Student z Gdańska pojechał rowerem przez Brazylię. „To był skok na bardzo głęboką wodę”

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

Tytus Chmielewski, student budownictwa z Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska Politechniki Gdańskiej, w ramach wygranej w konkursie Adventure 2023, odbył podróż rowerową przez Brazylię, z Kurytyby do Rio de Janeiro. Przejechał rowerem w sumie 1200 kilometrów. Po powrocie wyznał Annie Rębas, jakim wyzwaniem była dla niego sześciotygodniowa wyprawa do Brazylii i… w głąb siebie. Opowiedział również o determinacji w spełnianiu marzeń i o powrocie do studenckich obowiązków.

– To był konkurs organizowany przez Politechnikę Gdańską, dokładnie Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska. Wszystko polegało na tym, że trzeba było wymyślić podróż i potem autor najlepszego pomysłu miał szansę wygrać nawet pięć tysięcy euro na realizację. Wniosków było tylko piętnaście, więc szansa na wygraną nawet całkiem duża – tłumaczy Tytus Chmielewski.

– Brazylia wydawała mi się bardzo egzotycznym i ciekawym krajem. Od zawsze chciałem tam polecieć. Jak kiedyś oglądałem jakieś bajki albo filmy, to ten kraj był dla mnie taki niesamowity, dziki, wręcz nieosiągalny. Jak się pojawił ten konkurs i zobaczyłem ten plakat, to pomyślałem, że spróbuję – dodaje.

(Fot. Politechnika Gdańska/Tytus Chmielewski)

MIASTA PIĘKNE, LECZ NIEBEZPIECZNE

Aby zakwalifikować się do konkursu, Tytus musiał stworzyć mapę podróży. Jak wyglądał proces tworzenia? Które miasta i miejscowości na niej umieścił?

– Głównie bazowałem na Google Maps i przedstawiałem to w formie prezentacji. Po kolei pokazywałem kolejne wycinki map. Były tam te miasta, wioski, dżungla. Między innymi znalazła się tam właśnie Kurytyba. To jest największe polonijne miasto Ameryki Południowej, dlatego to miejsce wydawało się mi na tyle ciekawe, żeby rozpocząć tam podróż. Zakończyć chciałem w Rio, bo to najpiękniejsze miasto świata. Po drodze jest jeszcze Sao Paulo, jedno z największych miast na świecie. Ma ponad dwadzieścia milionów mieszkańców, dlatego nie chciałem tamtędy przyjeżdżać. Nie ma co się pchać. Jest tam duża przestępczość. Wolałem je ominąć – przyznaje młody podróżnik.

– Pojechałem zatem wybrzeżem. Santos leży na tej samej wysokości i jest nawet piękniejsze. Po drodze minąłem jeszcze takie historyczne miasto, które zbudowali Portugalczycy, gdy kolonizowali Amerykę Południową. Stamtąd był transport złota do Rio, a potem do Europy. Dlatego to miasto jest całkiem bogate. Jeszcze byłem po drodze w Ubatubie oraz w takiej pięknie położonej wiosce w stanie Parana. Takich urokliwych miasteczek było całkiem dużo – relacjonuje Tytus Chmielewski.

(Fot. Politechnika Gdańska/Tytus Chmielewski)

PIERWSZE KILOMETRY

Piękne widoki, to jedno, ale podróż marzeń wiązała się również ze sporymi wyzwaniami. Szczególnie, jeśli wcześniej daleko mu było do zawodowego rowerzysty.

– Pierwsze sto kilometrów było bardzo ciężkie, bo zaznajamiałem się z podróżą. Nigdy wcześniej nie podróżowałem w ogóle na rowerze, dlatego to był skok na bardzo głęboką wodę. Nawet w Polsce nie jeździłem na rowerze na wyprawę, więc pierwsze kilometry to był dla mnie trochę szok – zdradza student Politechniki Gdańskiej.

– Na początku miałem plan przejechać siedemdziesiąt kilometrów pierwszego dnia. Szybko okazało się, że to nie jest takie proste i udało mi się przejechać tylko czterdzieści kilometrów. Nie dotarłem do tego noclegu, który sobie zaplanowałem. Godzinę przed ściemnieniem zacząłem panikować, że nie znajdę sobie żadnego noclegu i zapytałem się takiego policjanta, który po prostu stał przy drodze, czy wie, gdzie mógłbym się zatrzymać. Powiedział, że pójdzie zapytać się swojej koleżanki, która prowadzi restaurację, czy mogę tam u nich za lokalem przenocować. Udało się. Każdy na mojej drodze w Brazylii był bardzo dla mnie pomocny, miły i chciał mi pomóc. Takich historii jak ta było bardzo dużo podczas tej sześciotygodniowej podróży – podsumowuje Tytus Chmielewski.

(Fot. Politechnika Gdańska/Tytus Chmielewski)

Posłuchaj całej rozmowy:

Anna Rębas/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj