Działania NSZZ „Solidarność” w obronie JPII. Krzysztof Dośla: „to zwykła ludzka przyzwoitość”

(Fot. Radio Gdańsk)

Od ludzi przyzwoitych albo uważających się za takich należy oczekiwać reakcji w sytuacji, kiedy ktoś brudzi czyjeś imię, bezcześci pamięć – wskazał „Gość Dnia Radia Gdańsk”, którym był Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”, opowiadając o podejmowanych przez ten związek zawodowy działaniach w obronie dobrego imienia św. Jana Pawła II.

Z Krzysztofem Doślą rozmowę prowadził Michał Pacześniak. „Gość Dnia Radia Gdańsk” wyraził ubolewanie z powodu tego, że w ogóle zaszła potrzeba obrony papieża Polaka. – Szkoda, że w ogóle musimy dawać świadectwo, i to w Polsce, wśród naszego społeczeństwa. Robimy to, co uważamy za możliwe. Już 7 marca Komisja Krajowa podjęła stanowisko w obronie dobrego imienia Ojca Świętego. 17 marca na naszym budynku i nie tylko, bo również na Bazylice Św. Brygidy, ale też na budynku Komisji Krajowej w Warszawie, zawisły banery z hasłem: „Ty nas obudziłeś, my cię obronimy”. Przed naszym budynkiem na Wałach Piastowskich została otwarta wystawa poświęcona Ojcu Świętemu i jego relacjom, głównie z „Solidarnością”, ale nie tylko, bo przecież od samego początku to były relacje z polskim społeczeństwem, narodem, ojczyzną. Przypominamy etapy i odwiedziny Ojca Świętego, ale też jego słowa, a przede wszystkim czyny, czyli to, co jest najistotniejsze – zaznaczał.

Przewodniczący podkreślał, że jego związek zawodowy nie powstałby bez udziału Jana Pawła II. – Chyba nie trzeba nikomu mówić, że „Solidarność” tak naprawdę wywodzi swój rodowód z pierwszej wizyty Jana Pawła II. Konsekwencją były przecież wiszące na bramach portrety Ojca Świętego. W przekazie medialnym utrwalił się obraz bramy Stoczni Gdańskiej, ale wystarczy spojrzeć na zdjęcie i wspomnienia ludzi z całej Polski, z różnych zakładów pracy; na większości z nich naprawdę wisiały portrety ojca świętego i Matki Boskiej Częstochowskiej. To nie przypadek: już wówczas była świadomość, że mamy do czynienia z osobą niezwykłą – zauważał.

Związkowy lider wskazywał na wielki szacunek, jakim cieszył się u całego społeczeństwa papież-Polak. – Od samego początku było czuć i widać, że to potężny, przepotężny, chyba największy w historii autorytet w naszej ojczyźnie; stąd takie zawierzenie całego społeczeństwa i takie oddanie się ojcu świętemu. Później jego działania już jako papieża, jego encykliki mówiące o polityce społecznej, ludzkiej pracy, odnoszące się do naszego bytu na ziemi i tak naprawdę wspierające nas, czyli „Solidarność”, i wizyty, których było naprawdę bardzo dużo, łącznie z naszą wizytą w Watykanie w 2003 roku na audiencji generalnej, kiedy Ojciec Święty, niestety, był już słaby, ale też jego skierowane wówczas do „Solidarności” pamiętne słowa o tym, że władza przechodzi z rąk do rąk, a robotnicy, rolnicy, nauczyciele, służba zdrowia bez względu na to, kto sprawuje władzę w kraju, oczekują pomocy w obronie ich słusznych praw, i tu nie może zabraknąć „Solidarności”, to swoisty testament, który zostawił nam ojciec święty – oceniał.

Rozmówca Michała Pacześniaka twierdził, że obrona dobrego imienia świętego Jana  Pawła II nie powinna być traktowana jak sprawa polityczna. – Myślę, że to nie jest kwestia przynależności do tego czy innego ugrupowania. W mojej ocenie to kwestia zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Od ludzi przyzwoitych albo uważających się za takich należy oczekiwać reakcji w sytuacji, kiedy ktoś brudzi czyjeś imię, bezcześci pamięć, obrzuca kalumniami, oszczerstwami, kłamstwami – sugerował.

W tym kontekście gość Radia Gdańsk bardzo krytycznie ocenił postawę posłów Platformy Obywatelskiej, którzy wyciągnęli karty do głosowania zamiast poprzeć ustawę broniącą Jana Pawła II. – To oczywiście oburzające. Niestety, pokazali, że nie potrafią oddzielić przyzwoitości od walki politycznej i to jest najbardziej przykre, bo większość z tych ludzi, kiedy tylko może i jak może, wspiera się autorytetem Kościoła, stawali w kolejkach przed każdą wizytą Ojca Świętego, jeździli do Watykanu, pokazywali się, fotografowali, potem zamieszczali te zdjęcia w swoich mediach społecznościowych. Zostawiam to ocenie społeczeństwa, ale dla mnie osobiście to obrzydliwe – stwierdził.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj