Członek komisji śledczej ds. Amber Gold: Wyrok nie rekompensuje strat osób, które zainwestowały oszczędności życia

– Dla ludzi, którzy zostali poszkodowani, to są za małe wyroki. Ja również oceniam to podobnie. Przede wszystkim Marcin P. połowę z tej zasądzonej kary już ma sobą. Zgodnie z polskim prawem, za jakiś czas może ubiegać się o zwolnienie. To niesprawiedliwe, bo kary muszą być dotkliwe – mówiła posłanka Prawa i Sprawiedliwości i członek komisji ds. Amber Gold Iwona Arent na antenie Radia Gdańsk.


W środę 16 października Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał twórcę Amber Gold Marcina P. na 15 lat więzienia, a jego małżonkę na łączną karę 12 lat i 6 miesięcy więzienia. – Dla ludzi, którzy zainwestowali setki tysięcy złotych, dorobek swojego życia, ta kara nie rekompensuje strat. Oszukani na pewno woleliby odzyskać pieniądze. A wygląda na to, że syndyk nie znalazł tych pieniędzy. One zostały przez ukaranych puszczone lekką ręką – oceniła Iwona Arent w rozmowie z Piotrem Kubiakiem.

– Sama pani prokurator mówiła, że te wyroki są zbyt niskie. Liczę na to, że je zaskarży. Wyrok, który zapadł w I instancji nie jest prawomocny, więc jeszcze wszystko może się wydarzyć – kontynuowała Iwona Arent.

WIĘCEJ WINNYCH?

Zdaniem Iwony Arent, karę powinny ponieść także inne osoby, które zawiniły sprawie Amber Gold. – Dopuszczono do sytuacji, że Marcin P. zbudował firmę, która oszukała wielu ludzi, a także próbował oszukać państwo polskie, prawie doprowadzając do upadku Polskich Linii Lotniczych LOT. Jako komisja zgłosiliśmy 29 wniosków o ściganie innych osób. Wiem o tym, że w prokuraturze badane są już sprawy 20 osób – podkreślała.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj