Sieci sklepów skracają czas otwarcia dyskontów. „Chodzi o rosnące koszty zatrudnienia”

Dwie sieci sklepów zapowiedziały, że w kilkudziesięciu dyskontach skrócony zostanie czas pracy. Decyzja ma pomóc w obniżeniu rachunków za energię elektryczną. Czy pójdą za tym inni? Jakie będą skutki? O tym Iwona Wysocka rozmawiała z Mateuszem Marmołowskim, prezesem CTA.ai oraz Robertem Raszczykiem, dyrektorem Brands Polska.

– Sklepy zbierają informacje, że w godzinach nocnych czy wieczornych jest znacząco mniej klientów. Tu nie do końca ma znaczenie cena prądu. Sklep nie oszczędza zbyt wiele prądu, gdy jest zamknięty. Oświetlenie, ogrzewanie i chłodzenie i tak musi działać. Chodzi o pracowników oraz rosnące koszty zatrudnienia. Teraz inni mają okazje, by śledzić ten ruch konkurencji i podjąć decyzję; czy powoduje to, że u nich rośnie zainteresowanie zakupami. To właściwie pytanie czy Polacy coraz częściej robią zakupy w nocy. Jako konkurencja obserwowałbym efekt tej decyzji – mówił Marmołowski.

– Wydaje mi się, że prędzej czy później dołączą do tego inne sieci. Nie wiemy do końca, jaki jest tego powód. Czy tak dużo energii zaoszczędzimy, gdy sklep jest zamknięty? Na pewno jakiś ułamek tak, ale czy jest to tyle, by przełożyć to na zaoszczędzenie? Nie wiem. Myślę, że ten trend będzie się utrzymywać dopóki ceny energii odbiegają od norm, które znamy. Nie uważam, że to będzie dotkliwe dla konsumentów. Każdy z nas przelicza każdą złotówkę zanim ją wyda. Również odwiedziny w sklepach zmalały. Każdy patrzy, co kupuje. Robimy to częściej, ale kupujemy mniej – zaznaczył Raszczyk.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj