tego wzięte pod uwagę. To tutaj łaski nie robią, bo to wynika z ustawy. My chcemy negocjować więcej. Koszty utrzymania w tej chwili są większe. Mówimy o 1720 złotych brutto, ale doskonale Pani wie, że ludzie żyją za netto. I naprawdę ta sytuacja zmniejszenia popytu wewnętrznego jest właśnie spowodowana tym, że ludzie mają coraz mniej pieniędzy, że pracownicy, którzy pracują ciężko cały miesiąc idą pod koniec miesiąca do opieki społecznej, bo im nie starcza na życie. Pani doskonale o tym wie.

AM: Ja o tym wiem. Ale globalnie to też jest kłoda dla gospodarki. Pan też to wie. Mamy coraz większe bezrobocie. Już nie będę mówić o bezrobociu wśród młodych, bo młodzież nie może znaleźć pracy. Takie podwyższenie płacy minimalnej zawsze jednak podwyższa koszty pracy.
PD: Powiem Pani i Państwu tak, że od kiedy zasiadam w komisji trójstronnej nie tylko pracodawcy zawsze mówią, że płaca minimalna jest za duża. Było 800 złotych – za duża. 1000 złotych – za duża. Gdybyśmy ustępowali, to płaca dziś byłaby na poziomie 900 złotych. Oni zawsze będą narzekać. A dzisiaj stoją ramię w ramię z rządem. Dzisiaj polski rząd jest nie pro-pracowniczy, tylko jest lobbystą pracodawców. I to jest najgorsze. Pani mówiła wcześniej, że musi być jakiś krok do tyłu ze strony związkowej. Przez te 6 lat rządów pana premiera Tuska rząd i pracodawcy nie ustąpili w niczym. Nawet rok 2009, gdzie zgodziliśmy się na pakiet antykryzysowy. Dobra wola, mój poprzednik podpisał ten pakiet antykryzysowy. Były dwa punkty bardzo ważne dla nas. Dla pracodawców był to oczywiście elastyczny czas pracy. Myśmy mieli punkty dojścia płacy minimalnej do poziomu 50 procent. I drugi – walka z umowami na czas określony. Dzisiaj jesteśmy rekordzistą w Europie. I co?

AM: Mówi Pan o umowach śmieciowych.
PD: Nie, bo umowy na czas określony to nie są śmieciowe. I co? Na tym spotkaniu przypomniałem to pracodawcom i panu premierowi. Głowy spuszczali. Mówię „drugi raz nie damy się oszukać, wyście korzystali z elastycznego czasu pracy.” Te punkty pod którymi oni się podpisali, to oczywiście niektórzy pracodawcy nawet żartowali „może to nie mój podpis”.

AM: Ale może teraz premier będzie bardziej skłonny do jakichś ustępstw? Bo widzi Pan, że sondażowo trochę słabnie Platforma Obywatelska. Mówi się, że jest jakiś kłopot w rządzie.
PD: Wie Pani co? Ja bym chciał, żeby pan premier nie był skłonny do ustępstw tylko dlatego, że mu spadają słupki, tylko żeby był przekonany, że my naprawdę chcemy rozmawiać merytorycznie. I że podwyższenie płacy minimalnej do 50 proc. lub walka z umowami śmieciowymi nie obniży standardów pracy. Nie będzie poprzez to większego bezrobocia, bo przykład hiszpański pokazuje, że tam, gdzie jest największa elastyczność w pracy prowadziła do tego, że i tak bezrobocie jest na poziomie prawie 40 proc., a wśród ludzi młodych nawet i do 60 proc. Także to nie jest tak. My w Polsce musimy dotrzymywać pewnych standardów pracy. Musimy się wspólnie z rządem zastanowić nad jednym, nad ustawą o zamówieniach publicznych. To jest patologia. Jeżeli tylko są brane pod uwagę cena…

AM: …najniższa.
PD: Najniższa. To doprowadza do tego, że ci przedsiębiorcy, którzy przestrzegają prawa pracy, ustawy o funduszu socjalnym, przegrywają kolejne przetargi, bo stają pseudoprzedsiębiorcy, którzy obniżają koszty, mają pracowników na zasadzie samozatrudnienia albo na tzw. śmieciówkach. I to jest patologia.

AM: A ma Pan odpowiedź z kancelarii premiera, jak tam u nich ze śmieciówkami?
PD: Nie mam. Ja się poddałem tej kontroli. I to jest dla mnie ważne.

AM: Zdenerwował się Pan zarzutem, że ktoś tam u was na śmieciówkach jest?
PD: Bo ja nie mogę być hipokrytą. Jeżeli piętnuję tego rodzaju umowy, to sam muszę być wzorem. I tak jest. Poddałem się kontroli. Mało tego, w naszych spółkach już jest po kontroli inspekcji pracy. Wszystko jest jak Bóg przykazał. I będę tego samego żądał od szczególnie instytucji państwowych.

AM: A jak to jest z tymi Pańskimi zarobkami? Ostatnio się media Panu przyglądały. Pan uważa, że zarabia za dużo w związku?
PD: Pani redaktor, ja wiem, że moje działania będą potęgować ataki na mnie. Uchwała finansowa w związku obowiązuje od kilkunastu lat. Takie wynagrodzenie pobierał i pan przewodniczący Śniadek, i pan przewodniczący Krzaklewski. Ja go nie ustalam. Ustala go zjazd delegatów. I tak wygląda moje wynagrodzenie. Moje mieszkanie służbowe. A co ja mam spać w Gdańsku na dworcu kolejowym lub pod biurkiem? Że mam samochód służbowy. Mam jeździć jak pan były poseł Suski na koniu? To by mnie oskarżyli o to, że się znęcam nad zwierzętami. Bo jak ja w rok robię 150 tysięcy kilometrów.

AM: Ale wie Pan związkowiec marynarki w Hiszpanii kupuje. To po prostu się ludziom może nie podobać.
PD: No tak, w Hiszpanii… Tego rodzaju ataki bez sensu, tak jak mówiłem wcześniej… Mogła jeszcze pani redaktor napisać w gazecie Wprost, że mam każde weekendy wolne i wtedy sobie latam na księżyc. To jest taka sama prawda itd. Wynagrodzenie wynika z tego, że tak ustalili delegaci. Członkowie związku wiedzą, jakie jest moje wynagrodzenie. Tylko tyle. Brali to tak samo moi poprzednicy. I nikt z tego nie robił, przepraszam bardzo, żadnej afery. Bo tu nie ma żadnej afery. Można powiedzieć tak, że Duda w ogóle nie powinien brać wynagrodzenia. A gdyby poszedł do opieki społecznej po zapomogę, to by powiedzieli „patrzcie, skandal, idzie sobie po zapomogę do opieki społecznej”. Tak mi się jakoś wydaje, że my jako działacze związkowi nie powinniśmy w ogóle pobierać wynagrodzenia, chodzić w workach jutowych, nie prowadzić działalności gospodarczej, a z budżetu państwa nie mamy ani złotówki. Nie pchać się do polityki, bo jak cokolwiek, jakieś spotkanie z politykami, to jest od razu pchanie się do polityki. W ogóle jesteśmy dyskryminowani, trędowaci w Polsce.

AM: A propos polityki. Pan trochę kibicuje PiS i Jarosławowi Kaczyńskiemu, patrząc na te sondaże, że im tam rośnie?
PD: Cieszę się, że tak to wygląda.

AM: Z czego Pan się cieszy? Między Panem, a Jarosławem Kaczyńskim to chyba chemii wielkiej nie ma.
PD: Ja jestem tym zdziwiony, że takie sondaże są. Szczególnie, że spada Platformie, bo przecież rok temu 11 maja, po tym jak sejm przegłosował ustawę o 67, powiedziałem, że to jest początek końca Platformy Obywatelskiej i że społeczeństwo o tym nie zapomni i im nie wybaczy tego, co zrobili.

AM: A jak to będzie z tymi protestami we wrześniu? Bo ja czytam dzisiaj w Wyborczej, że równocześnie PiS chce zorganizować dużą manifestację. To m.in. poseł Jaworski organizuje. Podobno rozmawialiście o tych zbieżnych terminach na imieninach u biskupa Głódzia. I co doszliście do porozumienia, żeby zrobić to razem czy nie?
PD: Rozmawialiśmy na luzie tylko w tej sprawie, także my nie wiemy kiedy będzie ta demonstracja i jak ona będzie wyglądała. Może się okazać, że będzie w pierwszej kolejności strajk.

AM: Ale podobno odbierzecie PiS siłę przekazu, jeśli zorganizujecie swoją manifestację.
PD: Związek zawodowy Solidarność jest niezależny, samorządny. PiS też jest partią, która nie jest uzależniona względem związku zawodowego Solidarność. I partia, i związek będą podejmowały decyzje autonomiczne w tym temacie.

AM: Ale razem nie?
PD: Niewykluczone. Ja nie mówię, że nie. Ale najpierw musimy zebrać wyniki referendum czego chcą członkowie związku zawodowego Solidarność. Jeszcze to skoordynować z kolegami z OPZZ i forum. I później zobaczymy. Jak PiS będzie chciał, to może się do tego przyłączyć.

AM: A nie że wy do nich tylko oni do was mogą się przyłączyć? Bo to może pójść o to, kto do kogo się przyłączył. Wie Pan jak to jest w polityce.
PD: To Pani powiedziała.

AM: A Pan się trochę przysłuchuje tej wojence Wałęsy, Borusewicza, Krzywonos i innych o to kto był ważniejszy w strajku w 80 roku?
PD: Ja już się na ten temat wczoraj wypowiadałem. Powiem w taki sposób, że…

AM: Uśmiecha się Pan.
PD: …jest mi przykro.

AM: Nie uśmiecha się.
PD: Nie, jest mi przykro, że tak się po prostu dzieje. Powiem tak, że największym wrogiem Lecha Wałęsy jest sam Lech Wałęsa. I tylko tyle. Ja bym chciał, żeby Lech Wałęsa, pani Krzywonos, pan marszałek Borusewicz wspierali mnie w działaniach, które w tej chwili robię. O te postulaty, których oni nie zrealizowali. Tu się dzieje całkowicie coś innego. Także jest mi po prostu przykro.

AM: A wspierają?
PD: Nie, nie wspierają. Kłócą się między sobą kto był ważniejszy w 80 roku.

AM: Dziękuję bardzo.
PD: Dziękuję bardzo.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj