Zamknięcie granicy z Rosją oznaczałoby dla Polski duże koszty. „To poważny problem gospodarczy”

Nexta podała, że Polska, Łotwa, Litwa i Estonia w ciągu najbliższych dwóch lub trzech dni rozpoczną proces całkowitej izolacji od Rosji i Białorusi, zamykając swoje drogi lądowe dla dostaw towarów do tych krajów. Informacje te zostały jednak zdementowane przez polski rząd. O tym, jakie ten plan oznaczałby skutki, Iwona Wysocka rozmawiała z Markiem Lewandowskim, rzecznikiem „Solidarności” i Tomaszem Rakowskim, prezesem FNX Group.

– To nie jest polska granica, tylko granica Unii Europejskiej i jednolitego obszaru gospodarczego. To nie jest tak, że my zamykamy swoją granicę. Nie możemy tego zrobić, bo gdybyśmy mogli, taka decyzja już dawno zostałaby podjęta. Zamknięcie granic jest absolutnie konieczne. Od miesiąca zadaję sobie pytanie, co jeszcze musi się stać, żeby wprowadzić tego typu ruchy. Tylko radykalne zamknięcie i odcięcie od wszystkiego może dać jakiekolwiek skutki. Miejmy też świadomość, że to będzie nas bardzo dużo kosztować, bo to poważny problem gospodarczy. Ale spadły na nas ciężary, których nie możemy zrzucić. Spadli na nas uchodźcy, spadły na nas skutki wojny. Musimy to wytrzymać- mówił Marek Lewandowski.

– Uważam, że to się nie uda, mimo szczerych chęci Polski i krajów nadbałtyckich. To byłyby realne sankcje, a realnych sankcji nie ma. Rosyjski Gazprom notuje rekordowe zyski, po masakrze w Buczy nowe sankcje są złagodzeniem obecnych sankcji. Komisja Europejska nie zaproponowała objęcia sankcjami energetyki, czyli gazu, węgla i ropy. Na liście jest np. handel rybami i to jest żałosne. Gdyby decydenci z Unii Europejskiej chcieli zatrzymać Rosję, to by to zrobili. Niestety, w takich decyzjach musi być jednomyślność. To koń trojański Rosji w Unii Europejskiej. Wychodzi na to, że Polska, mimo szczerych intencji, jest spętana interesami Niemiec i nie może sama decydować o swoich reakcjach wobec ludobójców – komentował Tomasz Rakowski.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj