Wzrost dochodu rozporządzalnego Polaków. Ekspert: „Duże procenty od małych liczb to ciągle małe liczby”

W 2019 roku dochód rozporządzalny Polaków wzrósł o 6 procent. Co zrobić, by utrzymać ten wzrost? Między innymi o tym Iwona Wysocka rozmawiała z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem „Solidarności” i Szczepanem Sakowiczem, dyrektorem gdańskiego oddziału Kainos. Goście wypowiedzieli się również na temat dopłat do samochodów elektrycznych.

– Oczywiście jest to powód do zadowolenia. Sześć procent to solidny wzrost. Ale pamiętajmy, że duże procenty od małych liczb to ciągle małe liczby. 1,8 procenta wzrostu dochodu rozporządzalnego we Francji, która ma 3,5 krotnie wyższe pensje, to są dużo większe pieniądze. Miejmy świadomość, że dzieli nas oczywiście przepaść. Cieszmy się z tych dobrych wskaźników, bo one są powodem do zadowolenia, ale odnośmy to do kontekstu – mówił Marek Lewandowski.

– Te dane są trochę stare. W 2019 roku jeszcze jechaliśmy na bazie dobrych zarobków i bardzo niskiego bezrobocia, plus inflacja była jeszcze stabilna. Więc to oczywiście dobra wiadomość. Fajnie, że to rośnie. Jestem ciekaw, jakie dane będą za ten rok, ale głównie z powodu inflacji. Patrząc na ceny usług i towarów, które regularnie zamawiam, to jest dosyć szokujące – skomentował Szczepan Sakowicz.

Ruszył nabór wniosków o dotacje dla osób fizycznych do zakupu samochodów elektrycznych z programu „Mój Elektryk”. Nasi goście rozmawiali o tym, jakie będzie zainteresowanie tym programem.

– Zejdźmy na ziemię. Najtańsze samochody elektryczne to około 80 tysięcy złotych. Jeśli zgarniemy dopłatę i zostanie nam 60 tysięcy do zapłacenia, to zobaczmy jaki segment samochodów na rynku mamy za te pieniądze. Zobaczmy, gdzie my jesteśmy. Auto, żeby było funkcjonalne, musi mieć dystans przynajmniej 400 kilometrów i musi być autem większym, żeby było dla rodziny. To jest 150-200 tysięcy złotych. To są na dzisiejsze, nasze realia, nieosiągalne wartości. Dopłaty rzędu 20 tysięcy złotych nie są w stanie tego zmienić – zwrócił uwagę rzecznik „Solidarności”.

– Nie wiem, czy dopłata pomoże, bo to ciągle nie jest zakup głową, tylko sercem. Samochody elektryczne to jest nowa technologia. W tym momencie, jeżeli ktoś patrzy na to czysto ekonomicznie to nie ma trochę sensu. To jak laptopy w latach 90., po roku czy po dwóch laptop był tak stary, że na nim nie dało się nic robić. Ta technologia dojrzała, a elektryczna ciągle dojrzewa. Dużo jest wad. Moim zdaniem fajnie, że jest to jakaś zachęta dla osób, które w tym momencie są pasjonatami, albo jeżdżą na mieście, mogą łatwo auta doładować. To jest fajne, bo auta są ciche. O wiele fajniej czuć miasto, ale to ciągle jest dosyć młoda technologia – zauważył dyrektor gdańskiego oddziału Kainos. 

Iwona Wysocka zapytała również o to, z czego wynika wzrost zainteresowania kursami programowania, który zaobserwowano w ostatnim czasie.

– Te dane nie są jednoznaczne. Kurs czasami może być kursem specjalistycznym. Jeżeli nawet ktoś ten kurs weźmie i nie do końca mu się przyda, to on jednak rozwija i może pokazać ludziom umiejętności, których do tej pory w sobie nie znali. Dla wielu taki kurs będzie otwarciem klapki w głowie – ocenił Marek Lewandowski.

– Z punktu widzenia informatyki, pandemia oznacza dla nas niesamowity boom na nasze usługi. My nigdy nie rekrutowaliśmy tyle osób, ile rekrutujemy teraz. Ciekawe są trendy w informatyce, że nie trzeba być programistą po pięciu latach politechniki, żeby sobie dawać radę. My, jako pracodawcy, bierzemy każdą ilość osób z dobrymi chęciami, które chcą ukończyć kilka kursów i zacząć się wdrażać. Fajnie, że ludzie podczas pandemii te kursy sobie robią – powiedział Szczepan Sakowicz.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj