Ustawa badająca wpływy Rosji stanowi zagrożenie dla demokracji? Publicyści prostują doniesienia

(Fot. Radio Gdańsk)

Komunikat departamentu Stanów Zjednoczonych zasugerował, że podpisana wczoraj ustawa powołująca komisję badającą wpływy Rosji w Polsce ma być ciosem w Donalda Tuska jako lidera opozycji. W audycji „Komentarze Radia Gdańsk” Bartosz Stracewski poprosił o opinię na ten temat Marka Formelę z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeże24.pl oraz Artura Ceyrowskiego z tygodnika „Sieci”.

Marek Formela przywołał temat wspomnianego komunikatu. – Amerykanie podzielili się obawami dotyczącymi wyłączenia uprawnień politycznych niektórych obywateli w wyniku działania tej komisji, więc odbiór jej działania nie jest jednoznaczny, natomiast prawdą jest to, co powiedział prezydent: że polskim obywatelom przysługuje prawo do pełnej wiedzy o funkcjonowaniu instytucji państwa i lobbingu wokół niej, wpływu tego rosyjskiego lobbingu na podejmowanie różnych decyzji czy zmiany różnych kierunków politycznych. Być może to rzeczywiście jest powód do pracy, nie wiem tylko, czy pracy komisji w trybie prawa administracyjnego – zaznaczał.

Artur Ceyrowski zwrócił uwagę na to, że autorzy komunikatu źle określili kompetencje nowej komisji. – Ta komisja nie jest komisją karną, tylko administracyjną. W związku z tym każdemu, kto będzie przez nią badany i będzie do niego jakaś wątpliwość natury prawnej, przysługuje możliwość odwołania, jak od każdej decyzji administracyjnej. W komunikacie departamentu Stanów Zjednoczonych mamy oczywistą nieprawdę, przede wszystkim informację o tym, że ta komisja może zablokować komuś możliwość kandydowania w wyborach. Otóż nie może, to jest po prostu kłamstwo – podkreślał.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

 

 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj