Unia nie wspiera państw przyjmujących uchodźców. Politolog: „Będzie to rozgrywane politycznie”

– To, co się dzisiaj dzieje, jest elementem nacisku politycznego, ale też gry ekonomicznej – mówił na naszej antenie dr Łukasz Wyszyński, politolog z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, komentując brak dodatkowych funduszy unijnych dla państw przyjmujących uchodźców. Rozmowę z „Gościem Dnia Radia Gdańsk” przeprowadził Piotr Kubiak, który pytał również między innymi o ewentualne przedterminowe wybory w Polsce.

– Ostatnich kilkadziesiąt dni było czasem dynamicznych zmian dla polityki zagranicznej bezpieczeństwa Niemiec, które doznały bardzo bolesnego przebudzenia. Ich dotychczasowa polityka się załamała, potem musieli przestawić się na wspólny front państw zachodnich. Teraz z jednej strony Berlin chce zrewidować stosunki z Rosją, ale nie aż tak, jak chcieliby tego inni sojusznicy – zauważył dr Łukasz Wyszyński.

– Pomoc Polski, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych jest zdecydowanie bardziej jednoznaczna. Niemcy muszą kalkulować inne interesy, w tym ekonomiczne, związane z dostawą surowców energetycznych. Widzimy, że część państw europejskich w bardziej zdecydowany sposób przekazuje sprzęt wojskowy Ukrainie. Są też państwa, które robią to w sposób bardziej ostrożny i zbiurokratyzowany. Niewątpliwie do tych państw należą Niemcy – podkreślał.

Gość Dnia odniósł się również do obecnej sytuacji w Unii Europejskiej. Polska chce, aby Unia wsparła ją finansowo, by kontynuować udzielanie pomocy uchodźcom z Ukrainy. Urzędnicy unijni mają jednak inną opinię na ten temat.

– Polsce zależy na tym, żeby Unia Europejska utworzyła dodatkowy fundusz, na który zgodzą się państwa członkowskie. Polityka finansowa UE w tej chwili również przeżywa bardzo trudny okres. Instytucje unijne wskazują na elastyczność w wydatkowaniu środków z innych projektów, ale te kwoty są łataniem potrzeb ad hoc. Nam zależy na takim programie, jak w przypadku Turcji i uchodźców z Syrii – wyjaśnił.

– Polska jasno powołuje się na deklarowaną solidarność państw unijnych, a z drugiej strony mamy ostrożność finansową. Nie można uciec od tego, że Polska cały czas ma spór o tzw. praworządność z Komisją Europejską. Cały czas mamy sytuację związaną z tym, jak Polska artykułowała kwestie przyjmowania uchodźców podczas wcześniejszych kryzysów. To, co się dzisiaj dzieje, jest elementem nacisku politycznego, ale też gry ekonomicznej. Jest to problem spójności i jednolitości frontu europejskiego wobec wojny na Ukrainie – zaznaczył politolog.

Dr Wyszyński ocenił, że brak dodatkowych funduszy unijnych dla państw przyjmujących uchodźców jest elementem gry politycznej, związanej z dotychczasowymi sporami. – Pomimo wpływu ekonomicznego na Unię, pozycja polityczna Niemiec osłabła. Ciężko wyobrazić sobie, żeby Niemcy były w stanie jednostronnie prowadzić politykę. Polska również zabiega o to, aby nie być sama. Inne państwa unijne też przyjęły uchodźców z Ukrainy i został zapowiedziany wspólny front, aby artykułować te kwestie. W Unii Europejskiej będzie to rozgrywane politycznie. Przy obecnej sytuacji wydaje się, że powinny dominować interesy strategiczne. W pierwszej kolejności należy poradzić sobie z tym, co zagraża nam spoza Unii, a potem wrócić do starych sporów politycznych – zaznaczył.

– Perspektywa Londynu i Waszyngtonu na wojnę na Ukrainie jest jednoznaczna. Ich politycy wiedzą, że oczekujemy wsparcia. Z drugiej strony wojna na Ukrainie nie usuwa całego spektrum relacji politycznych, które panowały w Unii Europejskiej. Gdyby wojna na Ukrainie dalej eskalowała, to dużo łatwiej byłoby o kompromisy ponad podziałami politycznymi i ideologicznymi. Ponieważ jednak ta sytuacja dotyczy Ukrainy i państw sąsiadujących, wszystkie inne wątki polityczne nie zniknęły – komentował „Gość Dnia”.

Zdaniem politologa przedterminowe wybory nie sprzyjałyby partiom opozycyjnym. Według niego w najbliższym czasie w polityce będzie można dostrzec coraz więcej napięć, spowodowanych zbliżającą się kampanią wyborczą.

– Przedwczesne wybory są bardzo mało prawdopodobne. Gdybyśmy pobawili się w symulację, to najprawdopodobniej wygrałby je obóz Zjednoczonej Prawicy. Wybory nie są na rękę Platformie Obywatelskiej. Każda partia ma w tej chwili problemy, ale w PO mamy z jednej strony pozycję i misję Donalda Tuska, a z drugiej zapowiedzi strategii, która może uderzyć w lokalnych działaczy. Wchodzimy coraz bardziej w okres, kiedy przygotowania do kampanii wyborczej będą nabierały tempa. To będzie uwidaczniało napięcia w partiach – ocenił.

– W przypadku partii opozycyjnych pójście pod szyldem jednego bloku powoduje, że elektorat tych partii czuje się mniej zmobilizowany. Uzyskują one mniejsze poparcie, mniej miejsc i mniejsze finansowanie. Będziemy dużo słyszeli o zapowiedziach wspólnych list, ale będą o tym decydować kalkulacje dotyczącego potencjalnego poparcia. W sytuacji, gdy mamy jedną partię dominującą, wydaje się to mało prawdopodobne. To kolejny czynnik, który pokazuje, że w tym momencie wybory parlamentarne nie byłyby najlepszym rozwiązaniem dla opozycji – mówił dr Wyszyński.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj