Specjalista: „Szkodliwe odpady w Port Service są dobrze zabezpieczone. I sukcesywnie likwidowane”

Firma nie składuje, a magazynuje odpady – takie jest stanowisko Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Gdańsku w sprawie skażonej ziemi przechowywanej na terenie zakładu Port Service. – Odpady leżą w cywilizowanych warunkach – zapewnia Jarosław Stańczyk. Naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku był gościem Agnieszki Michajłow w Rozmowie Kontrolowanej.

NIE SKŁADUJE, A MAGAZYNUJE

Kolegium postanowiło, że nie będzie kary za składowanie skażonej ziemi z Ukrainy przez gdańską firmę Port Service. Uznało, że spółka zajmująca się utylizacją odpadów nie musi płacić ośmiu milionów złotych, które nałożył marszałek województwa. Nie musi, bo w opinii kolegium nie składuje, a magazynuje odpady.

– Jaka jest różnica – dopytywała prowadząca. – Wobec obowiązujących przepisów magazynowanie to chwilowe przetrzymywanie przed poddaniem dalszej obróbce – w tym przypadku przed spaleniem tych odpadów. Natomiast składowanie to końcowy etap pozbycia się odpadów – wyjaśnił gość.

Choć proceder trwa wiele lat prawnicy uznali, że to jest w dalszym ciągu magazynowanie. – Uznano, że składowanie miałoby miejsce jako ten ostateczny element, ale ponieważ firma spala w dalszym ciągu odpady, to jest to magazynowanie, na które w tak zwanym pozwoleniu zintegrowanym jest zgoda. Dlatego kolegium przyznało podwyższoną opłatę – wyjaśnił Stańczyk.

WSZYSTKO JEST ZABEZPIECZONE

Gość Rozmowy Kontrolowanej zapewnił, że ziemia leży w tej chwili w „cywilizowanych warunkach”. Jest taca składowa specjalnie do tego przystosowana i zabezpieczona przed odciekami. Sprawa trwa od 2012 roku, kiedy na jaw wyszły nieprawidłowości związane ze składowaniem skażonej ziemi.

– Kiedy sprawa została nagłośniona, te odpady leżały wszędzie. Ilość, którą przyjęto z Ukrainy, nie mieściła się na placach składowych. Były kary, postępowanie administracyjne. To zostało naprawione w zdecydowany sposób. Około 2300, 2400 to jest teraz składowanych – tłumaczył naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku.

Według informacji, które WIOŚ dostaje z zakładu, ziemia jest małopalna, a substancji niebezpiecznych jest kilka procent. – Sama ziemia się nie pali. Dlatego oni spalają to z innymi odpadami, które mają większą wartość energetyczną.

FIRMA MONITOROWANA

Firma zajmuje się głównie utylizacją odpadów medycznych. Czy WIOŚ na stałe kontroluje Port Service po tej głośnej wpadce? – Zeszłoroczne kontrole nie wykazały większych nieprawidłowości. Jest prowadzony ciągły monitoring jakości powietrza, ilości wsadów. Dosyć dokładnie prowadzone są remonty, niezbędne wymiany, oczyszczenia instalacji podczyszczającej spaliny – tłumaczył Jarosław Stańczyk.

Okoliczni mieszkańcy co jakiś czas jednak narzekają na smród. – To jest trudne do oszacowania, ponieważ nasz nos jest najlepszym organem. Powonienie odbiega od najlepszych urządzeń i tutaj jest problem. Reagujemy, reagowaliśmy i będziemy, sprawdzamy czy nie ma awarii, a dodatkowo prowadzimy ciągły monitoring. W razie awarii inspektor bezpośrednio zagląda do komputera urządzeń, które monitorują wszystko w trybie 24/7. Ale takie awarie są sporadyczne – mówił gość Radia Gdańsk.

PRZENOSINY RACZEJ NIEGROŹNE

Port Service deklaruje chęć przeniesienia siedziby do innej części miasta. Da się to bezpiecznie przeprowadzić? Jeśli słyszę, że przez tyle lat ta ukraińska ziemia wciąż tam leży… – zastanawiała się Agnieszka Michajłow.

Gość Radia Gdańsk zapewnił, że ziemia jest odcięta od środowiska. To żelbetowa płyta zapatrzona w kanalizację w obiegu zamkniętym. Jego zdaniem tutaj nie powinno być problemów. – W każdym wypadku likwidacji takiej instalacji przy przenoszeniu jest obowiązek zbadania tego, co jest w ziemi, w pierwszej warstwie wodonośnej i ewentualnie rekultywacji tych terenów – dodał.

SYF POD KONTROLĄ

Prowadząca poruszyła także temat, który w 2012 roku wzbudził wiele kontrowersji. Żwirownia w Ełganowie to miejsce, w którym zamiast wydobywać tylko i wyłącznie żwir, składowano odpady niebezpieczne, między innymi zw wspomnianej firmy Port Service. Jak powiedział Stańczyk, trwa postępowanie na szczeblu administracyjnym.

– Potocznie mówiąc: Syf w tej ziemi jest – pytała dziennikarka Radia Gdańsk. – Jest, ale staramy się, żeby był pod kontrolą. WIOŚ ze swojej strony nie bardzo ma tam możliwości prawne. Natomiast robimy monitoring wód podziemnych pierwszej warstwy i wód powierzchniowych przepływających w okolicy tego składowiska. W tej chwili nie mieliśmy większych problemów i te zanieczyszczenia ani nie rosną, ani nie maleją. Nawet powoli zmniejszają się stężenia substancji – wyjaśnił specjalista.

Maria Anuszkiewicz/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj