Członkini Komisji Śledczej ds. Amber Gold: „Moja teza? Firma miała parasol ochronny „

Prawdopodobnie 6 maja zapadną wyroki w sprawie Amber Gold. Marcinowi i Katarzynie P. grozi nawet 25 lat więzienia. Czy w trakcie trwającego 3 lata procesu oraz działającej specjalnej komisji nasza wiedza na temat tej afery się powiększyła? O to zapytaliśmy członkinię sejmowej Komisji Śledczej ds. Amber Gold  – Iwonę Arent.

Gościem Piotra Kubiaka była posłanka Prawa i Sprawiedliwości i członkini sejmowej Komisji Śledczej ds. Amber Gold – Iwona Arent.

– Amber Gold była firmą z parasolem ochronnym wszystkich instytucji, począwszy od policji, prokuratury, po urzędy skarbowe i Urząd Kontroli Skarbowej – mówiła Iwona Arent. 

– Komisja ustaliła, że syn premiera Donalda Tuska, Michał Tusk był zatrudniony w tej firmie. Przypuszczamy, że właśnie po to, żeby takie instytucje bały się robić jakiekolwiek kontrole. Poza tym Marcin P. zaraz po zatrzymaniu w prokuraturze chciał zeznawać i zostać takim małym świadkiem koronnym. W tym wypadku zawiniła prokuratura, która nie dała na to zielonego światła. Przez to Marcin P. przestał mówić i do dzisiaj nie wskazuje osób, z którymi był powiązany – dodała posłanka. 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj