Kto powinien zarządzać ECS? Czesław Nowak: reprezentując „Solidarność”, trzeba należeć do związku

„Polacy nie dorośli do niepodległości” – to kontrowersyjne słowa, jakie niedawno wypowiedział Basil Kerski, szef Europejskiego Centrum Solidarności (więcej >>>TUTAJ). Co o tej wypowiedzi sądzi stowarzyszenie, które zrzesza byłych członków „Solidarności”, działaczy opozycji antykomunistycznej oraz więźniów politycznych okresu powojennego?

W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Olga Zielińska rozmawiała na ten temat z Czesławem Nowakiem, prezesem Stowarzyszenia „Godność”.

– Zacznijmy od spraw przyjemnych, a mianowicie od tego, że Instytut Dziedzictwa Solidarności ma w końcu swoją siedzibę – po trzech latach od powołania przez ministra kultury i NSZZ „Solidarność”. Cieszy się pan z tego? – pytała Olga Zielińska.

– Bardzo się cieszę. Chciałbym jeszcze, aby pan minister doprowadził do zmiany statusu ECS, ponieważ obecnie obowiązująca umowa marginalizuje i Stowarzyszenie „Godność”, i „Solidarność”, i samego ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Za dużą władzę ma miasto i za dużą władzę ma marszałek województwa pomorskiego. Obecnie to oni decydują o wszystkim, co dotyczy Europejskiego Centrum Solidarności – mówił Czesław Nowak.

– Przypomnę, że miasto Gdańsk ma udziały w tej instytucji, a na oficjalnej stronie miasta Gdańska opublikowano niedawno wywiad z dyrektorem ECS, Basilem Kerskim. Mówił on m.in. o Lechu Wałęsie i osobach, które go krytykują. Powiedział, że „niektórzy ludzie, nie znając się na historii, używają jej do manipulacji i propagandy” – zauważyła prowadząca rozmowę.

– Chciałbym zadać pytanie i panu Kerskiemu, i przewodniczącemu „Solidarności”, i pani prezydent: jeśli oni odwołują się do „Solidarności”, mówią że Gdańsk jest miastem „Solidarności”, to kto z nich należy do „Solidarności” jako takiej? Bo ja ich nie widzę na uroczystościach i rocznicach. Jeśli się mówi „Solidarność” i ją reprezentuje, to trzeba sprawdzić, czy faktycznie dana osoba jest członkiem „Solidarności”. Czy pan Kerski należał kiedyś do „Solidarności”, czy nie? To podstawowa sprawa – sprecyzował Czesław Nowak.

– Pan akurat ma pełne prawo do tego, aby to pytanie zadać. Bo był pan uczestnikiem i organizatorem strajków zarówno w grudniu 1970 roku, jak również w sierpniu 1980 roku, w grudniu 1981 roku i w sierpniu 1988 roku. Ale wracając do dalszej części wypowiedzi szefa ECS, wyraził on bardzo niepokojącą opinię, że my „w Polsce nie dojrzeliśmy do demokracji”. Jak pan skomentuje te słowa? – pytała Olga Zielińska.

– Pan Kerski jest obywatelem Niemiec. Ostatnio czytałem, że w Niemczech nasilają się antysemickie ekscesy. Dlaczego więc pan Kerski nie powie, że to Niemcy nie dorośli do demokracji, skoro tam jeszcze trzeba synagogi ochraniać? Niech raczej zajmie się swoim państwem, gdzie ma dom. Niech popatrzy, co w Niemczech się dzieje. Niby kolebka demokracji, a do takich ekscesów dochodzi. Ja bym sobie nie życzył z jego strony takich wypowiedzi, bo za krótko mieszka w Polsce i zbyt mało zna historii. Jeśli tu, na to stanowisko wsadzili go koledzy liberałowie z Tuskiem na czele, to niech on powstrzyma się od takich rzeczy. Bo nie wypada komuś, kto przyszedł tu do nas na to stanowisko, na określony czas, uczyć Polaków demokracji i niepodległości – stwierdził Czesław Nowak.

W rozmowie poruszono też kwestię tablic „Solidarności” z postulatami z Sierpnia ‘80.

– Tablice są dziedzictwem „Solidarności”. A teraz nagle okazuje się, że właścicielem tablic jest ECS i nie chce ich zwrócić „Solidarności”. To spytajmy członków związku, a nie pytajmy Kerskiego i ludzi z nim związanych. Warto też zadać pytanie, dlaczego we władzach ECS pełni funkcję pan Frasyniuk, który obraża funkcjonariuszy Straży Granicznej, nazywając ich psami? Czy ma moralne prawo do tego, aby zasiadać w strukturach „Solidarności”? Przecież to jest haniebne. Pan Kerski się nie oburza, że ma we władzach ECS takiego człowieka. I to są te niejasności, które nas odpychają. W ECS jest obecnie realizowana dość powierzchowna działalność „Solidarności” w oparciu o pamiątki, a tymczasem tę dzisiejszą działalność też powinno się pokazywać. Nas w sprawach ECS nikt nie pytał. Byłem radnym i popierałem stworzenie tego budynku. Broniłem pieniędzy, które szły na ten cel. Ale nie przypuszczałem, że statut tej instytucji będzie napisany nie pod „Solidarność”, lecz pod jedną opcję polityczną. A tak się stało i taki Gwiazda czy Wyszkowski nie podobają się i nie są tam akceptowani. To jest wybiórcze i krzywdzące, bo jest to jednostronne. I tu minister kultury i dziedzictwa narodowego powinien tę jednostronność wyrównać – argumentował Czesław Nowak.

– Ta jednostronność została wyrównana przez powołanie Instytutu Dziedzictwa Solidarności – zauważyła Olga Zielińska.

– Tak, ale jest to dopiero początek działalności. Ale mam takie pytanie: jest Europejskie Centrum Solidarności. A dlaczego nie polskie? Przecież „Solidarność” to właśnie jest polskie dziedzictwo, a nie europejskie. Sama nazwa nie oddaje więc tego, co się w Polsce działo, co my wówczas robiliśmy z myślą o naszej ojczyźnie. A to, że Europa się wtedy przyglądała i skorzystała na tym? Proszę bardzo, ale to jest Polskie Centrum Solidarności i powinna to być własność ogólnopolska, a nie tylko Gdańska czy marszałka województwa pomorskiego – tłumaczył Czesław Nowak.

– Zmieniając temat: w tygodniku „Przegląd” ukazał się niedawno wywiad z prof. Stefanem Chwinem, gdańskim pisarzem i profesorem Uniwersytetu Gdańskiego. Jest on przeciwny domaganiu się przez Polskę od Niemiec reparacji wojennych. Powiedział, że „w 1945 roku Niemcy zostali zmasakrowani i to jeszcze bardziej niż my. W końcu u nas nie było na przykład nalotów dywanowych, takich jak na Drezno i Hamburg”. Czy pana przekonuje taka argumentacja? – pytała prowadząca audycję.

– Ale proszę też zwrócić uwagę, że (w Niemczech – przyp. red.) małe miasteczka nie zostały dotknięte, nie zostały zburzone. A co się stało w Polsce, gdy wchodzili tu Niemcy, gdy wchodzili tu Rosjanie? Chociaż Rosjanie to aż tak bardzo nie zniszczyli – jedynie Gdańsk. Ale w skali kraju? Proszę popatrzeć na gruzowisko, jakim była Warszawa. Dla porównania spójrzmy na Hamburg, po którym jeździłem i go oglądałem. Cała masa bogatych domów została nietknięta. Stoją przedwojenne dzielnice bardzo bogatych ludzi, których nikt nie dotknął. Oczywiście Amerykanom i Anglikom bombardującym Hamburg zależało na tym, aby zniszczyć port i okoliczne fabryki. Natomiast najcenniejsze obiekty ocalały, tak jak stały przed wojną, tak stoją – wyraził swoje zdanie Czesław Nowak.

– Przypomnę jeszcze inny wywiad, z 2020 roku, kiedy profesor Chwin i prezydent Aleksandra Dulkiewicz wystąpili w publicznym, niemieckim radiu w audycji „Tramwaj o nazwie Danzig. Kampania PiS przeciwko Gdańskowi”. Profesor powiedział wówczas: „to, co zdarzyło się w Niemczech w 1933 roku, mogło zdarzyć się też w innych miejscach”. Jak się pan odnosi do takiego relatywizowania odpowiedzialności Niemiec?

– Ale w Polsce nie zdarzyło się i nie zdarzyłoby się to, co zdarzyło się w Niemczech. Niemcy po pierwszej wojnie światowej dążyły do odzyskania swojej pozycji. Znalazł się taki Hitler, który ich poprowadził i Niemcy to zaakceptowali i głosowali na niego. Klimat w Niemczech był sprzyjający do takich faszystowskich działań, a w Polsce nie. Niech więc pan Chwin nie opowiada bzdur, bo to nie my napadliśmy na Niemcy, tylko Niemcy napadły na Polskę. To zupełnie co innego. Przypisywanie komukolwiek takich samych zamiarów jest po prostu błędne; powinien głębiej czytać historię – mówił Czesław Nowak.

– To na koniec jeszcze jeden istotny temat, a mianowicie uroczystości pogrzebowe obrońców Westerplatte. Po latach zostały dopełnione nasze powinności wobec polskich żołnierzy – zauważyła Olga Zielińska.

– Bardzo się cieszę, że tak się stało 4 listopada tego roku. Dopełniła się sprawiedliwość wobec Westerplatczyków i Westerplatte. Państwo polskie oddało hołd tym, którzy walczyli w 1939 roku o niepodległą Polskę i oddali życie. Proszę zwrócić uwagę, jak długo leżeli w bezimiennych mogiłach. Państwo zatroszczyło się. Teren do 1990 roku należał do miasta, a miasto było za słabe, nie miało pieniędzy i nie chciało tego zrobić. Dobrze więc, że państwo przejęło ten teren i doprowadziło do porządku. I nadal robi porządek, aby to było godne pamięci miejsce. Nareszcie, po tylu latach walki o przywrócenie krzyża i zdjęcie czołgu, to trwało łącznie 40 lat, prawidłowo i z honorem Westerplatczycy zostali pogrzebani. W 1971 roku ściągnięto tu prochy majora Sucharskiego. I pochowano go przed czołgiem radzieckim; bohatera, który w 1920 roku walczył z armią radziecką. To była największa hańba, jaką wyrządzono majorowi Sucharskiemu. Nareszcie nie leży przed czołgiem, ale w godnym miejscu – podsumował Czesław Nowak.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj